Przeczytałam już w swoim życiu wiele książek o tematyce górskiej, ale ta o której Wam dziś opowiem jest zupełnie inna, a właściwie nie do końca mieści się w tej kategorii. „Znikając. Opowieść drogi” Marka Raganowicza, znanego polskiego wspinacza, zdobywcy Polskiego Złotego Czekana to właściwie opowieść o wolności i różnym jej pojmowaniu. To nie góry stoją tutaj na pierwszym miejscu, ani też sam autor i jego osiągnięcia, lecz pewna filozofia, która opiera się na pojmowaniu życia jako przygody, jako wyzwania, z którym trzeba się mierzyć, na stawianiu granic prywatności. To pewnego rodzaju układanka, którą właściwie czytelnik musi sobie sam złożyć z otrzymywanych kadrów z codzienności Marka Raganowicza. I nie jest to łatwe zadanie, bo mamy tutaj dużo przemyśleń na tematy egzystencjalne, wiele migawek z jego życia jest bardzo nieostrych. Ta książka właściwie bardziej skupia się na spotykanych osobach i refleksjach związanych z nimi, niż na samym autorze. Dostajemy również opowieść o czerpaniu radości z bycia samemu w górach , na ścianie.
To naprawdę piękna i mądra książka, ale wg mnie jest również bardzo wymagająca. Potrzeba skupienia i cierpliwości, by wyłuskać z niej jak najwięcej, by zrozumieć sens tego, co próbuje przekazać czytelnikowi autor. A ten dzieli się w niej miłością do gór i samego życia, które traktuje jako nieustanną podróż, jako sumę historii zarówno swojej jak i spotykanych po drodze osób. Marek Raganowicz to świetny gawędziarz, który potrafi wprowadzić magię do swoich opowieści, sprawić, że łatwo się w nich zatopić i stracić kontakt z rzeczywistością. Autor jest również bardzo wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, ma wiele do powiedzenia na tematy egzystencjalne i świetnie potrafi ubrać w słowa swoje refleksje. Oczywiście nie mogło zabraknąć opisów wspinaczek, które również dokumentują zdjęcia, załączone jako wkładka, więc miłośnicy gór na pewno się nie zawiodą.
Na koniec chciałabym się podzielić cytatem, którym Marek Raganowicz skradł moje serce i bardzo bym chciała, żebyście przeczytali te słowa i wzięli je sobie do serca: „On miał głębokie przekonanie, że nie musi wszystkim opowiadać o tym, co robi, choć nie jest to żaden sekret. Zawsze mówił mi, że tylko najbliżsi maja prawo oczekiwać odpowiedzi na pytanie: „Dokąd idziesz?”, że możesz się wyprowadzić, nie podając adresu, i to nie jest przestępstwo, tylko twoje prawo do zniknięcia, twoja wolność, z której nie musisz się tłumaczyć. Powtarzał, że każdy z nas przynależy do kilku światów i nic tego nie zmieni, nawet jeśli nie chcemy o tym mówić ani tego rozumieć. Niektóre z nich mogą być niezrozumiałe i właśnie to jest piękne i odróżnia nas od robotów. Mamy prawo do niezrozumienia i życia w kilku światach – i mamy prawo o tym milczeć”.
Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz do recenzji!