Danuta Noszczyńska urodziła się w Jaworznie. Jednakże mówi o sobie, że z wyboru i upodobania jest ortodoksyjną wieśniaczką. Jest absolwentką krakowskiego Liceum Sztuk Plastycznych oraz Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od dziesięciu lat prowadzi autorski teatr amatorski, pisze scenariusze, reżyseruje. Swoje spektakle wystawia na licznych festiwalach i przeglądach, odnosząc większe lub mniejsze sukcesy i nieodmiennie sprawiając wiele uciechy publiczności. Znakiem firmowym jej spektakli jest absurd i czarny humor. W 2007 roku zadebiutowała jako pisarka powieścią pt. Historia nie Magdaleny (PhilipWilson).
W Marianie już od dzieciństwa tkwią głęboko zakorzenione kompleksy: obraz bijącego ojca-pijaka, poczciwej, ale niezbyt przedsiębiorczej matki i doświadczanej na co dzień biedy. Towarzyszą mu one przez całe życie, stając się motorem napędowym wszelkich jego działań. Jeszcze jako mały chłopiec Marian poprzysiągł sobie, że w przyszłości zostanie ważnym, szanowanym i podziwianym przez mieszkańców wsi obywatelem.
Wymarzony status społeczny i materialny próbuje osiągnąć wszelkimi, nie zawsze uczciwymi sposobami, a ponieważ pozytywna samoocena jest jego życiowym priorytetem, Marian za pomocą swoistej kalkulacji dba o wewnętrzną równowagę organizmu. Swoje cele realizuje bardzo konsekwentnie: żeni się z najładniejszą, najposażniejszą i najlepiej wykształconą panną we wsi, Apolonią, płodzi upragnionego syna, staje się właścicielem pierwszego we wsi samochodu. Mimo to Marian nie jest do końca zadowolony ze swojej sytuacji. Dlaczego Marian żyje w poczuciu wiecznej krzywdy? Czyżby Opatrzność rzeczywiście zawzięła się na niego, zsyłając mu nieustające krzyże? I co na to wszystko jego rodzina? Po odpowiedzi zapraszam do książki.
Postać Mariana zaczęła mnie irytować od samego początku. Jego zachowanie jest naprawdę denerwujące. I o dziwo jest to zaleta tej książki, ponieważ o to właśnie chodziło. Mężczyzna uważa się za uczciwego, dobrego człowieka, który dba o swoją rodzinę. Jeśli jednak czytelnik przyjrzy mu się dokładnie może zauważyć, że to tylko poza. Bo tak naprawdę Marian jest zakłamanym człowiekiem. Do kościoła idzie by się pokazać, swoje dzieci chce ożenić według własnej woli, jest pobożny tylko na pokaz, zazdrości innym, jest chciwy. Sądzę, że bardzo by się oburzył gdyby go ktoś o tym poinformował. Na pewno by uważał, że dzieje mu się wielka krzywda bo on przecież wcale nie jest taki.
Czytając tę książkę może wydawać się, że główny bohater został przedstawiony zbyt karykaturalnie. Jednakże ten kto spotkał taką osobę w rzeczywistości wie, że to nie jest prawda. W sumie każdy ma wśród znajomych co najmniej jedną taką postać. Są to przeważnie osoby nielubiane, przed którymi się ucieka. I w sumie nie ma co się dziwić. Nikt nie chce zostać zdenerwowany.
Wielkim plusem jest język jakim została napisana powieść. Można powiedzieć, że jest to staropolski co sprawia, że bohater jest jeszcze bardziej realny. "Pod dwiema kosami" to także książka pełna dobrego humoru. Czytelnik często będzie się śmiał. Jednocześnie przypomni sobie, że są naprawdę takie osoby jak Marian.
Fascynująca jest też grafika. Idealnie pasuje do treści. Podoba mi się też podział książki. Czasem może wydawać się zbyt chaotyczna, ale czytelnik szybko się odnajdzie w sytuacji.
Podsumowując polecam osobom, które mają takich znajomych jak Marian.. Wydaje mi się jednak, że to pozycja dla każdego. Rozbawi, czasem zdenerwuje a i może dobić jak się okaże że jesteśmy podobni do bohatera. To idealna książka na letni wieczór.