„Marzył nam się mały biały domek, z niebieskimi drzwiami i niebieskimi okiennicami, na dziewiczej wyspie, w malowniczej wiosce, nieopodal plaży, z tawerną tuż za rogiem...”
Sama marzę o pięknym domku, z czarującym ogrodem i tarasem na którym mogłaby wypić aromatyczną kawę. Cóż marzenia kiedyś się spełniają, więc.. na razie czytam o tym jak innym takie marzenia się spełniły. Ostatnio udało mi się przeczytać książkę Johna Mole „Moja wielka grecka przygoda”. Ja łatwo można się domyśleć, akcja powieści będzie się toczyć na jednej z greckich wysp. Autor mieszka już tam od trzydziestu lat i postanowił się z nami podzielić perypetiami związanymi z budową jego wymarzonego domu. W Grecji wraz z żoną zakochali się gdy Mole został oddelegowany jako pracownik banku do pracy w tym kraju. Urzekła go okolica, piękne białe domki z niebieskimi okiennicami i zabytki. Postanowili przenieść się tam na stałe wraz z czwórką swoich dzieci.
John postanowił znaleźć dla nich jakiś piękny dom. Już widział oczami wyobraźni swój piękny biały domek, z niebieskimi drzwiami i okiennicami, kryty tradycyjną metodą trawą morską i dachówką.
Nadarzyła się okazja kupienia domu na wzgórzu wyspy Eubea. Odkupił go od miejscowego rzeźnika, który bardzo go zachwalał, dolewając nowemu właścicielowi kolejnych kieliszków wina. Gdy na drugi dzień nasz bohater udał się by zobaczyć swój nowy nabytek doznał szoku. Kupił domek dla kóz, z rozpadającym się dachem i drzwiami, bez okien, a na dodatek z toną kozich bobków wewnątrz. Na dodatek do domu jest fatalny dojazd, a tak naprawdę wcale go nie ma, nie ma tam wody ani prąd. Jak tam zrobić cokolwiek a na dodatek mieszkać na stałe? John chciał się wycofać z transakcji, ale było już za późno. Co on teraz z tą ruiną zrobi? Jak na jego zakup zareaguje żona? Przecież utopił w niej prawie ich wszystkie oszczędności. Nie wiedział nawet, że stał się pośmiewiskiem całej wyspy. Dał się sprytnie naciągnąć i za masę kasy kupił domek, który przez lata służył pasterzom kóz. Postanowił jednak udowodnić wszystkim, że dokona cudu i zamieszka w „kozim” domku.
Rozpoczął remont od wyrzucenia z domku kozich odchodów, nie bez przygód zresztą. Wszystko dokładnie opisał w swojej książce. zdarzenia, które opisuje są bardzo zabawne. Często nie może porozumieć się z mieszkańcami, a błędnie wymawiane greckie wyrazy prowadzą do śmiesznych sytuacji. Dzięki książce poznamy nie tylko etapy budowy domu. Zagłębimy się w historię Grecji, aż do czasów mitologicznych, poznamy zwyczaje panujące na greckiej wyspie. Będziemy mieli okazję wziąć udział w greckim weselu, jak i w pogrzebie. Autor wspaniale przybliża nam codzienne życie w Grecji.
Książkę czytało mi się bardzo fajnie. Zabawne opowieści i trzymanie kciuków by projekt budowy domu się powiódł powodowały, że lektura została wręcz przeze mnie pochłonięta.
Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, poznałam życie Greków i mogłam poznać kolejnego szczęśliwca, któremu udało się spełnić swoje marzenie o własnym domku i to w pięknej Grecji.
Przeżyłam wspaniałe chwile relaksu i odprężenia. Lubię takie książki. Jeśli komuś podoba się podobna tematyka powinien przeczytać „Moją wielką grecką przygodę”.
Może zdziwić Was, że oceniłam książkę tylko na 4 punkty. Chyba trochę wpadłam w monotonię tego typu książki. Czytałam ostatnio i o Toskanii i o Prowansji. Do tego parę powieści o domkach, dworkach, pensjonatach budowanych w naszym ojczystym kraju. Wszystko podobnie opisane, chyba czas odpocząć od takich lektur by się nimi nie przesycić. Książka zabawna, lekka, świetnie nadaje się na urlop. Jednak przekonałam się, że zbyt długo nie została w mojej pamięci. Czytałam ją na początku września i jak dzisiaj usiadłam by wreszcie napisać recenzję, okazało się, że wielu rzeczy z nich nie pamiętam. Dobrze, że mam manie spisywania sobie w moim zeszyciku cytatów i streszczania ciekawych momentów książki. Mogła sobie ją szybko przypomnieć. Stąd chyba mój początkowy zachwyt lekko ochłonął.
Książkę polecam wszystkim osobą lubiącym poznawać losy obcokrajowców budujących swoje wymarzone domy z dala od kraju w którym mieszkają, kochającym Grecję lub chcącym ją po prostu lepiej poznać. Polecam.