#Współpraca reklamowa
Po intensywnym początku września i zawirowaniach szkolno-przedszkolnych przybywam do Was swoim czytelniczym autobusem z kolejną krótką recenzją. Typ razem na rozkładzie gości niebezpieczny i zabójczo przystojny „Król północy” główny bohater najnowszej książki Katarzyny Małeckiej. Nie powiem, bardzo chętnie chciałabym go poznać osobiście, a wiecie dlaczego? O tym właśnie już za moment.
Z twórczością autorki spotkałam się już nie po raz pierwszy i przyznam, że bardzo wysoko postawiła poprzeczkę w stosunku do moich oczekiwań. Tym razem pokusiła się o powiązanie romansu mafijnego z całkiem sporą różnicą wieku. Czy było to fortunne? Oczywiście pomijając fakt, że nadal nie przeszła, może delikatnie osłabła, fascynacja gangsterskimi motywami, ale jak można nie lubić takich bohaterów, którzy w imie miłości są gotowi nawet zabić. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie pochwalam ani nie propaguje żadnego morderstwa, ani tego nie usprawiedliwiam, bardziej fenomenem tego motywu jest to, że lubimy wierzyć, że zdarza się takie uczucie, dla którego jesteśmy gotowi dosłownie na wszystko, że ktoś może obdarzyć nas taką miłością, że stajemy się dla kogoś całym światem. Dodatkowo różnica wieku działa na Jonathana Shay’a zdecydowanie na plus. To mężczyzna, który już wie, czego chce od życia, po zawodzie miłosnym sprzed lat nie szuka kogoś na siłę, nie bawi się kobietami i nie mami ich pustymi obietnicami. Jonathan to oficjalnie jeden z najbogatszych mężczyzn z Toronto, właściciel firmy przewozowej i kilku restauracji, a nieoficjalnie no cóż z dziada pradziada szef kanadyjskiego narkobiznesu. No cóż, pozycja, jaką zajmuje, nie sprzyja ani przychylności policji, ani tym bardziej masie prawdziwych przyjaciół. Na co dzień zajęty obowiązkami nie tylko w pracy, dzieli czas z rodziną. Gdy pewnego dnia brat, z którym akurat nie ma najlepszych stosunków, dzwoni do niego, żeby natychmiast przyjechał do szpitala, nie spodziewa się, że nagle jego poukładany świat wywróci się do góry nogami za sprawą pewnej praktykantki.
Apolonia to młoda kobieta z Polski, która dzięki znajomościom ojca i przede wszystkim swoim osiągnięciom dostała szansę od losu, aby podjąć naukę medycyny w Toronto pod okiem jednego z najlepszych lekarzy. Choć medycyna od najmłodszych lat spędzała jej raczej sen z powiek, gdyż cała jej rodzina to lekarze, a rodzice bardzo naciskali, aby również poszła w ich ślady, po wypadku w szkole odkryła, że jednak to jest to, co chciałaby robić w przyszłości. Z daleka od rodzinnego domu w końcu mogła być sobą. Gdy pewnego dnia podczas dyżuru jeden mężczyzna szalał i rozstawiał ludzi po kątach, szukając swojej matki, nie wahała się nawet przez moment, dosadnie przypomniała bucowi, gdzie się obecnie znajdują. Ona również nie spodziewała się, że ten pewny siebie mężczyzna tak bardzo odmieni jej życie.
No Kochani to był dopiero początek ich zawirowań. Resztę zostawiam jednak Wam do odkrycia, a uwierzcie mi na słowo, że trochę tego będzie. Losy Jona i Poli będą pokrętne, wciągające i emocjonujące, zapewnią Wam świetną rozrywkę, znajdziecie w nich nie tylko bohaterów „Króla południa”, ale także uroczego kociaka ze słodkim imieniem, tajemnice, natrętnego ex, zwroty akcji oraz zazdrość w tle i jeszcze wiele, wiele więcej. Całość fajnie ze sobą współgra i kilkakrotnie autorka mnie zaskoczyła, trochę bardziej liczyłam, albo lepszym określeniem byłoby — spodziewałam się, buntu w stosunku do oczekiwań polskiej rodziny a dalszej medycznej drogi Poli, ale z drugiej strony wyszło coś nieszablonowego. Wszyscy wykreowani bohaterowie nie są tu przypadkowi i każdy z nich jest ważny i ciekawy. Gorące momenty, a jest ich troszkę, są napisane z wyczuciem i smakiem i co najważniejsze nie zdarzają się co chwilę. Wszystko toczy się początkowo spokojnie, aby na koniec uderzyć z wielkim boom i nabrać rozpędu. Jestem pod wrażeniem tej historii i z czystym sumieniem mogę ja polecić, zwłaszcza teraz na zbliżające się długie jesienne wieczory.
Za możliwość poznania tej historii dziękuję autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłemu.