Dziś chciałem przedstawić moją opinię na temat książki Bezwład autorstwa Jessici Barry. Jest to debiut literacki młodej pisarki z Stanów Zjednoczonych. Książka ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Rebis i liczy 416 stron.
Wraz z pokonywaniem kolejnych stron dzieła poznajemy historię dwóch kobiet - Allison i Maggie. Pierwsza z nich to trzydziestolatka, której udało się przeżyć katastrofę lotniczą. Samolot, którym leciała rozbił się na pustkowiu, a ona mimo odniesionych ran zdołała przeżyć. Już w pierwszym rozdziale dowiadujemy się, iż dziewczyna musi uciekać z miejsca wypadku, gdyż jest święcie przekonana, iż wciąż grozi jej niebezpieczeństwo. Już na samym początku daje to czytelnikowi wrażenie, iż rozbicie maszyny to nie był wypadek.
Drugą z bohaterek jest Maggie, emerytowana bibliotekarka i matka Allison. Dowiedziawszy się o wypadku postanawia odkryć, co wydarzyło się w samolocie. Pikanterii dodaje fakt, iż córka od lat nie utrzymywała kontaktu z matką, obwiniając ją za śmierć ojca. Maggie w swym śledztwie przyjdzie wyruszyć na zachodnie wybrzeże USA oraz pokonać wiele trudności by odkryć co działo się z jej córką przez ostatnie lata.
Historia początkowo rozwija się bardzo szybko, mamy przysłowiowe trzęsienie ziemi, jednak później znacząco zwalnia, by na ostatnich 100 stronach doszło do nieoczekiwanego zwrotu wydarzeń i akcja znacząco przyśpieszyła. Silną stroną dzieła jest lekki styl pisarski autorki i krótkie rozdziały pozwalające płynnie przechodzić z jednego punktu opowieści do kolejnego, bez obawy o przegapienie czegoś istotnego. Mnie osobiście najbardziej urzekło w książce, nie starannie budowany spisek i tajemnica Allison, lecz ukazanie zewnętrznie pięknych i doskonałych, a w rzeczywistości przegniłych elit Kalifornii. Postacią, która wywołała moją szczególną niechęć była niedoszła teściowa Allison. Tak fałszywej postaci od bardzo dawna nie widziałem na kartach żadnej z książek. Na wyróżnienie zasługuje również fakt, w jaki sposób autorka ukazała młodą bohaterkę. Muszę przyznać, że finalnie ubawiłem się czytając jej wewnętrzne przemyślenia i dialogi mówiące o niezależności i samodzielności młodych kobiet. Po czym okazywało się, iż są to tylko puste słowa, gdy przed nosem pojawiają się rzeczywiste, a nie wyimaginowane problemy, a jedyną osobą do której wojowniczka może się zwrócić o ratunek jest silny mężczyzna. Za to jak i wiele innych pomysłów autorka zasługuje na wyróżnienie.
Minusem jest fakt, iż pisarka w swej pracy zbyt szybko daje poznać czytelnikowi najważniejsze elementy układanki, które stanowią odpowiedź na pytanie - co działo się z Allison przez kilka ostatnich lat? Na szczęście zakończenie obfituje w pewne niespodzianki... W książce pojawiają się również nieścisłości np. związane ze znalezioną w pierwszym rozdziale przez bohaterkę sportową wiatrówką. Największą jednak bolączką powieści jest niedopracowany motyw rodzinnego medalionu (kto przeczyta zrozumie, co mam na myśli) oraz opis zajścia jakie miało miejsce w pewnym hotelu po środku Stanów Zjednoczonych.