Jak się można było spodziewać publikacja funduje czytelnikowi emocjonującą podróż przez życie "scalonej" rodziny. Czyta się i przyjemnie, i trudno ze względu na opisywane wydarzenia dotyczące życia prywatnego Topolskich. Publikacja rzuca też światło na czasy w jakich przyszło żyć obojgu, o politycznych konfliktach, ucieczce z kraju z końcem lat 60-tych Krzysztofa, zaangażowaniu w pracę i dążeniu do celu młodej Iwony i w końcu spotkania się tych dwojga w dojrzalszych latach życia.
Wspaniale są opisane narodziny pięcioosobowej rodziny. Tak, to adekwatne do sytuacji określenie. "Narodziny" od razu trojga rodzeństwa, które gdzieś tam czekało na ciepły dom i świadomość Iwony o potrzebie spełnienia się w macierzyństwie i to od razu wielodzietnym. Tak jakby miała przeczucie, że za wiele czasu jej tu nie zostało. Zresztą oboje są już w średnim wieku, więc oni i ta mała trójka świetnie do siebie pasowali. Idealne spasowanie i uzupełnianie się w roli małżonków oraz opiekunów fundowało im bogatsze życie. Mimo iż początki z dzieciakami to nie tylko wspólne oswajanie nowej rzeczywistości, ale walka z różnymi traumami, które tak małe dzieci zdążyły już nabyć. I temu poświęcona jest cała druga cześć książki pt."Bociany przylatują zimą", która to stanowi zapiski z bloga. Jak każda zaangażowana w życie dzieci matka chwaliła się poczynaniami swoich dzieci, problemami rodziców, którzy nie od początku wychowują swoje pociechy i muszą wciąż zderzać się z przeróżnymi sytuacjami wynikającymi z przeżytych traum, braku ciepła rodzinnego, tym wszystkim co wydarzyło się "przed".
Historia niezwykłej rodziny. I choć ma się świadomość, iż ludzie z kontaktami, mogący pozwolić sobie na wszystko w zakresie finansowym są zawsze uprzywilejowani, to przecież oni tak samo, jak każdy inny mają uczucia i nie omijają ich tragedie.
Podoba mi się sposób podzielenia treści na tak wyodrębnione części, jednak mam też wrażenie skrótowości opisywanych wydarzeń i odczuć z nimi związanych. Z jednej strony akceptuję to co dostałam, a z drugiej - po skończeniu lektury - odczuwam niedosyt ze względu ewidentne luki.