Nie każda rodzina jest idealna. W każdej rodzinie są jakieś spięcia, kłopoty. W niektórych rodzinach, nie ma mamy lub nie ma ojca. A inni w ogóle nie mają rodziców. Czy czasami zastanawialiście się jaki oni dają sobie radę?
Dorota nie jest zbyt szczęśliwa. Sytuacja, która panuje w jej domu czasami po prostu ją przerasta. Ma dwóch braci bliźniaków, którzy nie są wcale pomocni. Denerwują ją tylko bardziej. Gdy główna bohaterka chodziła do piątej klasy, zostawił ją własny ojciec uciekając do innej kobiety. Na dodatek zostawił niespłacony kredyt na dom. Mama Doroty musiała wziąć się w garść, by spłacić go. Udała się do pracy za granicę, zostawiając swoje dzieci z ich babcią. Sytuacja w domu nie wydaje się być taka zła. Matka dzwoni do nich co tydzień, a babcia jest cudowną kobietą, która utrzymuje porządek w tym domu. Jednak pewnego dnia, dzieci dostają telefon od matki że nie przyjedzie do nich, a babcia ma zawał. Czy w takiej chwili jest ktoś to potrafi im pomóc?
"Hajlajf" przedstawia wszystkie podstawowe problemy nastolatków i dzieci opuszczonych przez rodziców. Bohaterowie sądzą najpierw, że dadzą sobie radę, ale nieoczekiwane zwroty akcji zmieniają ich plany. Palenie papierosów, dociekliwy nauczyciel, dzika impreza i wredna sąsiadka... Historia ta pokazuje, że możemy polegać na dorosłych z naszego środowiska. Nie wszyscy nauczyciele są źli, nie każda sąsiadka potrafi zdołować człowieka. Wystarczy wiedzieć na czym się stoi i współpracować.
Okładka książki nie jest zachwycająca, ale i nie jest brzydka. Wygląda typowo - tak jak zwyczajna młodzieżowa książka. Muszę jednak stwierdzić, że ta dziewczyna jest ładnie narysowana. Takiego talentu to mi brakuje.
Podsumowując - książka nada się dla każdej osoby, która w zimny, chłodny wieczór ma ochotę na lekturę przy kawie. Lekka i przyjemna w czytaniu. Czasami doprowadza do śmiechu, a czasami do smutku. "Hajlajf" jest prostą lekcją zaradności i samodzielności, po której inaczej patrzy się na ludzkie problemy.