Czy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest w jeden dzień stracić wszystko i być zmuszanym każdego dnia znosić widok pałętających się obcych osób, które zagarnęły w swoje łapska Twój kraj, Twoje miasto, Twój dom, Twoje życie? Jak to jest z normalnie funkcjonującej osoby, stać się jeńcem, niewolnikiem, który przez jeden nieprzemyślany ruch może narazić siebie i swoich bliskich na ogromne niebezpieczeństwo? Nie? Ja też nie, jednak to się zmieniło odkąd w moje ręce trafiła niesamowicie realna i zapierająca dech w piersiach seria „Jutro” napisana przez Johna Marsdena.
Od czasu inwazji na Wirrawee minęło już prawie pół roku. Rząd nie podjął żadnych kroków, które pozwoliłyby na odzyskanie przejętego państwa, przez co najeźdźcy definitywnie zadomowili się na opanowanym terenie, traktując jego mieszkańców jak niewolników; karząc im wykonywać brudną robotę i patrzeć jak ich domy stają się powoli własnością zupełnie obcych ludzi, których nie interesuje co się stało byłym właścicielom, i w jakich warunkach przyszło im teraz żyć. Do jednych z nielicznych wolnych osób należy grupa przyjaciół, w skład której wchodzi: Ellie, Robyn, Fi i Homer. Bohaterowie zostają wyrwani z otępienia po tragicznej śmierci swojego kompana, w momencie, gdy na horyzoncie pojawia się Kevin. Powoli opracowują plan, który pozwoli im uwolnić przyjaciela z rąk wroga i pomoże ponownie dołączyć do ich zbuntowanej grupy, której głównym celem jest utrudnianie życia okupantom.
John Marsden jest prawdziwym mistrzem, który potrafi zainteresować czytelnika od pierwszej strony. Jego powieściom niczego nie brakuje. Są idealne, a zarazem tak prawdziwe, że często miałam wrażenie, jakby opisana w książce historia działa się na prawdę, a ja byłam jej częścią i wspólnie z Ellie oraz pozostałymi bohaterami wędrowałam po zawładniętych ziemiach, ukrywałam się przed żołnierzami, i walczyłam o swoje dziedzictwo, swoją rodzinę, sprawiając nie lada problemy wrogom. Czytanie tej książki było niesamowitą przygodą, której towarzyszyło mnóstwo emocji, takich jak: żal, złość oraz współczucie, pomieszane z poczuciem winy, wynikającym z nie do końca odpowiednimi myślami.
Oprócz lekkiego i łatwo przyswajalnego języka, jaki zastosował autor, ogromnym plusem jest przedstawienie bohaterów, którzy zmienili się nie do poznania od pierwszej części. Z naiwnych nastolatków, których problemy dotyczyły głównie szkoły, rodziców czy nieodwzajemnionej miłości, przemienili się w odpowiedzialne osoby, dla których każdy dzień jest walką, walką o przetrwanie. Pozostawiło to głęboki ślad w ich psychice, przez co chyba już nigdy już nie będą tacy sami. Bo czy można wrócić do dawnego życia po doświadczeniu takiej krzywdy, ujrzeniu tylu cierpienia i kilkakrotnym zabiciu drugiego człowieka?
Akcja jest tak samo szybka i nieprzewidywalna jak w poprzednich częściach, a nagłe zwroty akcji dodają niesamowitego uroku tej pozycji. Narrację w dalszym ciągu prowadzi główna bohaterka, Ellie, dzięki czemu czytelnik jest świadkiem zmian, jakie dokonują się w bohaterach, o czym wspominałam w poprzednim akapicie. W powieści nie zabraknie też opisu brutalnych scen, które w czasie wojny są na porządku dzielnym, jednak wiele razy było to dla mnie - osoby, która nie doświadczyła czegoś takiego - ogromnym szokiem.
„Jutro 3. W objęciach chłodu” jest już trzecią książką serii liczącej siedem części, która - o dziwo - nie straciła nic ze swojego uroku. Nadal jest tak samo wciągająca i szokująca zarazem, dzięki czemu wydaje się idealną pozycją dla każdego, nawet najbardziej wymagającego czytelnika. Przy tym dziele nie sposób się nudzić, dlatego jeżeli chcesz poznać historię inną niż wszystkie, która zapewni Ci rozrywkę na kilka godzin i pozostawi w Twoim sercu widoczny ślad, to jest to idealna książka dla Ciebie!