Po więcej recenzji zapraszam na:
http://ksiazkowo-wg-rafala.blogspot.com/ Przyszłość, Ameryka Północna. Wielkie powodzie zatopiły wybrzeża, huragany zniszczyły wsie i miasta. Tajemnicza epidemia dziesiątkuje ludzi w biednych sektorach Los Angeles. Ludzie umierają - od chorób, głodu, eksperymentów rządowych lub walk Skiz, nielegalnych, ale dobrze płatnych.
Niegdysiejsze Stany ZJEDNOCZONE, dzisiaj dwa toczące między sobą krwawą wojnę wrogie obozy - iście komunistyczna Republika i próbujące się jej przeciwstawić Kolonie. W takim świecie żyje i dorasta dwóch, wydawałoby się całkowicie odmiennych od siebie nastolatków - Day i June. Ten pierwszy jest najbardziej poszukiwanym, republikańskim przestępcą, ta druga cudownym dzieckiem Republiki i geniuszem militarnym. Żyją w całkowicie różnych światach, nie znają się wzajemnie i nic nie wskazuje na to, aby mieli się poznać...
Ale pewnego wieczoru ginie brat June, wojskowy i kapitan oddziału, Metias, a Day natychmiast staje się głównym podejrzanym. Od tej pory musi uciekać, ukryć się i ochronić swoją rodzinę. June, próbująca ze wszystkich sił pomścić swojego brata, bynajmniej mu tego zadania nie ułatwi. Co więc się stanie, gdy zupełnie przypadkiem natkną się na siebie i odkryją mroczne sekrety ich "chwalebnej" ojczyzny? Pozabijają się, czy spróbują przeciwstawić się kłamstwom? Tego już dowiecie się w "Rebeliancie"!
„Obiecuję ci - twoje życie odtąd należy do mnie.”
Marie Lu nie stworzyła specjalnie oryginalnej wizji dystopijnego świata - zmiany klimatu, burze, huragany i powodzie, przez które ludzkość wszczęła między sobą wojnę, to schemat już dobrze znany czytelnikom i raczej nikogo nie zaskoczy. Natomiast pomysł, aby skupić się na bohaterach, a nie na ich otoczeniu, był strzałem w 10. Nie czytamy tutaj tylko o tym, jak to teraz Ziemia źle wygląda, co ludzie katastrofalnego z nią zrobili itd., ale o Day'u i June, ich konflikcie, który z czasem przeradza się w coś kompletnie innego, o tym jak odkrywają tajemnice świata, w którym do tej pory cały czas żyli, o ich rozmyślaniach i problemach, które muszą rozwiązać... To jest magią tej powieści i jej wyjątkowością.
„Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.”
Autorka napisała powieść w czasie teraźniejszym, co było dla mnie nowością, bo do tej pory spotykałem się z książkami, w których autorzy zawsze używali czasu przeszłego, który wydaje mi się łatwiejszy w odbiorze i po prostu przyjemniejszy. O ile do stylu, jakim został napisany "Rebeliant" można się przyzwyczaić, i po mniej więcej połowie lektury się to robi, to początek czyta się dość opornie. Do tego dochodzi jeszcze zmiana narracji co kilka stron - raz relacjonuje wydarzenia June, raz Day. Osobiście bardzo nie lubię, gdy autor decyduje się na taki zabieg, bo jest to męczące, jednak pozostawiam tą kwestię do dyskusji, gdyż wiem, że wielu osobom to w zupełności nie przeszkadza.
Natomiast o ile forma napisania powieści nie jest najlepsza, to język, jakim posługuje się pani Lu jest bez zarzutu. Poradziła sobie i z kreacją bohaterów i z dawkowaniem emocji. Trzeba także zwrócić uwagę na to, że jest to jej pierwsza książka, więc jest to bardzo dużym osiągnięciem jak na debiut!
„-Brak informacji to dobra informacja, prawda?”
Marie Lu stworzyła niewątpliwie dobrą, intrygującą powieść, jednak nie bez wad. Przedstawiła swoje inne spojrzenie na antyutopie, jednak forma z jaką je zaprezentowała dla niektórych może okazać się po prostu katorgą, a nie miłym i przyjemnym czytaniem. Ja mam mieszane uczucia co do tej książki - z jednej strony bardzo spodobał mi się świat i bohaterowie, z drugiej jednak niesamowicie irytowały mnie ciągłe zmiany narracji, które powodowały, że nie czułem stałej potrzeby czytania tej książki i po kilku rozdziałach po prostu ją odkładałem. Myślę jednak, że po tą antyutopie warto sięgnąć, gdyż ma w sobie coś wyjątkowego. Czy Wam się spodoba, tego już nie wiem, jednak jeśli będziecie mieli okazję, to koniecznie przeczytajcie! :)