"Księga magii ceremonialnej" Arthura Edwarda Waite nie jest podręcznikiem magii ceremonialnej, mimo iż autor takowe pisał. Tym razem mamy do czynienia z ogólnymi zagadnieniami i krytyczną oceną najbardziej znanych ksiąg okultystycznych.
Samego autora pewnie większość zainteresowanych tematyką kojarzy głównie ze stworzoną przez niego talią tarota. Znany jest także jako członek bractw okultystycznych. Warto się bliżej zapoznać z tą postacią. Książka zawiera krótką notatkę biograficzną skupiająca się jednak niestety głównie na kartach.
W księdze raczej nie odnajdzie się okultystyczny laik. Jeśli ktoś z magią ceremonialną ma do czynienia po raz pierwszy książka może być dla niego po prostu ciężka. Najprawdopodobniej nie znajdzie też w niej tego czego oczekiwał. Fakt, jeśli ją przejrzeć mamy mnóstwo opisów rytuałów i tajemniczych symboli, które mogą skusić niewtajemniczonego fascynata zjawiskami nadprzyrodzonymi. Czy zatem nie jest to książka dla kogoś, kto chce sobie „powywoływać duchy”? Właściwie jest, bo może da mu to trochę do myślenia.
Autor opisuje, skąd wzięły się znane księgi zawierające magiczne rytuały. Zastanawia się nad ich autentycznością, prawdziwym pochodzeniem, zmianami, jakie nastąpiły na drodze tłumaczenia. Zaciera także różnice między czarną a białą magią.
Z książki możemy dowiedzieć się również, jak wygląda ceremonia przywoływania złych duchów. Autor dokonuje krytycznej analizy porównawczej dwóch ważniejszych ksiąg "Prawdziwej czarnej magii" i "Klucza Solomona". Przejdziemy przez etap przygotowania operatora, wykonania niezbędnych przedmiotów, ustalenia odpowiedniego czasu. Przyjrzymy się duchom i ich hierarchii wraz z pieczęciami. Znajdziemy też kilka pomniejszych rytuałów niewidzialności, odkrywania skarbów, czy przywoływania kobiet.
Autor uświadamia nam, od jak dawna istniała magia ceremonialna i jaką ma wartość historyczną. Warto też zauważyć, że mimo występujących w rytuałach modlitw, powstały one nie po to, by dążyć do oświecenia i jedności z Bogiem, ale by zaspokajać chciwe żądze ludzi.
Z jednej strony mamy wartościową pozycję pozwalającą na szybki przegląd bardzo wielu dzieł. Jednak minusem moim zdaniem jest to, że w księdze bardzo mało jest tak naprawdę samego autora. Cytuje duże fragmenty w całości, by oznaczyć je tylko krótkim komentarzem. Ktoś, kto chciałby zaznajomić się z całym rytuałem i tak będzie musiał sięgnąć do źródła. Na potrzeby oceny w wielu miejscach wystarczyłby tylko przytoczony fragment przykładowo dość długich modlitw. Przez to książka wydaje się, jakby na silę przedłużona. Jednocześnie już daje dostateczne źródło, by nierozważne osoby próbowały czarnej magii na własną rękę. Najprawdopodobniej niczego nie osiągną, ale czy to zagraża ich duszy, to już kwestia wiary.
Księgę magii ceremonialnej mogę polecić osobom zainteresowanym okultyzmem zarówno od strony praktycznej jak i teoretycznohistorycznej. Może nie jest wielkim źródłem wiedzy, ale sama znalazłam tam trochę ciekawych treści.