Trochę straszą, trochę śmieszą. Pobudzają wyobraznię. Mają wiele do powiedzenia. Spełniają swoją rolę. Są wspaniałą rozrywką przedświąteczną. Mówię o opowiadaniach zawartych w tomie "Z duchami przy wigilyjnym stole". Pojawiają się, tam gdzie klątwa rodzinna zamieszkała pod dachem domu. Gdzie dzieją się niezwykłe rzeczy. Gdzie zaskrzypią schody, podmuch wiatru zgasi świeczkę. Duch może objawić się w głosie zmarłego właściciela zamku, być zawirowaniami powietrza. Wychodzi ze śmiertelnego ciała i pokazuje się żonie jako avatar, hybryda przywracająca zachwiany ład świata.
Przeczytawszy teksty z "Z duchami przy ..." można podjąć dyskusję o rozwoju "duchomanii" w literaturze. Jak pogłębiała się wiedza o zjawiskach paranormalnych. I w jaki sposób ową wiedzę wykorzystywali pisarze. Ogranicza nas wyobrażnia. Bo to co zarejestrowały nasze zmysły, a drugie interpretacja zjawisk, które usłyszeliśmy/zobaczyliśmy/wyczuliśmy. Zaskrzypiały drzwi mojego pokoju. Dla mnie rzecz oczywista. Zjawisko tarcia, nie wchodząc w szczegóły. Dla Henry Jamesa czy Elizy Lynn Linton pożywka dla napisania krótkiego opowiadania o duchu. Wyszedłem z pokoju, przeszedłem korytarz. Zaskrzypiały kapcie na mych nogach; również podłoga wydaje pobrzęki. Być może "duch" przeniósł się z klamki na deski terakotowe. I tak dalej, i tak dalej. Budujmy naszą opowieść o "duchu", który idzie za nami, jak cień. Jak jeden z archetypów Junga. Możemy pociągnąć tę myśl dalej. I tak dalej, i tak dalej. Napiszemy opowiadanie, ktorego początkiem był zgrzyt w klamce.
Ciekawe czy opowiadania zawarte w niniejszym tomie zostały zbudowane w ten lub podobny sposób. Tak czy inaczej: można w ten sposób bawić się. Majstrować przy pralce lub zagłębiać się w instrukcji lodówki i szukać niewytłumaczalnych zjawisk. No, dość panie Adamie ... Jest wielce prawdopodobne że Autorzy zbioru "Z duchami przy ..." - podobnie jak ja w tej chwili, traktowali duchy w przymrużeniem oka. Lecz czytali te opowiadania ludzie nie tylko wątpiący w istnienie w duchy. Odbiorcami tych opowieści byli tacy którzy traktowali informacje o duchach, jak uczeń na lekcji fizyki wiadomości o tarciu. Bardzo serio. Stąd zapewnienie, że opowiadania trochę straszą, trochę śmieszą. W zależności od odbiorcy. Czy czyta to informatyk Jan Kowalski mieszkający w blokowisku zbudowanym na początku lat 70 - tych dwudziestego wieku, a może John Carrot, mieszkaniec zapomnianej przez ludzi i Boga wsi w południowej Kornwalii. Ten ostatni nie ma odpowiedniej wiedzy, aby krytycznie spojrzeć na teksty omawianego tomu opowiadań. Dla tego człowieka duch to duch, nie zjawisko tarcia.
A my, ludzie z początku dwudziestego pierwszego wieku? Jak my możemy się odnieść do "Z duchami przy ...". Przywołany w poprzednim akapicie informatyk Kowalski z pewnością spojrzy na wszelkiego rodzaju zjawy, demony okiem człowieka racjonalnego. Wszystko można wytłumaczyć naukowo. Z podręcznikiem w ręku. Ale z drugiej strony kto mi zabroni - tak myśli informatyk K. - pobudzać wyobraźnię? Wiadomo, że to bajdy na resorach, lecz - z powodów atawistycznych, można tak trochę "pobawić się w strachy". Niżej podpisany ma takowe podejście do sprawy, jak informatyk Kowalski. Lubię czasami się "bać"! A jakie mam sny po lekturze opowieści o duchach. No, tak - przecież napisałem wyraźnie. Pobudzają wyobraźnię. Mają wiele do powiedzenia. Przeważnie w nocy. Ale tak szczerze powiedziawszy opowiadania i sny, jako owoc lektury, traktuję wspaniałą rozrywkę przedświąteczną. I niech takową zostanie. Amen. Mówię śmiertelnie poważnie. Amen.
Poniżej podaję listę opowiadań z omawianego tomu. Warto jej się przyjrzeć, tym bardziej że nie znajdziemy takowego wykazu w książce:
Henryk Rzewuski - "Ja gorę"
Walter Scott - "Gobelinowa komnata czyli Dama w sukni z trenem"
Mrs Henry Wood - "Duch z Hollow Field"
Ellen Wood - "Tajemniczy gość"
Margaret Oliphant - "Ścieżka Szlachetnej Damy"
Eliza Lynn Linton - "Wigilia w Beach House"
Stefan Grabiński - "Ślepy tor"
Jan Łada - "Lucyfer"
Grant Allen - "Wolverden Tower'
Henry James - "Ostatni z rodu Valerio"
Henry James - "Sir Edmund Orme"
Rzeczą oczywistą jest że nie w sposób omówić w krótkim artykule wszystkich opowiastek. Wybieram zatem trzy, moim zdaniem reprezentacyjne teksty.
Henryk Rzewuski "Ja gorę" - wyobraź sobie Czytelniku kupno dużego zamku. Mieszkasz w nim jakiś czas, czujesz się jak wielki pan, a tu - jak piorun z jasnego nieba, głos z nie wiadomo skąd, powiada "Ja gorę". Okazuje się że to głos byłego właściciela zamku prosi o pomoc. Obecny właściciel robi wszystko, aby wygnać nieproszonego gościa. Łamie wszystkie nakazy i przykazy, włącznie z Boskimi i kościelnymi. Ale duch/głos uparty jest i nadal tkwi ... w ścianie. Nic strasznego, rozrywka. Przednia, sfilmowana niegdyś. Bardzo miło wspominam sceny z Jerzym Turkiem w roli głównej.
Ellen Wood "Tajemniczy gość"- mąż przebywa w Indiach, lecz bohaterka opowiadania, widzi go na ścieżce wiodącej ku drzwiom domu. Nagle mężczyzna znika. Poszukiwania spełzły na niczym. Kilka dni później żona dowiaduje się że mąż brał udział w bitwie. Tego dnia, gdy żona widziała go przy furtce. I gdy nie mógł wejść, rozpłynął się ... Bardzo inteligentna gra w pozory; wynik dociekań naukowych lub pseudonaukowych. Coś w rodzaju avatara można zauważyć w tym opowiadaniu?
Stefan Grabiński "Ślepy tor" - bohater opowiadania chce odbyć podróż pociągiem. Na stacji kolejowej czeka nań jednowagonowy pociąg z dziwnie zachowującym się maszynistą. Dokąd zmierza ów pociąg, jeżeli jedzie tak zwanym ślepym torem? Czemu pasażerowie zachowują się psychodelicznie? Opowiadanie mające w sobie i bajki o duchach, i zaczątki horroru. Lepszej zabawy nie trzeba.
Trudno omówić styl każdego z pisarzy których opowiadania umieszczono w zbiorze "Z duchami przy ..." Każdy ma swoje niepowtarzalne pióro. To tyle na ten temat. Zbyt dużo Autorów zgromadziło się pod jednym tytułem. Nie potrafię ich odróżnić. Nie znam ich twórczości na tyle, aby przeanalizować ich styl.
Na koniec pytanie do Wydawcy. Czemu tak mało Wigilii w tomie opowiadań z tytułem wigilijnym?
Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl