„Słodka niespodzianka po kolacji”, hm, niestety nie przekonuje mnie, ale może jestem jeszcze za młodą mamą i gdy Marysia podrośnie, to nigdy się nie przyznam do wcześniejszego buntu i tylko będę jak żandarm stała w łazience, nie, jako zębowa wróżka, a szczoteczkowy kat. Za to przekonuje mnie w zupełności bóbr dentysta i zabawę w „paszczę lwa” kupiłam od razu i przyznam się, że będę ją wykorzystywała w ramach domowej „rewizji”;-).
Wiemy już, że Tupcio Chrupcio czasami kaprysi, jednak teraz jego bunt ma inne podstawy. Tupcio musi ukryć swoją słabość do słodyczy, a co się z tym wiąże, to niechęć do dokładnego mycia zębów. Tupcio miał wiele szczęścia, że przekonał się do dbania o ząbki nie na własnym bólu, a na nieszczęściu swojego przyjaciela Borysa, którego po nocnym jedzeniu ciasteczek bardzo rozbolał ząb. Chrupcio odnalazł przyjemność i dobrą zabawę w czasie mycia zębów i przestał się bać wizyt u dentysty.
Mam nadzieję, że i moją Marysię ta historia przekona. Na całe szczęście jesteśmy już na etapie samodzielnej plastikowej szczoteczki. Dlaczego tak piszę? Bo przechodziłyśmy fazę gumowej szczoteczki nakładanej na palec. Niby dobre rozwiązanie na sam początek, ale zastanawiam się, kto je testował… i czy istnieje odszkodowanie za zmiażdżenie palca przez mleczaki… ja się poddałam po kilku razach, niestety.
Wydawnictwo Wilga się nie poddało i dzięki również Czerwonej Kanapie „Tupcio Chrupcio. Dbam o zęby” dołączył do naszej Kolekcji Skrzata.
„Topo Tip” napisała włoska pisarka Anna Casalis, a w polskiej wersji, czyli „Tupcio Chrupcio” czytamy w tłumaczeniu Elizy Piotrowskiej, bo pomimo to, iż kocha ona historię sztuki i pisze w tej dziedzinie wspaniałe artykuły, to umiłowała też literaturę dla dzieci. A oprócz samodzielnych wydań możemy ją znaleźć w czasopismach dla dzieci takich jak „Miś”, „Świerszczyk” czy „Ryms”. Jest również laureatką ogólnopolskich konkursów literackich, plastycznych oraz inicjatyw edukacyjnych. To osoba emanująca wewnętrznym (zewnętrznym też) pięknem i artyzmem. Więcej możecie przeczytać na jej autorskiej stronie
www.elizapiotrowska.com Ta książeczka to nie tylko ciekawa lektura, ale i może być dobrą zabawą edukacyjną. Pomocne do tego są przykładowe wypisane pytania, które będą ćwiczyły nie tylko zrozumienie czytania, ale pozwolą w zabawie spędzić nam więcej czasu z brzdącem, a to pomaga budować nasze więzi.
Nie czarujmy się, czy kochalibyśmy Tupcia Chrupcia bez wizualizacji? Dla każdego dziecka ilustracje to najważniejsza część książeczki. I nie powiem, ja też się zakochałam „w kresce” Marco Campanella i z każdą kolejną książeczką zastanawiam się, jakie kolejne „mysie sprzęty” stworzy ten ilustrator z „ludzkich przedmiotów”. I nigdy mnie nie zawodzi.
Tę i całą resztę serii o Tupciu Chrupciu polecamy dzieciom i rodzicom, bo po prostu warto.