„Ludzie ci uniknęli śmierci. Nie zostali więc wpisani na rozsiane dziś po kraju tablice poświęcone poległym w walce z komunistycznym reżimem. Znaleźli się jednak w przedsionku dnia ostatecznego”.
Książka Mateusza Wyrwicha „W celi śmierci” to kolejny głos w procesie przywracania polskim bohaterom narodowym należnego im miejsca w naszej historii i świadomości. To opowieści jak z koszmarnego snu, przedstawiające losy kilkunastu żołnierzy i działaczy polskich organizacji niepodległościowych ( AK, WiN, NSZ, NZW i innych) skazanych w latach 1945-1956 przez komunistyczna władzę na karę śmierci. Przyznam się szczerze iż z racji tego iż tematyka poruszana przez autora jest mi szczególnie bliska i w związku z tym przeczytałem bardzo wiele książek i publikacji dotykających tych strasznych wydarzeń, niewiele z nich zrobiło na mnie takie wrażenie jak ta właśnie lektura .
Czy sprawił to wywiad autora z umierającym hitlerowskim zbrodniarzem Franzem Josefem Schleyenem mordującym na polecenia polskich oficerów UB wskazanych przez nich współwięźniów? Czy wstrząsające, opowiadane ze ściśniętym gardłem, historie cudem ocalałych polskich patriotów? Opis gehenny jaką przeszli i doświadczyli w komunistycznych katowniach, napiętnowani wyrokiem śmierci, często miesiącami i latami nie wiedząc iż kara ta została im zamieniona? Bezmiarem ludzkiego okrucieństwa i wynaturzenia, folgowania najniższym i najbardziej sadystycznym zachciankom, wszechwładna bezkarności katów? Wstrząsające relacje z wielogodzinnych przesłuchań, psychiczne i fizyczne pastwienie się nad oskarżonymi oraz świadomość iż to o czym czytam nie jest literacką fikcją a naprawdę miało miejsce? Może nieujawnione i nadal słabo znane fakty z działalności polskiego aparatu bezpieczeństwa w latach 1945-1956 i zbrodni dokonanych przeciwko narodowi polskiemu ( relacje z tego co działo się w obozach pracy jak np. Jaworznie powoduje iż nadal ciarki przechodzą mi po plecach).
Chyba wszystko to po trochu, w połączeniu z bardzo osobistym i naznaczonym emocjami sposobem przedstawienia tego przez autora, powoduje iż z pewnością będzie to jedna z tych książek która na długo zagości w mojej literackiej i historycznej pamięci. Mateusz Wyrwich nie boi się poruszeń tematów kontrowersyjnych i trudnych, nazywając rzeczy po imieniu a zbrodniarzy i stalinowskich oprawców wymieniając z imienia i nazwiska. To nie suche, obojętne, przedstawienie faktów, lecz pisana z pasją i zaangażowaniem opowieść o dramacie ludzi wpisanych w swój czas, o zawiedzionych nadziejach, goryczy, żalu i normalności do której nie ma już powrotu.
Tragedia przedstawionych postaci jest tu odbiciem losu niemal całego pokolenia polskich patriotów ponoszących straszliwą cenę (w tym również ich rodziny i bliscy) za przynależność do wszelkich antykomunistycznych organizacji:
Dużo miejsca poświęca tzw. „mordowi sądowemu” czyli sytuacji gdy kara śmierci orzekana jest z przyczyn politycznych, będąc niewspółmierna do popełnionych (czy niedopełnionych) czynów. Szacuje się iż w ten sposób w latach 1945-1956 zamordowano zostało około 5000 polskich patriotów, a około 100 tysięcy skazanych zostało na wieloletnie wyroki, przechodząc piekło komunistycznych więzień. Ile tysięcy z nich zginęło bez tej parodii sprawiedliwości, zamordowanych w ubeckich „powiatówkach”, leśnych ostępach, ciężko jest nawet oszacować. Porusza też niezwykle ważny aspekt odpowiedzialności składów sędziowskich i samych sędziów ferujących takie wyroki, z których wielu w spokoju i dostatku doczekało późnej starości, nigdy nie odpowiadając za swoje zbrodnie. Problem winy i odpowiedzialności przewija się przez całą tą lekturę.
Książka Mateusza Wyrwicha szarpie naszymi emocjami, zmusza do przemyśleń i naprawdę głębokich refleksji. Przekonuje nas jak wiele jeszcze jest w naszej historii białych plam, ponurych tajemnic, niewygodnych pytań które trzeba zadać i winnych których trzeba osądzić, choć dziś już niekiedy tylko symbolicznie. Wydaje mi się iż dopiero wtedy tak naprawdę będziemy mogli uwolnić się od straszących nasz od dekad demonów przeszłości i oddać należną cześć ludziom którzy bronili nasz kraj przed sowietyzacją.