Moje nastoletnie lata mam za sobą, ale nadal pamiętam wiele pasjonujących lektur z tego okresu. Nadal wzdycham do Harrego Pottera, Rudolfa z powieści Fabickiej czy przygód Percego Jacksona. Literatura młodzieżowa ma w sobie lekkość i beztroskę, której często ze świecą szukać w tej bardziej dorosłej. Nie mówię, że zawsze, ale z reguły porusza bardziej skomplikowane tematy. Dzisiaj mam dla was coś specjalnego. „Heaven. Miasto elfów” zaskoczyło mnie nie tylko klimatem Londynu, ale też niebanalną historią. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszam
Czy można się zakochać bez serca bijącego w piersi? „Heaven. Miasto elfów” Christophera Marzi to porywająca powieść z gatunku urban fantasy, osadzona w twardym, mrocznym świecie wielkiej metropolii. Na dachach brytyjskiej stolicy osiemnastoletni David znalazł swój drugi dom. Londyn stał się jego miastem. Tylko tutaj czuje się wolny i może zapomnieć o swojej niechlubnej przeszłości. Pewnej nocy na jednym z dachów spotyka dziwną i piękną dziewczynę. Ma na imię Heaven i błaga o pomoc. Twierdzi, że właśnie wycięto jej serce. Zaskoczony David nie dowierza słowom Heaven, ale postanawia jej pomóc. W ten sposób rozpoczyna się ich wspólna niebezpieczna przygoda. Przeżyją tylko wtedy, gdy uda im się poznać tajemnicę dziewczyny.
Christoph Marzi (1970), pisarz niemiecki, studiował ekonomię na Uniwersytecie w Mainz. Zaczął pisać jako nastolatek. Debiutował w 2004 roku wspaniałą trylogią „Lycidias”, która odniosła duży sukces i od razu zapewniła mu pewne miejsce w gronie autorów fantasy. W roku 2005 został laureatem Deutsche Phantastik-Preis. Mieszka z żoną Tamarą i trzema córkami w Saarbrücken.
Powieść Christopha Marzi to definicyjna lektura dla młodzieży – jest wątek miłosny, intryga i fantasy. Moja nastoletnia część duszy kwiczy z zachwytu. Dorosła ja już trochę mniej, ale nie sposób zaprzeczyć, że się wciągnęłam i czerpałam dużą przyjemność z czytania. Świetna koncepcja fabuły i niesamowity pomysł – coś z pogranicza obyczajówki i fantasy, a to wszystko zgrabnie wplecione w tematy bliskie każdemu nastolatkowi. Strasznie denerwowała mnie jedna rzecz – miłość między Davidem i Heaven. Akcja dzieje się przez około trzy-cztery dni, a bohaterowie zachowują się, jakby znali się co najmniej od kilku lat. Gdyby romans zmienić na przyjaźń to „Heaven” byłaby o wiele wyżej w moim prywatnym rankingu. Śmiało mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że jest idealna. Dobry, prosty język książki bez zbędnych udziwnień czytał się niezwykle szybko i przyjemnie. Na pewno jest to piękna opowieść o szukaniu swojej tożsamości i prawdy o rodzinie. Wiele tu zagadek, zakrętów i zwrotów akcji. Dzięki niej inaczej spojrzałam na elfy i musiałam przedefiniować moje pojmowanie tych istot. W życiu nie postawiłabym na tego człowieka w roli protagonisty, który się nim okazał. Tak nawiasem mówiąc nie zdziwcie się na koniec, bo coś ewidentnie poszło nie tak z zakończeniem. Ogromne brawa za postać panny Trodmood. Szkoda, że nie zgłębiono jej historii i nie poświęcono jej więcej miejsca. Ogólnie – chciałabym więcej się dowiedzieć o postaciach drugoplanowych, bo są genialne.
Polecam przede wszystkim młodzieży. To świetna powieść na lato oraz wieczory pod kocem.
„– Ktoś mnie ściga – odparła.
– Tu, na dachu.
– Ktoś?
– Dwaj mężczyźni.
– Czego od ciebie chcieli?
– Wyjęli mi serce. Tak mi się przynajmniej zdaje. – Jej oczy wydawały się tak ciemne, że nagle nie widział ich wyraźnie.
– Jak to?
– Normalnie. – Położyła sobie rękę na piersi. – Nie czuję bicia serca. – Starała się nie płakać, nerwowo bawiła się suwakiem kurtki. – Wyciął je. – Przełknęła ślinę.
– Tylko że nie ma żadnych ran. Już… Już sprawdziłam.David przyglądał się jej w milczeniu.
– Zobacz! – Nagle chwyciła go za rękę, rozpięła kurtkę i położyła jego dłoń na swojej piersi.
David pokręcił głową. Jezu, w życiu nie przeżył czegoś równie niesamowitego!
– Nie można żyć bez serca – stwierdził i starał się nie myśleć, że przecież nie czuł tętna. Trzymał dłoń na jej piersi; przez cienki materiał bluzki musiałby coś wyczuć. Ale jednak… nie, to niemożliwe.
– Nie można żyć bez serca – powtórzył.
– A co dopiero biegać i uciekać.
– Wiem – odparła załamana”
Ocena: 7/10