Morska bryza, słońce, cisza i spokój - może jest to nieco romantyczna wizja, ale taki obrazek podsuwa mi wyobraźnia. Żeglowanie zawsze kojarzyło mi się z wolnością. Kontrastem dla moich myśli okazała się książka "Morski ogień", w której przestrzeń mórz i przybrzeżnych miast stała się obszarem ucisku i terroru. Wielkie połacie wody przekształciły się w miejsce do walki o zachowanie resztek godności.
Fabuła
Główna bohaterka o dostojnym imieniu Caledonia jest kapitanem statku "Mors Navis", którego załogę stanowią same kobiety, a właściwie młode dziewczyny. Można nazwać je buntowniczkami. Świat, który zamieszkują jest terroryzowany przez Arica Athaira. Nikczemny przywódca stworzył armię, która grabi i zabija. Armię tak potężną, że nie znalazł się dla niej równy przeciwnik. Każda z dziewcząt z Mors Navis wiele straciła przez Arica. Gdy tylko mają okazję, drobnymi czynami starają się osłabić armię tyrana.
Kiedy jeden z żołnierzy Arica, zwanych Pociskami, ratuje najlepszą przyjaciółkę Caledonii, pani kapitan nagina zasady i nie zabija go. Staje się ich jeńcem. Chłopak posiada dużą wiedzę o flocie Arica i jego planach. Czy darowanie mu życia jest dobrą decyzją? Czy jego intencje są szczere i chce pomóc załodze Mors Navis? A może jest to zasadzka i próba zwabienia statku w ręce bezwzględnego przywódcy?
"Morski ogień" to fantastyka z przewagą przygody.
Autorka bardzo dobrze wykorzystała potencjał tej historii i wykreowanego świata. Od pierwszej do ostatniej strony dostajemy akcję, akcję i akcję. Możemy podziwiać brawurowe bitwy morskie, spektakularne ucieczki, twarde negocjacje. Powieść trzyma dobre tempo. Poszczególne epizody mają idealną długość. Kiedy trzeba, budowane jest napięcie, by po chwili odpuścić, a następnie zaskoczyć czytelnika niespodziewanym zwrotem akcji.
Nie bez powodu napisałam, że Nathalie C. Parker wykorzystała potencjał swojego morskiego uniwersum. Nie odsłania od razu wszystkich kart. Trudno przewidzieć, co za chwilę przydarzy się załodze Mors Navis; moim zdaniem jest to wręcz niemożliwe, bo nie wiemy, co przed nami skrywa książkowa kraina. Nie wiemy, jakie pułapki kryje morskie dno, albo jakie plemię zamieszkuje ląd na horyzoncie. Nie da się wyczuć, czy autorka wymyślała kolejne przygody na bieżąco, czy była to z góry zaplanowana całość. Jakkolwiek to się odbyło, efekt końcowy zadowala mnie jako czytelnika .
Męski czy żeński świat?
Jak już wspominałam, załoga "Mors Navis" to same dziewczyny. Jestem ciekawa, jak oceniacie pomysł stworzenia statku z kobiecą załogą. Mnie słowo "marynarz" zawsze kojarzyło się z mężczyzną. Ciężka praca, tatuaże i kochanka w każdym porcie. Bohaterki "Morskiego ognia" nie dość, że świetnie sobie radzą z obsługą statku, to są urodzonymi wojowniczkami i taktyczkami. Niestraszna im żegluga i niestraszna im walka. Czy taki pomysł na książkowego bohatera się broni? Moim zdaniem tak. Załoga "Mors Navis" świetnie się dopełnia. Każda z dziewcząt zajmuje się tym, co potrafi najlepiej i na tym polega ich sukces. A może też na siostrzanej miłości i wsparciu, jakie sobie okazały?
Podsumowanie
"Morski ogień" to książka dla czytelników, którzy cenią sobie dobre tempo i zaskakujące zwroty akcji. Doceniam każdy element tej powieści, ale dla mnie była to przede wszystkim książka przygodowa. Pobudziła wyobraźnię i przeniosła na nieznane wody, gdzie mogłam przeżywać ekscytujące przygody.Nieustraszone bohaterki, przemierzające niebezpieczne morza i buntujące się przeciwko temu, kto krzywdzi świat, w którym przyszło im żyć, zyskały moją sympatię.