Na samym początku przywitał mnie Glosariusz, i przedziwne nazewnictwo i jego wyjaśnienia. Fajna sprawa, przybliża nam i wyjaśnia niektóre pojęcia. Ale... Jak dodałam do tego imiona Braci - Hardhy, Ghrom, Rankohr, Vrhedny, Tohrtur, Furiath i Zbihr, To zaczęłam się zastanawiać, kto tutaj był naćpany jak to wymyślał O.o. Połowa z tych imion aż kłuje w język przy wymawianiu, ale widze że w j. angielskim brzmiały inaczej, więc tutaj to już sprawka naszego tłumacza.
Podoba mi się motyw pół wampirzycy, i opiekującego się nią Ghroma. Przecież od chwili jak tylko wszedł do jej mieszkania, czuć między nimi mega, mega chemię!! Nie wspominam już nawet o sexie, bo ta dwójka pobija pod tym względem nawet króliczki.
Bardzo podoba mi się sposób przedstawienia bohaterów, tych pierwszo planowych jak i drugo. Autorka przedstawia nam kazdego z Braci i zaznajamia czytelnika z nimi. O każdym z nich możemy się dowiedzieć czegoś nowego, Ze jest fanem Red Soxów, jaki alkohol lubi, czy uwielbia robotę przy kompie Ogólnie, nie są tylko tłem całej historii, ale jej intergalna i wg. mnie niezbędną częścią. Póżniej poznajemy jeszcze krwiczkę Ghroma - Marisse, jej brata Aghresa, oraz żonę jednego z braci, Wellsie.
Lubie Beth, w końcu bohaterka, która nie mdli swoją słodyczą i dobrocią. Jest poprostu normalna... Normalna, początkowo przerażona, ale z czasem przyzwyczaja się do nowej sytuacji, i zakochuje sie w Ghromie. W sumie, co tam sie jej dziwić
Nawet ich rozmowy powalały na łopatki
Cytat:
- Te orgazmy wcale nie były moimi pierwszymi.
- To dlaczego byłaś tak zdziwiona, gdy je miałaś?
Cytat:
"Świetny materiał na randke - pomyślała - Wampir z syndromem stadionowego chuligana"
Uwielbiam również Butcha - ludzkiego przyjaciela Beth, ex gliniarza (taaa... Billy się przekonał jakie Butch ma metody przesłuchań ), jego teksty i pyskówki do chłopaków - bajka! Ich pobudka po nocy z alkoholem - no tutaj miałam już tylko uśmiech na dziobku, inaczej się nie dało.
Cytat:
Wszystko wróciło
Vhredny. Jego nowy kumpel.
Fan drużyny Red Sox, Cholernie bystry informatyk.
Pieprzony wampir.
Butch przyłożył rękę do czoła. Wiele razy zdarzało mu się budzić w łóżku, dziwiąc się, obok kogo leży.
Ale to było totalne przegięcie.
Jak oni... Aha, no tak. Padli zaraz po wypiciu whisky Tohra.
Tohr. Skrót od Tohrtur.
Boże, znał nawet ich imiona. Rankohr. Furiath. I ten przerażający, Zbihr.
Tak, żadne "Tom", "Rysiek" czy "Harry" nie nadawało by się na imię dla wampira.
Ale z drugiej strony, czy w ogólę można sobię wyobrazić śmiertelnie grożnego krwiopijcę o imieniu Howard? Eugeniusz?
Och, nie Krzysiu, proszę, nie gryź mnie.
Jasna cholera, chyba tracił zmysły.
Do gustu nie przypadła mi mentorka chłopaków - Pani Kronik. Może muszę więcej poczytać o jej postaci, żeby się do niej przekonać...
Nie mam głowy co by tutaj jeszcze napisać.
Książka pochłonęła mnie do reszty. Zarwałam dwie nocki, żeby ją przeczytać, i czuje teraz wielki, wielki brak! Sex nie razi tutaj w oczy, jest fajnie wpleciony w fabułę, ale jest. I w końcu! Bo już mi brakowalo ksiązek z motywami dla osób bardziej pełnoletnich, gdzie bohaterowie już liceum skończyli.
Podobało mi się! Jestem zakochana w chłopakach (Nawet Zbihr jak się okazuje, ma w sobie iskierki dobra ), są na mojej liście książkowych bohaterach na 1 miejscu - cała ósemka .