Glen Duncan, obecnie mieszkający w Londynie, na świat przyszedł w 1965 roku. Ukończył studia na dwóch kierunkach: filozofia oraz literatura. Debiut literacki zaliczył w 1997 roku powieścią "Hope". Od tego czasu spod jego pióra wyszło blisko dziesięć utworów, z czego książka "I, Lucifer" [2002] doczekała się filmowej ekranizacji. Na naszym rynku nakładem wydawnictwa Replika niedawno ukazała się jedna z jego ostatnich książek, a mianowicie "Ostatni wilkołak", który do księgarń naszych zachodnich sąsiadów trafił już w 2011 roku. Co skłoniło mnie do lektury tego dzieła? Z całą pewnością fakt, że jestem fanką powieści grozy, makabry wylewającej się z kolejnych stronic książek. Do tego doszedł sam opis książki oraz opinie na jej temat:
"Oto mocna, zdecydowanie nowa wersja legendy wilkołaka - hipnotyzująca i niezwykle erotyczna. Jedna z najoryginalniejszych, najśmielszych, najbardziej prowokujących i przerażających powieści ostatnich lat." [1]
"Wspaniała książka. Brutalne, oburzające, lunatyczne wycie. Sexy, spryskana krwią powieść, od której nie sposób się oderwać, świetnie napisana i pełna genialnego suspensu. Wyciska ostatnie poty z horroru, by stworzyć coś zachwycającego i majestatycznego, jedynego w swoim rodzaju." - Nick Cave
Przyznajcie się szczerze - czy po takich słowach sami byście po nią nie sięgnęli?
Jake Marlowe to blisko dwustuletni wilkołak. Swą przemianę przeszedł, kiedy był trzydziestokilkuletnim mężczyzną, świeżo po ślubie z piękną Arabellą Jackson. Od tamtego dnia minęło 167 lat. Obecnie jest człowiekiem opływającym w bogactwo, jednakże nie wiedzie szczęśliwego życia. Jest bardzo samotny, a za jedyne towarzystwo ma wieloletniego przyjaciela - Harleya. Przez blisko dwa stulecia bycia wilkołakiem na świecie wiele się zmieniło. Od lat działa organizacja MOKFO, która ma na celu wybicie wszelkich nietypowych osobników chodzących po ziemi - w tym oczywiście wilkołaków. Należy do niej również Harley, jednak jest on podwójnym agentem, gdyż od chwili, kiedy w przeszłości Jake uratował mu życie, stara się go za wszelką cenę chronić przed oddziałami Gon, powołanymi przez MOKFO w celu likwidacji likantropów. Nasz bohater dowiaduje się, że najprawdopodobniej jest ostatnim żywym przedstawicielem swego gatunku. Jak to przyjmuje? Zdaje się, że jest pogodzony ze swym przeznaczeniem, gdyż długie lata życia w samotności zupełnie go wykończyły i szczerze mówiąc ma dość życia. Bynajmniej jego likwidacja nie będzie znów taka prosta. Okazuje się, że naszym wilkołakiem interesują się również wampiry. Tylko w jakim celu? Czego te dzieci nocy mogą chcieć od Jake'a?
Prawdą jest, że w powieści tej historia wilkołaków została przedstawiona w zupełnie nowy sposób. Czy lepszy? Tego nie jestem w stanie powiedzieć. Zatem czym ich historia różni się od już nam znanych? Za wiele zdradzić nie mogę, żeby nie odsłaniać przed Wami fabuły, jednak mogę napisać, że różnica pojawia się w zachowaniu osobnika będącego w postaci wilkołaka. Do tej pory człowiek po przemianie był bezrozumną bestią zabijającą wszystko, co napatoczyło się jej pod nogi. Tutaj jest zupełnie na odwrót. Wilkołak zachowuje pełną świadomość siebie, w trakcie transformacji jest rozumną istotą, która dokładnie dobiera sobie kolejne ofiary, działając z niezwykłym wyczuciem, przy zachowaniu wszelkich instynktów samozachowawczych.
Różnica pomiędzy wilkołakiem znanym nam z legend i wszelkich mediów, a tym pana Duncana to chyba jedyny plus tej powieści. Niestety. Po hucznych zapowiedziach tej pozycji miałam nadzieję dostać to, co obiecywano mi w opisie samej książki, albo w zacytowanych słowach pana Nicka Cave'a. Cóż - zawiodłam się. Dawno nie miałam sytuacji, żebym starała się jak najszybciej dobrnąć do ostatniej strony tylko po to, żeby w końcu móc uwolnić się od tej książki, odłożyć ją na bok i zupełnie o niej zapomnieć. Co działa na niekorzyść tej powieści? Z całą pewnością przemyślenia naszego głównego bohatera na temat sensu życia, jego "być albo nie być". Miałam serdecznie dość jego ciągłych psychologicznych wywodów. Poza tym książka jest niezwykle wulgarna - nie tylko w samym słownictwie użytym w dziele, ale również w scenach seksualnych zbliżeń, które, wyłączając formę wilkołaczą, w ludzkiej formie Jake'a były jedynie zaspokajaniem zwierzęcych instynktów w sposób brudny i dla mnie nie do przyjęcia, z podawaniem na tacy wszelkich szczegółów tego typu aktów. Jeśli coś takiego jest dla kogoś niezwykle erotyczne i sexy, to ja nie rozumiem dzisiejszych ludzi i ich upodobań. Kolejną rzeczą działającą na niekorzyść jest sam język książki. Pomijając już nazbyt często występujące wulgaryzmy, naszpikowana jest słownictwem, które nie jednemu mogą sprawić trudność w rozszyfrowaniu treści - o czym ja czytam? Z tego też powodu nie można napisać, że powieść napisana jest w sposób czytelny i zrozumiały dla każdego potencjalnego czytelnika. Poza tym należałoby również wspomnieć, że faktycznie dzieło to jest prowokujące i kontrowersyjne. Dlaczego? Gdyż wielokrotnie Jake nawiązuje do Boga i wiary, nie folgując sobie przy tym nieprzyzwoitych zwrotów, jak chociażby tutaj:
"[...] wschodzący księżyc jest jak Dziewica Maria leżąca na łóżku i mówiąca: proszę, proszę, proszę po prostu mnie zerżnij, dobrze?" [2]
Jeśli przymierzacie się do sięgnięcia po tę lekturę, to robicie to na własną odpowiedzialność. Mnie ona zwyczajnie zawiodła i wynudziła do granic możliwości. Sam zamysł na historię jest nawet ciekawy, jednakże wykonanie totalnie poległo. Chciałam horror i wiecie co? Ostatecznie go dostałam... Horrorem było dla mnie przebrnięcie przez tę lekturę. Moja ocena końcowa będzie nieco zawyżona do faktycznej, na którą ten utwór zasługuje, a to tylko dlatego, że doceniam fakt nowej perspektywy, w której ukazano nam pojęcie likantropii oraz drzemiący w powieści potencjał, który absolutnie nie został właściwie wykorzystany.
[1] "Ostatni wilkołak", Glen Duncan, Replika, 2012 r, opis z okładki
[2] Tamże, s.30