Czasy wojny trzydziestoletniej. Pastor Abraham Schweidler i jego córka chcą pomóc głodującym mieszkańcom wsi. Dzięki znalezionemu bursztynowi szybko się wzbogacają. Ludzie zaczynają plotkować, padają pierwsze oskarżenia. Wkrótce córka pastora zostaje posądzona o czary i konszachty z diabłem…
„Bursztynowa Czarownica” Wilhelma Meinholda to książka powstała w XVII wieku opowiadająca o losach niemieckiego pastora. Napisana w kronikarskim stylu, stanowi świadectwo epoki i pokazuje to, jak poważnie traktowano procesy czarownic. Przedstawia też mentalność ludzką, ukazując ich wierzenia, obyczaje oraz relacje sąsiedzkie.
Na wstępie należy docenić ogromny wysiłek tłumaczki, która swoimi przypisami i końcowym rozdziałem rzuca nowe światło na dzieło Wilhelma Meinholda. Sama geneza „Bursztynowej Czarownicy” jest niezwykła, a Barbara Grunwald-Hajdasz opisuje ją w przystępny, interesujący sposób. Przybliża też kontekst historyczny, który jest niezbędny do zrozumienia jej treści.
Zresztą cała ta powieść napisana jest tak, że najlepiej czytać ją powoli. Podczas lektury należy się skupić, bo nie tylko język jest problematyczny, ale także sama narracja. Prowadzona ona jest bowiem z perspektywy pastora, który nie stroni od anegdot i opisywania swoich przemyśleń. W efekcie czasem można się zgubić w chronologii opisywanych wydarzeń… Nie mówiąc już o tym, że tytuły rozdziałów często zdradzają dalszy przebieg fabuły.
Mimo tych mankamentów „Bursztynowa Czarownica” potrafi zaintrygować swoją treścią. Postacie w niej nie są jednowymiarowe, a każde działanie ma swoje skutki. Sytuacja ukazana jest z perspektywy poszkodowanego ojca, który subiektywnie podchodzi do tej sprawy. Nie możemy więc w pełni mu zaufać, bo wiadome jest to, że rodzic zawsze będzie bronił swojego dziecka.
Również przedstawienie postaci pobocznych jest stronnicze, powodowane osobistymi sympatiami i antypatiami pastora. Nie wspominając już o tym, że jest on bohaterem zmiennym, który łatwo posądza i ułaskawia swoich wiernych.
Wilhelm Meinhold nie tylko w osobie pastora ukazuje dwoistość ludzką. Również wieśniacy opisani są jako strachliwi i zabobonni, a proces czarownicy to dla nich bardziej rozrywka i okazja do wyrzucenia swoich frustracji. Dla mnie jako współczesnego czytelnika bolesne było to, jak szybko Maria Schweidler z ulubienicy całej wioski stała się wrogiem publicznym, którego należy potępić.
„Bursztynowa Czarownica” to niemiecka klasyka, która nie każdemu się spodoba. Nawet piękne wydanie nie zmienia tego, że książka ta rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Historia ta ma w sobie zarówno coś z baśni, jak i przypowieści. Można łatwo uznać, że jest ona fikcją… Wciąż jednak występują w niej elementy, które mogą być prawdą. Dlatego też trudno mi ją ocenić, jak i z wielu innych powodów podanych powyżej. Niemniej myślę, że warto dać jej szansę. Trudno wyjaśnić, dlaczego, ale… Myślę, że zostawia ona w człowieku coś więcej. Coś, czego nie da się opisać.
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu @nakanapie.pl