Zaginiony metal recenzja

Koszmary Cosmere

Autor: @janusz.szewczyk ·2 minuty
2022-11-28
Skomentuj
4 Polubienia
Brandon Sanderson konsekwentnie rozbudowuje swoje literackie i fantastyczne uniwersum Cosmere - wszechświata, którego bóstwo zostało roztrzaskane na szereg Odprysków, posiadających różne boskie moce. Historia początków tego uniwersum nie została przez autora jeszcze opisana (chociaż zaplanował on cykl książek opisujący tamten okres historii Cosmere), ale wzmianki na ten temat pojawiają się w jego książkach coraz obficiej, stopniowo odsłaniając ukryte i nieoczywiste mechanizmy funkcjonowania całego wszechświata i ich wpływ na poszczególne planety, na których osadzona jest akcja poszczególnych cykli powieściowych. Budowa uniwersum ma jednak swoją cenę i Sanderson, który pisze bardzo szybko i sprawnie, coraz więcej czasu musi poświęcać na utrzymanie całości swojego niesamowitego projektu w ryzach. Widać to w licznych, chociaż szczęśliwie drobnych, poprawkach wprowadzanych do tekstów pierwszych wydań jego książek (słynne wydania jubileuszowe ze zmienioną treścią) oraz w konieczności zatrudniania kolejnych współpracowników, mających za zadanie pamiętać o sprawach, o których sam pisarz pamiętać nie jest już w stanie. Pojawiają się też inne skutki uboczne, które uwidoczniły się także w najnowszej odsłonie przygód Waxa i Wayne'a, kończącej cykl opisujący wydarzenia z drugiej ery planety Scadrial i kontynuujący wątki z cyklu zapoczątkowanego powieścią "Z mgły zrodzony". Skutki niekoniecznie przyjemne dla czytelników, którzy chcieliby przeczytać dobrą powieść fantasy bez konieczności znajomości kilkunastu innych książek autora. Pamiętam doskonale jaką przyjemność sprawiało mi czytanie książek Sandersona kiedyś - były to dobrze napisane, przygodowe teksty, w których pozostawało zawsze kilka nierozwiązanych tajemnic, skutecznie podsycających chęć zapoznania się z kolejnym tomem. Nie było w nich wielkiej głębi, eksperymentów narracyjnych, czy też kreowania nowych, niezwykłych pomysłów. Była za to szybka akcja, sympatyczne postaci, dobrze podtrzymywane napięcie, humor i satysfakcjonujące zakończenia. To się nie zmieniło i "Zaginiony metal" w dalszym ciągu wykazuje się wymienionymi wyżej cechami, dzięki czemu czytałem do późnej nocy, by skończyć lekturę. Nie da się jednak ukryć, że czytając coraz mocniej odczuwałem nacisk Cosmere na fabułę, wyrażający się przez dodawanie wątków, postaci, scen i informacji, które dla akcji powieści nie miały zbyt istotnego znaczenia, ale były elementami wiążącymi akcję z tłem całego uniwersum. Uniwersum, którego tajemnice pozostaną zapewne nieujawnione jeszcze przez wiele lat. Nie wątpię, że dla wiernych czytelników Sandersona mogą one stanowić dodatkową atrakcję, ale mnie coraz bardziej przeszkadzają. I nie wiem czy Sanderson i ja dożyjemy etapu ich ujawniania, bo całe to pisarskie przedsięwzięcie coraz bardziej obrasta w marketingowe fajerwerki uboczne.

"Zaginiony metal" kończy z rozmachem pewien etap dziejów Scadrial opisywanych z perspektywy dwóch głównych bohaterów tego podcyklu. Kończy efektownie, chociaż w samej fabule nie znajdziemy niczego innego, niż elementy fabularne znane z poprzednich trzech książek. Niestety tło zawiera coraz więcej elementów technicznych i technologicznych (pojawiają się choćby rakiety i (!?!) materiały rozszczepialne), które, wchodząc w interakcje z niezwykle skomplikowanym systemem magii, powodują, że w książce opisom wydarzeń, towarzyszą liczne objaśnienia funkcjonowania poszczególnych mocy magicznych i zjawisk wynikających z ich interakcji z odkryciami naukowymi. Mnie osobiście ten kierunek błyskawicznej ewolucji świata "Z mgły zrodzonego" nie odpowiada, bo rozwój technologiczny Scadrialu sugeruje, że w kolejnej erze akcja skoncentruje się na lokalnych odpowiednikach konfliktów na poziomie trzeciej wojny światowej. Zaczątki wszelakich potwornych zjawisk towarzyszących wojnom światowym pojawiają się już w tym tomie. Pomimo tego sądzę, że czytelniczki i czytelnicy ceniące/ceniący dotychczasowe przygody Waxa i Wayne'a i ich dzielnych towarzyszek, raczej nie zawiodą się na tej książce. Ja też się przecież nie zawiodłem.


Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-11-28
× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zaginiony metal
Zaginiony metal
Brandon Sanderson
7.3/10
Cykle: Ostatnie Imperium, tom 7, Wax i Wayne, tom 4
Seria: Cosmere [Uniwersum]

Waxillium Ladrian, stróż prawa z Dziczy, który został senatorem w wielkim mieście, przez lata podążał śladem tajemniczej organizacji zwanej Kręgiem, którą kierowali jego nieżyjący wuj i siostra, a kt...

Komentarze
Zaginiony metal
Zaginiony metal
Brandon Sanderson
7.3/10
Cykle: Ostatnie Imperium, tom 7, Wax i Wayne, tom 4
Seria: Cosmere [Uniwersum]
Waxillium Ladrian, stróż prawa z Dziczy, który został senatorem w wielkim mieście, przez lata podążał śladem tajemniczej organizacji zwanej Kręgiem, którą kierowali jego nieżyjący wuj i siostra, a kt...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Twórczość Brandona Sandersona szturmem podbiła moje serce i zawsze chętnie sięgam po książki tego autora. Niedawno przeczytałam ostatni tom II Ery Ostatniego Imperium i mam nadzieję, że niebawem auto...

@NataliaTw @NataliaTw

Pozostałe recenzje @janusz.szewczyk

Psalm dla zbudowanych w dziczy
Szczypta fantastycznego optymizmu

Trudno mi jednoznacznie oceniać kolejne książki Becky Chambers, bo pomimo licznych nagród branżowych rzadko kiedy mają one cokolwiek wspólnego z klasyczną science-fictio...

Recenzja książki Psalm dla zbudowanych w dziczy
Pod cukrowym niebem. W nieobecnym śnie
Po drugiej stronie drzwi

Drugi wydany w Polsce tom cyklu Zbłąkane dzieci to tak naprawdę dwie kolejne mikropowieści lub długie nowele, stanowiące trzeci i czwarty tom oryginalnego cyklu Seanan M...

Recenzja książki Pod cukrowym niebem. W nieobecnym śnie

Nowe recenzje

Chłopak z sąsiedztwa
Patrz sercem nie oczami
@kd.mybooknow:

„Żadne dziecko ani żadna kobieta nie powinna przechodzić przez to, przez co my przechodziliśmy . Nikt nie powinien żyć...

Recenzja książki Chłopak z sąsiedztwa
100 dni bez słońca
Historia Tessy jest jedną z tych, obok której n...
@xbooklikex:

"- O rany - odzywa się. - Należysz do tego rodzaju ludzi? - To znaczy jakiego rodzaju? - pytam z uśmiechem. - Ludzi, kt...

Recenzja książki 100 dni bez słońca
Czas Adeptów
Nick i jego czas w MAOS
@maitiri_boo...:

„Sieć. Czas Adeptów” to powieść, która wciąga od pierwszej strony i nie pozwala oderwać się od lektury nawet na chwilę....

Recenzja książki Czas Adeptów
© 2007 - 2024 nakanapie.pl