"Dla porządku, nie oczekuję, że mi uwierzycie. Przynajmniej nie do końca. Ostatecznie jestem zawodowym kłamcą, choć lubię sądzić, że kłamcą uczciwym."[s. 152]
Gaiman jest niesamowitym pisarzem i udowadnia to nie tylko w swoich powieściach, ale i w krótkich formach, gdzie ma większą swobodę działania, umożliwiającą mu dowolną zabawę słowem pisanym, jaką tylko sobie wymarzy. Tym razem otrzymujemy od niego zbiór pełen historii strasznych, ulotnych, jak i osobliwych, przeważnie z otwartymi zakończeniami. Również i w tym zbiorze Gaiman pokusił się o długi wstęp z wyjaśnieniami genezy wszystkich utworów, bądź historii z nimi związanych, natomiast same opowiadania przybliżają nam inne wyobrażenie Sherlocka Holmesa, mroczne walentynki w towarzystwie Arlekina czy ukazują świat niczym z "Matrixa". Moim ulubieńcem z całej książki stała się historia o ptaku słońca, do której z pewnością kiedyś powrócę.
Zbiór ten zawiera opowiadania odpowiednie na obecną porę roku, gdyż klimatycznie wpasowuje się on w jesień, dzień Wszystkich Świętych oraz Halloween. Historie w nim zawarte krążą wokół tematu duchów, śmierci, życia pozagrobowego, wampirów itp. Są wręcz idealne, jeśli pragnie się poczuć dreszczyk strachu, kiedy jest już ciemno, a za oknem pada deszcz. Jak to się w takich zbiorach zdarza, niektóre opowiadania są lepsze, inne gorsze, jedno pojawiło się już w czytanym przeze mnie zbiorze "Dym i lustra", jednak zdecydowanie całość zasługuje na uwagę i uznanie. Wszystkie czyta się szybko i przyjemnie, choć niektóre historie z pewnością do takich nie należą. Gaiman sprawnie balansuje pomiędzy humorem a grozą, niekiedy zahaczając o obrzydliwość, absurd czy bluźnierstwo. Jak zatem widać, zbiór ten to istna mieszanka wybuchowa, okraszona przyjemnym dodatkiem w postaci opowiadania ze świata "Amerykańskich bogów" na samym końcu.
"Nic, tak jak coś, może wydarzyć się wszędzie."[s. 113]
Choć styl autora należy do takich, że albo go uwielbiamy albo nienawidzimy, to z pewnością w tym zbiorze każdy znalazłby dla siebie coś dobrego. Neil Gaiman to pisarz, który bawi się stylem i słowami, drażni zmysły czytelnika i pobudza jego wyobraźnię, zmuszając ją do znacznego wysiłku. Także nasz umysł nie ma wolnego podczas lektury tejże pozycji, gdyż autor podsuwa ukryte aluzje, zagadki do rozwiązania, a rzeczy z pozoru nie będące niczym niezwykłym ukazują ukryte w sobie znaczenia, każące zastanowić się nad otaczającą nas rzeczywistością.
"Rzeczy ulotne" to książka warta polecenia, nie tylko miłośnikom tego wspaniałego pisarza, ale również wielbicielom krótkiej formy, strasznych historii, czy osobom pragnącym zapoznać się z twórczością Gaimana, zaczynając od czegoś lżejszego. Z przyjemnością czytałam zawarte w niej opowiadania, interpretowałam niektóre zakończenia na własny sposób i bawiłam się po prostu wyśmienicie. Po pozycje tego autora nadal będę sięgać bez wahania, mając nadzieję, że okażą się równie dobre, co dotychczas przeze mnie czytane.
"Nie wie sama, gdzie czeka każda z powieści,
nim zostanie opowiedziana."[s. 293]