Do tej książki przyciągnęła mnie jej tematyka. Akcja dzieje się po roku 1995 w dawnej Jugosławii, a ponieważ byłam we wrześniu w Chorwacji chciałam jak najwięcej dowiedzieć się o tym, jak ludzie żyli, jak sobie radzili na zgliszczach swojej ojczyzny.
Cała opowieść dotyczy Bośni, a tytułowa wdowa mieszka wraz z przyjaciółmi, a nawet z obcymi ludźmi, którzy stracili dach nad głową, użycza im swojego domu. Ona sama ma tylko te cztery kąty, w wojnie zginął jej mąż, a sześcioletniego synka rozerwała mina.
Rada, bo tak ma na imię, jakoś próbuje sobie radzić w tej rzeczywistości, w której przyszło jej teraz żyć. Jest kobietą silną i twardą, doskonale potrafi zapanować nad życiem swoim i innych mieszkańców jej domu, nie siedzi i płacze, nie rozmyśla, nie rozpamiętuje, tylko zostawia przeszłość za sobą i stara się żyć dalej, choć nie jest to proste ani łatwe.
Książka napisana jest językiem prostym, słowa wkładane w usta bohaterów poprzez autorkę tej historii są czasami kontrowersyjne, ale dzięki temu opowieść nabiera realnego kształtu, pomaga nam zrozumieć czasy, w jakich żyją ludzie w tej powojennej rzeczywistości. Wielu mężczyzn woli emigrację, zarobek za granicą, niż życie tutaj, niż pomoc w odbudowie kraju. Szczególnie jest to smutne dlatego, że nie ma ich teraz, po wojnie zbyt wielu, brakuje rąk do pracy, ponieważ większość mężczyzn zginęła, a kobiety są same, zdane tylko i wyłącznie na siebie.
Książka porusza temat trudny, ale moim zdaniem bardzo ważny, taki, który wymaga zastanowienia się, przede wszystkim nad tym, czy trzeba było poświęcić aż tyle? Jak mają przetrwać ludzie, którzy nie mają nic, nikogo? Jakoś muszą i dziękują każdego dnia za najcenniejszy dar, życie!
Historie ludzi opowiedzianych w "Domu wdowy" są niebywale ciekawe, los nie zawsze obchodzi się z nimi delikatnie, muszą stanąć przed trudnymi wyborami, zastanowić się, co jest istotne, ważne dla nich. Wiele się tutaj dzieje, nie sposób się z tą książką nudzić, polecam jak najbardziej.
Cytat z książki:
" Zdenka od lat nie patrzyła z taką czułością na córkę. Słuchając jej paplaniny zastanawiała się, jakie dziwne są koleje losu. Straciła szansę na pozostanie w Niemczech, ale odzyskała swoje dziecko. Mężczyzn na świecie jest wielu, a ją mam tylko jedną... - pomyślała z zadumą głaskając Jasmin po głowie. "