Ładna, nastrojowa okładka powieści Katherine Center „Milion nowych chwil” przyciąga wzrok, a słowa Niny George – jednej z moich ulubionych pisarek mówiące: „Jeżeli zamierzasz w tym roku przeczytać tylko jedną książkę, wybierz „Milion nowych chwil” w zasadzie nie pozostawiają nam wyboru…
Jeśli o mnie chodzi, to gdybym miała przeczytać tylko jedną książkę w ciągu całego roku na pewno sięgnęłabym po „Cień wiatru” Carlosa Riuza Zafona, ale przyznaję, że powieść Katherine Center wywarła na mnie duże wrażenie i wpisuję ją na listę ulubionych lektur. To jedna z tych książek, którą przeczytałam od początku do końca za tzw. „jednym posiedzeniem”, czyli po prostu nie mogłam oderwać się od opisywanych zdarzeń.
Maggie i Chip planują wspólną przyszłość i chcą razem spędzić życie. Romantyczna wycieczka samolotowa ma być idealną scenerią dla oświadczyn. Niestety pewne nieprzewidziane okoliczności sprawiają, że samolot ulega wypadkowi, a Margaret trafia do szpitala. Jej obrażenia nie pozostawiają złudzeń – uraz rdzenia kręgowego znacznie ogranicza sprawność fizyczną i zmusza kobietę do poszukiwania sposobu na nowe życie. Tym bardziej, że związek z Chipem się rozpada, a zwaśniona siostra marnotrawna po trzech latach pojawia się przy szpitalnym łóżku bohaterki, by odkryć skrywane przez lata rodzinne tajemnice.
Czy Maggie sprosta nowym wyzwaniom? Czy uda jej się uwierzyć w siebie i znaleźć nadzieję na przyszłość? A może odnajdzie nową miłość?…
Historia Margaret nie pozostawia nam żadnych złudzeń. Jest prawdziwa, wiarygodna i szczera, dzięki czemu czytamy ją jednym tchem, a fikcyjny świat powieści staje się na kilka godzin wspólną rzeczywistością naszą i powołanych do życia bohaterów. Zmagania Maggie z niepełnosprawnością wywołują sporo emocji. Najchętniej sami pomoglibyśmy przejść dziewczynie przez te najtrudniejsze chwile. Z drugiej jednak strony zabrakło mi trochę momentów skrajnego załamania. Wydaje mi się, że tak ogromny cios powinien mocniej złamać psychikę bohaterki, tymczasem Maggie dzielnie znosi swoją niemoc i niemalże bez żadnego problemu akceptuje nowe ograniczenia. W tych momentach historia wydała mi się mało autentyczna. Natomiast postawa Chipa nie została w żadnym stopniu zafałszowana, jest realistyczna, ale nie jest godna naśladowania. Zachowanie bohatera okazało się kompletną porażką, choć w ten sposób postąpiłoby zapewne wielu panów wzbudzając u osób postronnych, podobnie jak u czytelników, całą gamę negatywnych emocji.
Powieść jest niezwykle optymistyczna i inspirująca. Zachęca do walki o samych siebie, do pokonywania słabości ciała i ducha, do pełnej mobilizacji w imię wyższych celów. Bardzo odpowiada mi styl autorki, prosty, ale jednocześnie lekki i bez patosu. W końcu jest to powieść obyczajowa o zwyczajnych ludziach ciężko doświadczonych przez los.
Podsumowując jeszcze raz powołam się na komentarz Niny George zamieszczony na okładce: „Jeżeli masz przyjaciela, który jest zagubiony w życiu, zrób mu przysługę i wręcz tę powieść.” Zdecydowanie jest to historia podnosząca na duchu i pozytywnie nastrajająca do życia, z której można czerpać radość i zachętę do zmian. „Milion nowych chwil” polecam wszystkim czytelnikom poszukującym ciekawej fabuły, interesujących bohaterów i wydarzeń z życia wziętych, z których płynie pozytywne nastawienie do pokonywania ograniczeń i trudności. Serdecznie zachęcam do lektury. Powieść od 17 lipca jest już dostępna w księgarniach!