Mara Dyer. Tajemnica to mój tegoroczny, debiutancki fenomen.
Nie jest to typowe Young Adult, ponieważ zawiera elementy fantastyczne. Nie jest to typowa fantastyka, gdyż sporo w niej miłosnych uniesień i perypetii nastolatków. Nie jest przeznaczona jedynie dla młodzieży, ponieważ starsi czytelnicy również zostaną pochłonięci przez tę historię. Zatem, dajcie się uwieść i pamiętajcie: każdy kryje w sobie tajemnicę, wystarczy ją obudzić. Jeśli więc macie ochotę na złożoną lekturę, skłaniającą do myślenia, o niepokojącym klimacie, a do tego wymagającą skupienia, koniecznie kupcie tę pozycję. I zarezerwujcie sobie długą chwilę na lekturę, gwarantuję, że długo o niej nie zapomnicie.Czekałam na tę książkę od momentu przeczytania pierwszych pozytywnych recenzji wersji obcojęzycznej. Po cichu liczyłam na to, że któreś z naszych wydawnictw skusi się i wyda tę pozycję. Stało się, wydawnictwo YA! sięgnęło po książkę pani Hodkin, tym samym zaskarbiając sobie moją dozgonną wdzięczność ;)
Po takim wstępie możecie się domyślać, że jest zachwycona. Już dawno tak świetnie nie bawiłam się podczas lektury. Świat Mary wciągnął mnie i mocno przytrzymał, sprawiając że nie mogłam odłożyć książki nawet na chwilę. Przeczytałam całość w jedną noc, a potem poszłam do pracy z oczami podpartymi zapałkami... I wiecie co? Było warto!
Tajemnica otaczająca główną bohaterkę jest tak perfekcyjnie nakreślona, że nawet przez chwilę nie spodziewałam się co nastąpi za chwilę. Na przemian bałam się, śmiałam i oglądałam za siebie. Niemal uczestniczyłam w wydarzeniach i drżałam słysząc niepojące dźwięki otoczenia. Uwierzcie, nie zdarza mi się to często, tym bardziej, że Mara Dyer nie jest żadnym thrillerem.
Powieść pani Hodkin jest wolna od schematów. Nie oburzajcie się, naprawdę mimo tego że fabuła mówi o miłości nastolatki do szkolnej gwiazdy, nie ma w tym żadnej prawidłowości. Związek dwójki bohaterów jest uroczo niepokojący, ale też pełen humoru i nienachalnej namiętności. Ich dialogi poruszały moje serce i czułam się jak podglądaczka ;) Kibicowałam im i bałam się, że łącząca ich tajemnica wszystko zburzy. Na szczęście nic takiego się nie stało. I co ważne, nie było trójkąta miłosnego :)
Powieść uwodzi tajemniczym i mrocznym klimatem. Nierzeczywistość wydarzeń przeplata się z obawami o zdrowie psychiczne bohaterki, do końca nie wiadomo co z Marą jest nie tak. Przeczytałam w tym roku wiele książek, ale właśnie przy tej najsilniej odczuwałam napięcie. Towarzyszyło mi ono do ostatniej strony, a nawet pozostało ze mną na dłużej. Nie wiem jak przetrwam do wydania kolejnego tomu....
Czy były jakieś minusy? Znalazłam tylko dwa. Jak widzicie, znów nie zrobiłam zdjęcia książce, ponieważ nie da się go zrobić. Okładka jest matowa, bardzo ciemna i tylko pod pewnym kątem widać to piękne zdjęcie, która ją zdobi. Złocone literki również są widoczne jedynie pod kątem. Nie podoba mi się takie rozwiązanie. Lekko rozczarowało mnie też zakończenie. Autorka trochę je rozciągnęła, co wygląda tak jakby nie mogła zdecydować, czy zostawić czytelnika z niedosytem, czy raczej wyjaśnić tajemnicę już w tym tomie. Jednak nie ma takiej siły, która powstrzymałaby mnie przed przeczytaniem kontynuacji.
Musicie mi wybaczyć chaotyczność dzisiejszej recenzji, z góry Was za to przepraszam, ale muszę to powiedzieć: zakochałam się w tej książce! Urzekł mnie jej mroczny i tajemniczy klimat, skomplikowana i zaskakująca fabuła oraz styl pisania autorki, tak daleki od nieudolnych poczynań debiutantów. Serdecznie polecam Wam tę historię!