Piotra Sauera z kraju wypłoszyły osobiste porachunki i strach o rodzinę. Były policjant, na emigracji rozpoczyna pracę w ochronie jednak pewne głośne zaginięcie sporo namiesza w jego nowym życiu. Zostaje wynajęty przez partnera zaginionej, by przeprowadził prywatne śledztwo. Biorąc pod uwagę, że jest tylko byłym policjantem i nie ma licencji detektywa to do wszystkiego będzie musiał dojść podstępem i w głównej mierze bazując na własnej intuicji. Proponowane wersje wydarzeń się mnożą. Na jaw wychodzą kolejne ukryte aspekty. W korpo świecie liczą się układy, a moralność odchodzi na drugi plan. Łatwo jest kogoś pogrążyć.
Zamieszanych osób jest wiele i trzeba umiejętnie przesiać zboże od plew, a prawdę od fałszu. Na drodze stają również przeszkody natury prywatnej, z którymi Sauer będzie się zmagał. Sam wplącze się w pułapkę kłamstwa i będzie musiał ponieść tego konsekwencje.
Autorka ukazała jak łatwo ludzie rzucają osądy. Opinia publiczna jest bezwzględna w wydawaniu wyroków. Jeśli raz coś do człowieka przylgnie to ciężko jest to zmyć. Winy, nawet te domniemane bardzo rzadko ulegają przedawnieniu.
Nigdy nie lubiłam "grubych" książek, one fajnie wyglądają na półce, o ile nie mają złamanego grzbietu. Jeśli chodzi o czytanie jest dużo gorzej. Ich główny problem to to że bardzo długo się rozkręcają zanim coś konkretnego zacznie się dziać. Przez ten czas po prostu zaczynam się nudzić i zniechęcać do dalszej lektury. Niestety tym razem było podobnie. Po obiecującej retrospekcji zaczęła się prawie trzystustronicowa część pierwsza, która była niczym wędrówka po pustyni. Brnęłam dalej jedynie z ciekawości gdzie w końcu dotrę i jaka nagroda mnie czeka za ten trud. Skrupulatne drążenie, przepytywanie każdego kto się napatoczył. Chwytanie się każdej napotkanej poszlaki, z której i tak nic konkretnego z nie wynikało. Jednym słowem przegadany temat. Zbyt dużo, zbyt wolno i mało konkretnie. Wprowadzenie w fabułę i pewnego rodzaju support właściwej akcji jest jak najbardziej wskazany, ale nie przez połowę tak obszernej książki.
Jeśli chodzi o głównych bohaterów to odczuwam ogromny niedosyt. Zarówno Piotr jak i Mia mają za sobą trudną przeszłość. Są zalążki głębszych emocji, ale zupełnie zatraciły się w natłoku innych wątków. Przez to miałam poczucie, że zostałam okradziona z emocji, które gdzieś na początku mi obiecano. Szkoda.
.
Jak dla mnie ta powieść jest bardzo nierówna. Akcja nabrała tempa dopiero w drugiej połowie książki. Po tak długim rozbiegu liczyłam na rekompensatę w postaci spektakularnego zakończenia. Z czasem zrobiło się ciekawie, fabuła w końcu nabrała rumieńców, ale niestety jedynie zrównoważyło to początkowe znużenie, a to dla mnie trochę za mało.
Chcę być w zgodzie z sobą więc nie będę na siłę lukrować. Widziałam sporo zachwytów, ale ja znów muszę stanąć w opozycji. Ta powieść zupełnie nie trafiła w moje gusta. Bardzo lubię kryminały i wcale nie muszą być drastyczne, krwawe, ale muszą mnie czymś zaintrygować. Musi zaiskrzyć między mną a głównymi bohaterami, a historia porwać od pierwszych stron. Tym razem nic takiego się nie stało. W ogólnym rozrachunku była to dobra powieść kryminalna, ale nie rewelacyjna, także ja daje tylko słabe 7.