"The Great Library of Tomorrow. Księga Mądrości tom I" to książka, wobec której miałam dość duże oczekiwania. Wokół tego tytułu było niemało hałasu, w końcu ma oddawać istotę słynnego festiwalu Tommorowland. Przedstawiona historia przenosi nas do Wielkiej Biblioteki Jutra, w której znajduje się Księga Mądrości, łącząca Papierowy Świat i Ziemię. To właśnie tutaj znajdują się portale pozwalające ludziom wejść do Biblioteki lub Mędrcom odbyć podróż do odległych, Papierowych Krain. Podczas jednej z podróży do Silvyry, dwoje Mędrców, Helia i Xavier, natrafiają na złowrogiego Suttaru. Przepełniony złem Człowiek Popiołów pragnie zniszczyć fundamenty Papierowych Krain. Gdzie się pojawia, sieje zniszczenie i spustoszenie. W momencie gdy dwoje bohaterów staje mu na drodze, zniszczony zostaje Różany Ogród, znika smoczycą Perrenia, a Xavier poświęca swoje życie, aby zyskać nieco czasu dla Helii, żeby ta mogła zawiadomić innych Mędrców o nadciągającym niebezpieczeństwie. Kiedy jednak udaje się jej dotrzeć do Wielkiej Biblioteki Jutra, okazuje się, że Księga Mądrości zamilkła, zaczynają się dziać przedziwne rzeczy, o których jeszcze nigdy nikt nie słyszał, pojawiają się na jej drodze nieoczekiwane zwroty akcji, a w jej życie wkraczają nowi ludzie i rozpoczyna się walka z czasem o przetrwanie oraz pokonanie wroga.
Jeśli chodzi o sam pomysł na wykreowaną historię oraz przestawiony świat, to przyznać muszę, że jest bardzo interesujący i kreatywny. Połączenie biblioteki z opowieściami i światami książkowymi, a także Ziemią, to bardzo oryginalny zabieg i wymagał dobrego przedstawienia, tak aby był zrozumiały dla czytelnika. Mamy tutaj styczność z przemieszczaniem się za pomocą portali, fundamentalną Księgę Mądrości spinającą wszystko w jedną całość i umożliwiającą podróże, a także Papierowe Światy, które pozwalają przenosić się w odległe krainy, pełne ciekawych miejsc oraz opowieści, które Mędrcy mogą spisywać na papierze. Świetnym urozmaiceniem jest podzielenie Mędrców na konkretne, wyróżniające ich cechy, w których się specjalizują, jak prawdomówność, nadzieja czy siła, a także dodanie im wyjątkowych towarzyszy, Orbów, czyli magicznych stworzeń połączonych więzią ze swoim właścicielem.
Przedstawiony świat jest jak najbardziej interesujący i mocno rozbudowany. Odwiedzamy wiele wspaniałych miejsc i poznajemy całą masę ciekawych osobowości. Jego wizualizacja zdecydowanie przypadła mi do gustu.
Co do samego odbioru książki jako całokształtu, to miałam pewien problem z wczuciem się w jej klimat. Generalnie sama przedstawiona historia wciągnęła mnie i byłam ciekawa rozwoju fabuły, jednak nie mogłam w pełni wczuć się w nią i momentami lekko mnie męczyła. Autorka mocno skupia się na przeróżnych opisach i wewnętrznych rozterkach bohaterów, co przy dłuższym dawkowaniu lekko nuży. Czasami brakowało mi akcji i napięcia, które napędziłyby fabułę i sprawiły, że nie mogłabym oderwać się od lektury. Poniekąd problem z całkowitym wczuciem się w tę historię wyniknął też z faktu, że w bardzo krótkim czasie pojawia się znikąd wielu różnych bohaterów, takich jak Nu, Artur czy Dzin. Śledziłam ich losy, jednak nie miałam takiego poczucia kibicowania im czy przeżywania sytuacji, w których się znajdowali. Zabrakło autorce umiejętności oddania emocji, które tak uwielbiam odczuwać podczas czytania.
"The Great Library of Tomorrow. Księga Mądrości tom I" jest ciekawą propozycją, choć nie jest to lektura idealna. Bywały momenty, w których najzwyczajniej w świecie czułam niezrozumienie. Przykładowo pojawia się nam postać Dzina, który jako jeden z najlepszych uczniów, bez jakiegoś większego sensu zostaje oskarżony o przestępstwo. Kolejnym niezrozumiałym elementem była dla mnie informacja, że do Papierowego Świata mogą udawać się tylko i wyłącznie Mędrcy, natomiast za chwilę okazywało się, że Nu, która Mędrczynią nie jest, a jedynie osobą pomagającą przechodzić ludziom do Biblioteki, udaje się do Silvyry wraz z Helią na poszukiwanie smoczycy. Niby jest wyjaśnione, że jest tylko jej towarzyszką, ale tak naprawdę decyzja o tym została podjęta pochopnie i bez większego wyjaśnienia. Tym bardziej jest to dziwne, że Mędrzec Mwamba mówi do nich, że udają się na niebezpieczną misję, podczas której nie wiadomo, co na nie czeka. Dla mnie jest to nielogiczne, ponieważ ktoś, kto nigdy nie był w Papierowym Świecie, nie wie jak wygląda podróż do tego magicznego miejsca, co może tam spotkać, nagle ma brać udział w niebezpiecznej misji, której celem jest uratowanie smoczycy.
Moim największym problemem z tą powieścią, jest brak wczucia się w życie bohaterów i emocjonalnego przeżywania ich losów. Według mnie autorka nie potrafiła tego oddać. Czytając opis spodziewałam się nieco innej lektury, bardziej mrocznej i krwawej, a była dla mnie zbyt lekko przedstawiana. Pierwsza połowa książki jest powolna i dopiero w drugiej części nieco bardziej rozkręciła się akcja, chociaż brakowało mi w niej adrenaliny i dynamiki. Raczej są to te wydarzenia, których czytelnik po prostu się spodziewa i nie robią większego wrażenia. Porównałabym ją do tych wszystkich dziecięcych bajek albo opowieści z Disneya, w których i tak wiemy, że zło zostanie pokonane i nie ma czego się bać. Generalnie nie uważam, że jest to coś złego. Zdecydowanie też nie sprawia, że książka staje się niefajna. Wręcz uważam, że takie cukierkowe powieści też są potrzebne, jednak muszą trafić do odbiorców, którzy lubią tego typu historie.
"The Great Library of Tomorrow. Księga Mądrości tom I" to książka ciekawa, w której niesamowicie podoba mi się pomysł na fabułę oraz kreacja świata. I choć nie jest to lektura idealna i ma swoje minusy, to w rozrachunku finalnym dałabym jej ocenę 7/10. Nie do końca wpasowała się w moje ulubione czytelnicze kryteria, ale nie czyni jej to absolutnie złą książką i z chęcią sięgnę po kolejny tom, bo być może autorka mnie zaskoczy. Nie raz i nie dwa już takie czytelnicze niespodzianki przeżyłam, a autorka ma predyspozycje, aby się rozwinąć w piórze. Na festiwalu Tommorowland nie miałam okazji być, ale sprawdzając jego motywy przewodnie, mogę śmiało stwierdzić, że zostały w pełni oddane w fabule i to autorce wyszło idealne. Jest tutaj przedstawione braterstwo, miłość oraz jedność, a także szacunek do natury, innych ludzi oraz siebie samych. Czasami lubię sięgnąć po takie niby waleczne opowieści, które jednak są cukierkowe, ponieważ są fajnym sposobem na rozluźnienie umysłu, jednocześnie dostarczając rozrywki. Myślę, że gdybym nie nastawiła się po opisie książki na mocne fantasy, bo tak się zapowiadało, to zupełnie inaczej odebrałabym powieść. Gdyby autorka oddała emocje i potrafiła zbudować więź między bohaterami, a czytelnikiem, to fabuła mocno by zyskała. Okaże się czy Rosalia Aguilar Solace rozwinie skrzydła w kolejnym tomie, ponieważ mimo wszystko jestem ciekawa kontynuacji. No i moja okładkowa sroczka nie może się napatrzeć na piękną okładkę, dla samej kolekcji warto ją mieć, bo naprawdę wspaniale się prezentuje. Te złote litery, które się mienią! Cudo!