Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorem. Przyznam jednak, że Kraszewski jakoś kojarzył mi się z latami szkolnymi, chociaż i później zdarzało mi się czytać jego powieści. A że był on autorem z największą liczbą wydanych książek i wierszy w historii literatury polskiej, więc naprawdę jest w czym wybierać. I nie powinniśmy zrażać się staropolskim językiem, jest to naprawdę ciekawe doświadczenie, gdy zrobimy przerwę na inny typ literatury, bo współczesne powieści są w większości pisane niemal identycznie. Powieścią, a w zasadzie powiastką pod tytułem: " Sprawa kryminalna" autor faktycznie zaskakuje czytelnika. Sam tytuł wskazuje, że to będzie kryminał, lecz nie powinno się porównywać tej opowieści z z dzisiejszymi kryminałami. Oczywiście fani Kraszewskiego prawdopodobnie nie będą zaskoczeni, mnie bardzo podobała się zarówno zagadka kryminalna jak i dawny język.
" Taką była ta sprawa zagadkowa i niezrozumiała, której zarys daliśmy w poprzednich rozdziałach, i nie można się wcale dziwić, że całe sąsiedztwo było nią rozgorączkowane, że na jednych padł popłoch, drudzy niestworzone rzeczy przypuszczali."
Bohaterami tej opowieści są mieszkańcy majątków ziemskich i głównym wątkiem są relacje międzyludzkie wśród szlachty, chłopstwa i służby oraz ówczesne tradycje, które obecnie mogą się nam wydawać dość dziwne i niedorzeczne. Gdy pojawia się nowy właściciel opuszczonego majątku, okoliczni mieszkańcy, chociaż nie mają ku temu podstaw, traktują go z daleko idącą rezerwą. Jednym z powodów jest to, że jest wyznania protestanckiego... Daniel zaczyna bywać u sąsiadów, poznaje tam Leokadię. Dziewczyna mieszka z ojcem i ciotką, lecz mimo wielu konkurentów, do tej pory nie trafiła ją strzała amora. Aż do chwili, gdy Daniel zagościł w jej sercu. Jednak na przeszkodzie ich wielkiej miłości stoi prezes - ojciec Leokadii. Zapowiedział, że mimo nawet tego, że bardzo lubi Daniela, nigdy nie zgodzi się na małżeństwo córki z protestantem...
Takie sytuacje kiedyś często się zdarzały, nie było to niczym dziwnym, lecz w dzisiejszych czasach to wręcz nie do pomyślenia.
Gdy pewnego dnia Daniel znika ze swojego dworku w niewyjaśnionych okolicznościach, cała okolica aż trzęsie się w plotkach i domysłach. Poszukiwania nie przynoszą żadnego efektu. Wszelki ślad po nim zaginął.
"Tajemnicza ta napaść i tym dziwna była, że ciała nigdzie nie znaleziono, przeszukawszy po rowach, dołach, naokoło domu i zabudowań. Gdzie i dlaczego tak ciało skryto - nikt nie pojmował."
Co się stało z Danielem? Czy został porwany? Czy ktoś go zamordował? Czy ktoś wpadnie na jakiś ślad mogący wyjaśnić tę zagadkę?
Książka pomimo dość banalnego wątku, jest wciągająca a intrygująca zagadka nie pozwala na odłożenie jej na bok, aż do samego zakończenia. Dodatkową zaletą jest to, że obok romantycznej historii z kryminalnym wątkiem, poznajemy również staropolskie obyczaje, tradycje i przywary oraz patrzenie na życie przez ludzi z tamtych czasów.
Książkę czyta się szybko, a gdy ktoś miałby problem ze staropolskim językiem, na końcu jest słownik, w którym można znaleźć wytłumaczenie słów lub całych wyrażeń.
Mam na swoich półkach jeszcze kilka książek autora, więc z pewnością jeszcze po nie sięgnę.