„Najgorsze w miłości jest to, że niestety nie przechodzi na zawołanie… A czasami trwa do końca życie, choć wcale jej nie chcemy. Ani jej, ani jej obiektu.”
Przed laty poznali się na wycieczce na Karaiby, początkowa niechęć i irytacja zamieniły się sympatię. Dzisiaj są najlepszymi przyjaciółmi, ich życie nieustannie się zmienia, gna do przodu, zaskakuje. Julita i Zbyszek niezmiennie się kochają, ona odniosła zawodowy sukces, wychowują jego córki. Agata i Darek, ona prężnie rozwija ich firmę, on czuje satysfakcję z awansu, jednak coś za coś, brakuje mu czasu tylko dla siebie, dla żony. Łucja w dalszym ciągu jest sama, ale nie samotna. Sandra już wie, że jej związek z Piotrem nie ma szans na przetrwanie. Patrycja próbuje odnaleźć się w roli matki. Kacper spełnia swoje marzenia, próbuje rozwikłać tajemnicę odnalezionych starych dokumentów.
Nowe wyzwania, nowe możliwości, życie nieustannie gna do przodu. Z ogromną ciekawością ponownie przeniosłam się do świata wykreowanego przez Autorkę. Powieść tchnie szczerością i realizmem, jej akcja toczy się w Koszalinie i Warszawie. Fabuła ciekawie utkana, dopracowana w każdym szczególe, niesie emocje. Pani Agnieszka ma niesamowicie lekkie, płynne, barwne, zabarwione poczuciem humorem pióro. Wnikliwie oddaje emocje jakie są udziałem naszych bohaterów, wyraźnie nakreślone ich portrety psychologiczne. To zwykli ludzie jakich mijamy w naszej codzienności – ich losy przykuwają uwagę. Łatwo się z nimi identyfikować, zaprzyjaźnić. Mamy kilka perspektyw co daje nam szersze, wnikliwe spojrzenie na rozwój wydarzeń.
Przez powieść się płynie. Umiejętność wysłuchania, bez zbędnej krytyki czy moralizatorstwa. Piękno prawdziwej przyjaźni, takiej która zgani, powie prawdę prosto w oczy, kiedy trzeba i jednocześnie jest wsparciem w każdej sytuacji. Trudne decyzje i ich konsekwencje. Samotność, źle ulokowana miłość, choroba psychiczna, która niszczy.
Koszalin to on gra istotną, choć drugoplanową rolę w całej opowieści. Ciekawym zabiegiem, podnoszącym walory powieści, są liczne retrospekcje, które przenoszą nas na koniec XIX i podatek XX wieku, są idealne wplecione w całość. I taką wisienką na torcie są liczne fragmenty z „Alicji w Krainie Czarów”.
Porwała mnie ta emocjonująca, nieoczywista, zaskakująca, lekko ironiczna opowieść. Blaski i cienie życia w całej okazałości. Czyta się szybko i przyjemnie, ogromnie się cieszę, że mam czwarty tom. Serdecznie polecam!