Musze przyznać, że podchodziłam do tej książki z pewna rezerwą...
Przede wszystkim nie do końca wierzyłam, że ktoś tak młody jak Piotr Cielecki może tak umiejętnie przedstawić historię mężczyzny (dziwnym zbiegiem okoliczności też Piotra) który sądzi, że przeżył już w swoim życiu wszystko...
Dodatkowego apetytu dodawała wiedza, że nie była to opowieść o staruszku gotowym do odejścia z tego świata,tylko sprawnego młodego faceta :)
Chciałam się więc przekonać co autor miał na myśli oraz czy pozwoli mi lepiej zrozumieć męską egzystencję (Która czasem nie jest łatwa do pojęcia... no dobra, prawie nigdy nie jest łatwa :)
Aha... Interpretacja okładki też bardzo mi się podoba... nie wiem dlaczego, ale od razu przyszło mi do głowy skojarzenie pt. "Upadły anioł"
Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem negatywnych opinii co do "Zasypiania"...
Można się oburzać i czuć niesmak, bo Cielecki nie jest delikatny i balansuje na granicy wulgarności, ale da się to przyjąć... Nie muszą tego czytać wrażliwe panienki, które za wszelką cenę pragną wszechogarniającego romantyzmu, wierząc zarazem, że życie to bajka usłana różami...
Pora zejść na ziemię i przekonać się, że życie jest brutalne, a upiększanie rzeczywistości bywa często niepotrzebne...
Przeczytałam "Zasypianie" w dwa dni i przez cały czas podziwiałam inteligencję i odwagę autora,który tak pewnie i bez wszelkich zahamowań obnaża prawdę o naturze mężczyzn... ich słabościach i to jak sobie z nimi radzą...
(a raczej nie radzą- robiąc z nich tym samym prawdziwych ch... bez serca)
Na pewno Cielecki przez to zjednał sobie więcej koleżanek niż kolegów... ;)
Kolejnym zaskoczeniem,jest bardzo dobra znajomość kobiecej psychiki i zachowań, oraz z kolei ich podejście do książkowego bohatera...Na pewno mam trochę wspólnego z Weroniką, tą najbardziej znaczącą kobietą w życiu Piotra (Choć to może zbyt wielkie słowo "znacząca") ale mimo wszystko pokazuje, że pan Piotr jak na swój wiek z niejednego pieca jadł chleb ;) i z wielką łatwością przyszło mu pokazać i do czego "płeć piękna" potrafi być zdolna...
(powiem krótko: do wszystkiego!)
Podsumowując polecam bardzo :) Trzeba mieć jednak w sobie trochę dystansu, by móc odebrać ją z poczuciem humoru, którego poza życiową dramaturgią jest całkiem sporo ;)
Jeszcze jedno pytanie... Czy naprawdę uważacie, że książka jest przepełniona wulgaryzmem, a Cieleckiemu daleko do romantyka??
Ostatnia strona jest bardzo dobrą odpowiedzią... Wystarczy doczytać :)
Osobiście doczytałam i cenię go za to... i za fantazję też, której z pewnością mu nie brakuje ;)