„Ten, który krzywdzi i zsyła męki na innych, to zawsze jest człowiek. Nikt inny. Za zło nigdy nie odpowiada przyroda, ona tylko przyjmuje to, czym człowiek ją karmi”.
Mroczny klimat Duchnego Lasu, a szczególnie Murszu, jego wymarłej części, fascynuje i przeraża zarazem. Okrutne zbrodnie dokonane na jego terenie, wciąż niewyjaśnione, domagają się uwagi i ukarania winnych. Trzy narratorki, trzy kobiety, trzy przestrzenie czasowe i trzy splątane ze sobą historie. Tylko jedna z tych kobiet, mimo niedawno przeżytej osobistej traumy, może odkryć prawdę. Sprawić, że demony przeszłości usatysfakcjonowane zamilkną. Czy jej się to uda?
Duszny, niepokojący i tajemniczy klimat swojej najnowszej powieści zbudowała Przydryga nie tylko poprzez szczegółowe opisy Duchnego Lasu oraz zamieszkujących w jego bezpośrednim sąsiedztwie, nieco psychodelicznych mężczyzn. W głównej mierze udało jej się to osiągnąć poprzez przedstawienie historii tego miejsca. Miejsca, niegdyś uznanego za magiczne, które w okresie II wojny światowej stało się niemym świadkiem kaźni niewinnych ludzi. Przyroda nie pozostała wobec tej zbrodni obojętna. W odpowiedzi na ludzką krzywdę i cierpienie, na znak solidarności i współodczuwania z ofiarami wytworzyła tytułowy Mursz, wymarłą część Duchnego Lasu.
Las odgrywa w powieści Ewy Przydrygi rolę kluczową. Buduje klimat, stanowi arenę okrutnych zbrodni i łączy ze sobą historie trzech kobiet, Marianny, Lary i Poli – narratorek „Murszu”. W moim odczuciu, to właśnie bohaterowie, na równi z klimatem stanowią największą wartość tej powieści.
Z pozoru różni je wszystko jednak, kiedy odkryją przed nami swoją przeszłość zrozumiemy, że każda z nich posiada bagaż niełatwych, życiowych doświadczeń. Są uparte, nieustępliwe i za wszelką cenę dążą do prawdy. Takie kobiety w literaturze uwielbiam!
Marianna, nauczycielka biologii, zaangażowana w swoją pracę, kochająca młodzież i w pełni jej oddana. Pewnego dnia przekracza granice, których przekroczyć nie powinna. Konsekwencje jakie poniesie będą niezwykle surowe. Lara, youtuberka urbexowa, charyzmatyczna liderka, która niczym magnes przyciąga do siebie niewłaściwych ludzi. I wreszcie Pola, choć nie do końca uporała się z własną przeszłością, za sprawą wyznania swojej nowej przyjaciółki, Kasandry rozpoczyna prywatne śledztwo mające na celu wyjaśnienie co wydarzyło się przed rokiem w Duchnym Lesie. Jak się wkrótce okaże rozwiązanie tej zagadki, rzuci nowe światło na niewyjaśnioną dotąd zbrodnię sprzed dwóch lat, której areną również był kaszubski las.
„Mursz” czyta się znakomicie od pierwszej do ostatniej strony. Ewa Przydryga serwuje nam wiele zaskakujących zwrotów akcji i do samego końca, skutecznie wodzi za nos. Mistrzowsko zbudowany klimat i fascynujące postaci kobiece to niewątpliwie największe atuty tej powieści. Jednak jej siła tkwi również w doskonale wyważonych proporcjach pomiędzy poszczególnymi narracjami i wątkami. Żadna z trzech narracji i historii, które składają się na „Mursz” nie dominuje, podobnie jak żaden z wątków nie zawładnął całością.
Jeśli szukacie niezwykle klimatycznego thrillera psychologicznego. Mistrzowsko skonstruowanej opowieść o toksycznych relacjach rodzinnych, partnerskich i przyjacielskich. Historii o traumach, których skutki nie zawsze łagodzi upływ czasu, wyrzutach sumienie, niekiedy dławiących bez końca i wreszcie o kłamstwie, które prędzej czy później wyjdzie na jaw, to bez zbędnej zwłoki sięgnijcie po „Mursz”.