Wielu nastolatków chciałoby się jak najszybciej usamodzielnić, aby nie musieć dłużej słuchać poleceń rodziców. Wszystkim wówczas wydaje się, że życie byłoby piękne, gdyby sami mogli o sobie decydować. Ale czy aby na pewno możliwość wyboru jest tym, czego pragniemy? A co z sytuacjami, w których musimy wybierać między życiem a śmiercią? Wbrew pozorom nie łatwo jest zabijać, a bohaterowie “Jutra” doskonale o tym wiedzą. Jednak w czasie wojny wszystko jest dozwolone, nawet czyny, o których normalnie grupa licealistów z Wirrawee nigdy by nie pomyślała...
“Uniosłam rewolwer, ujęłam go w obie dłonie, starannie wycelowałam w pierś pierwszego żołnierza i pociągnęłam za spust. Delikatnie, delikatnie, a potem mocniej, mocniej. (...) Potem huk, eksplozja, dym, zapach prochu.”
Ellie wraz z przyjaciółmi już od pół roku ukrywa się w Piekle przed najeźdźcami. Jednak nie siedzą oni bezczynnie, patrząc, jak wrogowie osiedlają się w ich domach. Być może ktoś inny by się poddał. Być może nawet by nie spróbował walczyć. W końcu co kilka osób, w dodatku dzieci, może zdziałać przeciwko uzbrojonej, groźnej armii? Zniszczenia, jakie pojawiają się w okupowanym kraju pokazują, że jednak bardzo dużo...
W kolejnej części “Jutra” dzieje się wiele, podobnie jak w poprzednich tomach. Ten jednak jak na razie najbardziej przypadł mi do gustu. Tak na dobrą sprawę dopiero teraz zrozumiałam, co mogą czuć bohaterowie. Zrozumiałam, jak bardzo kochają swoje rodziny i kraj i zastanawiałam się, czy ja też bym tak mogła. Każda misja była planowana przez nastolatków, młodych ludzi bez wielkiego doświadczenia. Każda misja wiązała się z ogromnym niebezpieczeństwem. Każda misja mogła okazać się tą ostatnią.
Bohaterom z pewnością towarzyszył strach, ale były rzeczy ważniejsze, dzięki którym podejmowali oni zadania trudne do zrealizowania; wręcz niemożliwe, biorąc pod uwagę sytuację. Sześcioro nastolatków kontra groźni najeźdźcy? Właściwie bez szans. Marsden w swoich dziełach pokazuje jednak, że współpraca połączona z nadzieją i wolą walki może pozwolić na dokonanie czegoś wielkiego.
“Odczuwam wszystkie silne emocje, jakie istnieją: miłość, nienawiść, zazdrość, wściekłość. Największą z nich wszystkich jest jednak strach. Nic tak jak on nie sięga w głąb ciebie i nie ściska twoich wnętrzności. Nic innego nie ma nad tobą tak wielkiej władzy.”
Mam za sobą dopiero trzy tomy, a już bardzo przywiązałam się do bohaterów. Każdy z nich jest inny, a jednak wszyscy potrafią działać wspólnie i chronią się nawzajem. Oczywiście, konflikty są nieuniknione, jednak kiedy przyjdzie co do czego, najważniejsi są przyjaciele. Myślę, że nikt nigdy nie będzie się tak przyjaźnił, jak ludzie w obliczu śmierci. To, co łączyło bohaterów “Jutra”, to coś więcej, niż przyjaźń. Ta więź ma moc. Dzięki niej każdy z grupy gotowy jest na poświęcenie - nawet życia.
Jeśli chodzi o styl autora, to nadal sprawia, że czytelnik chce dowiedzieć się, co będzie dalej. Uważam Ellie za świetnego kronikarza i cieszę się, że mogę obejrzeć wiele wydarzeń jej oczami. Mam nadzieję, że wkrótce będą one patrzyły tylko na szczęście, a nienawiść i zło odejdą w niepamięć.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak literanova.