Łowca recenzja

Mateusz Śliwiński, „Łowca”, czyli jest napięcie, ale…

Autor: @Orestea ·6 minut
2023-10-04
Skomentuj
4 Polubienia
„Po krótkiej chwili została sama na peronie. Zachrypnięty głos przez megafon informował, że pociąg Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej przyjedzie opóźniony o dziesięć minut, za co serdecznie się przeprasza i prosi o zachowanie ostrożności. Po tym komunikacie Blacha pomyślała, że zyskuje dodatkowe minuty na obserwację dworca, który mimo swojej makabrycznej legendy krążącej po mieście, od kiedy znaleziono pierwszą ofiarę, wyglądał mocno przeciętnie. Trzy perony, sześć torów”. [s. 15]

W tej recenzji będzie i chwalenie, i sporo narzekania.
Żeby nie przedłużać powiem od razu: jeśli Mateusz Śliwiński wyda kolejną książkę, z całą pewnością po nią sięgnę. Bo jego „Łowca” to naprawdę niezła robota, miejscami nawet bardzo dobra!

Dlaczego? Już mówię i to po kolei.

  1. „Łowca” Śliwińskiego” to typowy thriller policyjny z nieźle zarysowaną akcją. Policja w Łodzi szuka mordercy zabijającego młode dziewczyny i prawdopodobnie grasującego w okolicach dworca Łódź Kaliska. Kobiety są bestialsko mordowane, w dodatku sprawca wystawia ich ciała na widok publiczny w sposób, który prowadzącym sprawę policjantom, Blasze i Edowi, coś przypomina. Tylko co? Kiedy znajdują odpowiedź na to pytanie, dociera do nich, że ofiar będzie więcej. A kiedy w okolicach Łodzi Kaliskiej ginie córka prominentnej i dobrze skoligaconej rodziny, policjanci wiedzą, że nie mają za wiele czasu na rozwikłanie zagadki. Albo znajdą sprawcę, albo ich głowy polecą. Sprawa się komplikuje, gdy okazuje się, że korzenie sprawy sięgają lat 70. ubiegłego wieku. To tyle na krótko. Akcja trzyma się kupy i wciąga. Bohaterowie nie obrażają mojej, czytelniczej, inteligencji, wątki się spinają, przeszłość jest wystarczająco mroczna, by skazić mózgi niejednej osobie. Za to duży plus.
  2. Kolejny plus to Łódź. Byłam w rodzinnym mieście autora „Łowcy” jedynie dwa razy i nie pamiętam miejsc, które opisuje, widzę jednak, jaką sympatią darzy to miejsce. Co więcej! Śliwiński prawie sprawił, że Łódź stała się bohaterem jego powieści. Może nie pierwszoplanowym, ale w całą pewnością nie jest dla powieści jedynie tłem. To thriller łódzki i to się czuje.
  3. Bohaterowie. Główni bohaterowie. Urszula Krawczyk, zwaną Blachą, policjantka z Krakowa i Ed Żuchowski, gliniarz z Łodzi, decyzją ministerstwa łączą siły, by rozwiązać sprawę Łowcy. Ona jest sprawna, silna psychicznie, obolała fizycznie, inteligentna, sexy, wygadana, ambitna. Po poprzedniej wprawie została prawie gwiazdą i doskonale wie, że jest to niezwykle niebezpieczny status. On jest przed czterdziestką, jest przyjemny dla oka, dobrze się ubiera, pali, ma głowę na karku i posiada rozległe kontakty na miejscu. Ta dwójka nieźle ze sobą współgra. Autor nie wmawia mi, że się polubią od kopa i ich śledztwo będzie szło bez zgrzytów. Ale i tak Śliwiński stworzył dwójkę sympatycznych i wiarygodnych bohaterów. Mają umysły, dusze i ciała.
  4. Cześć „Irenka”, czyli ostanie prawie 100 stron powieści. To część prawie genialna. Napisana tak, że wow. Logiczna, emocjonalna, plastyczna, uderzająca we wszystkie zmysły (motyw niebieskiej wstążki!). Są rzeczy, nad którymi kręciłam nosem, ale powiem Wam, że gdyby cała książka była taka, to moja recenzja to byłby pean na cześć autora. Ale i tak kapelusze z głów. Śliwiński umie pisać i jeśli tylko ktoś mu pomoże pracować nad książkami, będzie super.
  5. Niezła, naprawdę niezła obserwacja mechanizmów różnorakich wpływów wywieranych na organa ścigania. Nie ma wytykania palcami i bezpośrednich ocen, jest opis, a co z tym zrobisz człowieku, twoja sprawa. Podoba mi się to. Nie ma publicystycznego zacięcia, tylko koloryt lokalny.

„Ed spojrzał na zegarek. Rzeczywiście dochodziła dwudziesta druga. Nawet nie zauważył, jak minął mu kolejny dzień. Kiedyś myślał, że zastanie go emerytura, a on nie zauważy, gdzie podziała się jego młodość. Bał się, że usiądzie samotnie przy stole w kuchni w bloku i zda sobie sprawę z tego, że nikogo obok niego nie ma”. [s.94]

Jest też kilka rzeczy średnich, o których w nawiasie. (Nowak najpierw straszy że hoho, a potem śpiewa jak z nut niespecjalnie nawet zachęcany; reakcja Eda na dick-pic jest bezcennie naiwna i urocza, ale serio? Policjant? Nie wie, że kobiety dostają niechciane zdjęcia penisów? ; Rozmowa Dagmary z porywaczem psychologicznie leży. W stresie nie mówi się zdaniami wielokrotnie złożonymi, chyba że się jest po przeszkoleniu; No i w ogóle język postaci (prócz jednej, byłego więźnia i obecnego hoardera) jest absolutnie nijaki. Wszyscy mówią w zasadzie tak samo, i gdyby nie dopiski, co kto mówi, to można by nie odgadnąć, czyją wypowiedź właśnie czytałam; Policjanci wydają się wpadać strasznie szybko na odpowiednie tropy, strasznie szybko. ; Postaci w ogóle robią wykłady. Wykład o tym wykład o tamtym, to nie rozmowa, to słuchanie wypowiedzi. Ludzie tak mówią? Nie sądzę; A! I na koniec: wszyscy księża to fajne chłopaki. ;) )
Dałam uwagi średniej wagi w nawias, ponieważ mnie to irytowało, ale prawdopodobnie żadna z tych rzeczy nie wpłynie ogólną na ocenę książki.

No właśnie, ocena. Minusy.
Rany Julek, od czego zacząć i na czym skończyć?

Na tym samym, na redakcji, której nie ma. Owszem, ktoś się podpisał i widać to w danych książki, ale co z tego?
Powiem tak: dobra redakcja to 60% książki. Redaktor potrafi podnieść książkę na wyższy poziom, wyłapać płycizny, miejsca, gdzie książka traci tempo, braki logiki itp. Potrafi także poprawić język, w tym literówki i tak dalej. Gdyby ktoś zrobił tę robotę, to w rozmowie policjantów z Michalczukiem nie pojawiałaby się non-stop informacja, że ofiary miały umyte ciała. Ja rozumiem potwierdzanie tezy o czystości fizycznej i duchowej, ale ileż można?

No tak. Ktoś zrobił „Łowcy” Śliwińskiego kuku i po prostu książce nie pomógł, a przez to nie wsparł tego biznesowego przedsięwzięcia, jakim jest wydawanie powieści. Taka jest moja opinia.

Uwaga, teraz będą przykłady, żeby nie było, że się czepiam i rzucam kalumnie na ciężko pracujących ludzi. Szanuję dobrą robotę. Nieważne: ciężką czy lekką, każdą, byle była dobra. A tu dobrą robotę wykonał pisarz, a nie redakcja.

Zacznę od rzeczy podstawowych, od literówek i błędów, które się pojawiły i nie zostały wyłapane. To tylko przykłady. Wyliczanie wszystkich podchodzi prawdopodobnie pod jakąś konwencję okrutnym traktowaniu.
„Ja nas się Krapani wczyk, a tam w drzwiach stoi komisarz Żuchowski”. [s.66]
„[…] zapytała młodego recepcjonistę, czy zrobiłby wyjątek i zalał jej kubek choćby swoją herbatą. Mężczyzna ochoczo przystanął na jej propozycję […]”. [s.98] Ratunku! Przecież powinno być chyba : nalał jej do kubka! I przystał!
„- To on? - zapytała Blacha półszeptem, wskazując mężczyznę, który siedział na muszli koncertowej […]”. [s.191] Na muszli czy w muszli?
„- Kto zabił - zapytała Tarnowskiego”. [s.139] O tak, te błędy są chyba najczęstsze: zdania pytające nie zakończone pytajnikiem. Czemu? Nie wiem. Pytajniki się skończyły i tyle.

Jest też miejsce, w którym kawałek chyba wypadł, albo „się usunął” przez przypadek, bo całość w czytaniu nie bardzo ma sens. (To na stronie 159) Jakby ktoś książkę porządnie czytał, wyłapałby i to poprawił.
No i są też sarny, które się wypasają na łące, a nie na niej pasą, ktoś zachwala, zamiast pochwalać, coś jest rażąco podobne, a nie łudząco podobne.

Takie to właśnie są rzeczy, może i niewielkie, ale rany Julek, jak wkurzające!

Podsumowując: „Łowca” Mateusza Śliwińskiego to niezła książka. Jeśli lubicie policję w akcji i morderców o pokręconych umysłach i jeszcze bardziej pokręconych życiorysach, przymknijcie oko na redakcję i dajcie autorowi szansę. Warto.

„- Chodzi o to, że rozmowy w pociągu są na chwilę. Obie strony o tym wiedzą. Starają się więc zawrzeć wszystko co najcenniejsze w swoich opowieściach. Nikt nie koloryzuje swoich historii, bo to nie ma sensu. Przecież za chwilę będzie stacja docelowa i każdy pójdzie w swoją stronę, by nigdy więcej się nie spotkać”. [s.150]

Książkę otrzymałam dzięki Klubowi Recenzenta portalu nakanapie.pl

Moja ocena:

× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Łowca
2 wydania
Łowca
Mateusz Śliwiński
5.5/10

„Łowca grasuje na dworcu Kaliskim” – brzmi jedna z hipotez, gdy w Łodzi znajdowane są ciała kolejnych kobiet. Wszystkie są młode, a ich ciała umyto i ułożono w pozach, które zdają się być kodem przes...

Komentarze
Łowca
2 wydania
Łowca
Mateusz Śliwiński
5.5/10
„Łowca grasuje na dworcu Kaliskim” – brzmi jedna z hipotez, gdy w Łodzi znajdowane są ciała kolejnych kobiet. Wszystkie są młode, a ich ciała umyto i ułożono w pozach, które zdają się być kodem przes...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W Łodzi grasuje seryjny morderca zwany „Łowcą”. Zabija młode kobiety, a ich ciała pozostawia w okolicach dworca kolejowego Łódź Kaliska. Do śledztwa zostaje oddelegowana najlepsza śledcza z Krakow...

@book.book.pl @book.book.pl

Książka z klubu recenzenta nakanapie.pl do mnie jeszcze nie dotarła, ale znalazłam ją na legimi. "Łowca" Mateusza Śliwińskiego to połączenie thrilleru i kryminału, które trzyma czytelnika w napięciu ...

Pozostałe recenzje @Orestea

Wieczne igrzysko. Imię duszy
„Imię duszy” Jakuba Pawełka, czyli piekło, polityka i wielka cierpiętnica

Jakby to powiedzieć… chyba już kiedyś pisałam, w jednej z moich recenzji, że jest taka grupa książęk, które nazywam zwodniczymi albo podtrutymi. To takie pozycje, które ...

Recenzja książki Wieczne igrzysko. Imię duszy
Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)
Mirosław J. Leszka, Szymon Wierzbiński, „Wodzowie Zenona i Anastazjusza I”, czyli działo się w Bizancjum!

Jeśli komuś się wydaje, że Cesarstwo Rzymskie upadło w V wieku naszej ery, to mu się tylko wydaje. Ono jeszcze jakieś tysiąc lat żyło sobie w najlepsze nad brzegami B...

Recenzja książki Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)

Nowe recenzje

Furyborn. Zrodzona z furii
„You were the chosen one!"
@Radosna:

,,Furyborn. Zrodzona z furii" Claire Legrand zaciekawiła mnie opisem, a sam prolog okazał się bardzo klimatycznym i obi...

Recenzja książki Furyborn. Zrodzona z furii
Przypadkowe spotkanie
Przypadkowe spotkanie
@owl_bookcase:

Recenzja Przypadkowe spotkanie Adriana Rak Wydawnictwo Inedita Wyobraźcie sobie sytuację, w której spotykacie na swej ...

Recenzja książki Przypadkowe spotkanie
Czterech ojców River Conway
River
@guzemilia2:

𝐂𝐳𝐭𝐞𝐫𝐞𝐜𝐡 𝐨𝐣𝐜𝐨́𝐰 𝐑𝐢𝐯𝐞𝐫 𝐂𝐨𝐧𝐰𝐚𝐲 – 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐧𝐚 𝐆𝐫𝐚𝐛𝐨𝐰𝐬𝐤𝐚 [współpraca reklamowa @wydawnictwo.beya] Q: czytacie książki z wattpa...

Recenzja książki Czterech ojców River Conway
© 2007 - 2024 nakanapie.pl