"Urodziłem się z tkwiącym wewnątrz mnie diabłem. Nie mogłem nic poradzić na fakt, że jestem mordercą. Tak jak poeta nie może nic poradzić na nachodzącą go inspirację." ~ H.H. Holmes
We Wrocławiu ktoś zaczyna zabijać dzieci. Seryjny morderca krzywdzi z zimną krwią niewinne istoty. Śledczy robią co mogą by go złapać jednak nie jest to takie proste. Mordercą jest osobą, której w ogóle by się o to nie podejrzewało. Sprawę prowadzi duet znany z innych książek autora, czyli Sikora-Bielecki. Ten pierwszy dość mocno przeżywa tę sprawę bo w pewnym sensie ma związek z jego życiem prywatnym. Rozpoczyna się walka z czasem by dorwać zwyrodnialca zanim zabije ponownie...
✨✨✨
Przysięgam, nie wiem jak to się stało, że nigdy nie czytałam żadnej książki autora. Ta historia choć brutalna i wyzwala w człowieku całą gamę różnych emocji to jest jedną z lepszych książek tego gatunku, jakie dane mi było czytać. Thriller ma w sobie wszystko. Dla mnie jako dla rodzica, ta historia była dodatkowo trudna. Czytanie o zbrodniach dokonywanych na niewinnych dzieciach, opisy ich zwłok... Coś okropnego. Autor wspaniale potrafił opisać reakcje rodziców na wieść o śmierci dziecka. Te wszystkie opisy ich zachowań sprawiały, że autentycznie wczułam się i stawiałam na ich miejscu. Płakałam, wierzcie mi, że płakałam. Nie wiem jak, ale Pan Piotr ma dar wyzwalania wszelkich możliwych emocji. Spodziewałam się, że będę czuła złość, obrzydzenie nawet, zaciekawienie. No wiecie, jak to przy thrillerach bywa. Jednak nie spodziewałam się łez i jakiegoś takiego... Człowieczeństwa? Sama nie wiem. Akcja generalnie jest dość dynamiczna, każdy wątek wydaje się być doprowadzony do końca. W tej książce mamy to co uwielbiam, czyli jakby dwie perspektywy. Jedna to osoby, które chcą dorwać mordercę. Druga to sam morderca. Czemu to uwielbiam? Bo wówczas można wejść do głowy zwyrodnialca i zrozumieć jego tok rozumowania.
Pomiędzy śledczymi są często zabawne oraz ironiczne rozmowy co rozluźniło nieco tę całą ponurą atmosferę. Poznajemy też prywatne problemy śledczych. To sprawia, że patrzymy na nich jak na ludzi, widzimy ich wady i codzienność z jaką się zmagają. Momentami drżałam z emocji. Mój mąż nie lubi takich książek, ale uwierzcie mi że słuchał z zaciekawieniem jak opowiadałam mu i przeżywałam niektóre fragmenty. Ta historia wciąga od pierwszych stron. Nie można jej odłożyć tak po prostu. No nie da się. Wiecie co? Jest coś jeszcze. Ta książka wyczula na zło, które czai się wszędzie. Człowiek po przeczytaniu jej robi się jeszcze bardziej czujny na punkcie własnego dziecka. Zastanawia się, czy wystarczająco uważa i chroni je. Za chwilę jednak nachodzi taka myśl, że przecież choćbyśmy chcieli to nie ochronimy naszych dzieci przed całym złem tego świata. To przytłacza. Mimo wszystko uważam, że ta historia sprawia, że czytelnik bardziej zwraca uwagę na ludzi wokół swoich dzieci. No i siebie też. Ja z natury jestem nieufna i podejrzliwa a takie książki dodatkowo wzmacniają we mnie te cechy. Polecam naprawdę tę książkę. Skłania do poważnych refleksji.