Megan od dzieciństwa cierpiała z powodu poważnej choroby serca, wielokrotnie ocierając się o śmierć. Na szczęście w końcu doczekała się przeszczepu, który uratował jej życie - w jej piersi bije teraz silne, zdrowe serce, ale to nie wystarczy, aby zaczęła żyć naprawdę. W wieku 32 lat Megan ciągle mieszka z rodzicami i pracuje jako pomoc biblioteczna, i choć jej marzeniem są podróże i pisanie o nich, nie wierzy, że jest na to wystarczająco silna. Kiedy otrzymuje pamiętnik Amandy - swojej dawczyni serca - Megan dostaje w końcu impuls, żeby coś zmienić. Dziewczyna stworzyła listę 25 rzeczy, które chciałaby zrobić przed śmiercią, a Megan postanawia wypełnić te zadania, w hołdzie dla Amandy, ale i dla samej siebie, choć ich realizacja wymaga podróży dookoła świata. Nieoczekiwanie do Megan przyłącza się jej siostra bliźniaczka, mimo napiętych relacji między nimi. Czy wspólna wyprawa przyniesie im uzdrowienie i zmiany, których obie tak bardzo potrzebują?
Powieści z motywem podróży powstało już bardzo wiele i większość z nich ma to do siebie, że podróż nie jest tylko fizycznym przemieszczaniem się z miejsca na miejsce, ale też symbolizuje bądź katalizuje przemiany wewnętrzne bohaterów, ich drogę do odkrycia swojego ja. Czytając opis książki Lindsay Harrel można by powiedzieć: nihil novi, ale ja z pewnością odnalazłam w tej powieści coś inspirującego, chwytającego za serce. Nie mam nic przeciwko popularnym motywom, o ile autor nie tylko uzupełnia je o jakiś unikatowy element, ale i przy okazji pokazuje czytelnikom cząstkę siebie. Myślę, że Harrel spełniła oba te wymagania.
Bardzo lubię książki, w których bohaterowie mierzą się z jakimś wyzwaniem, listą zadań do wykonania - taki motyw w naturalny sposób nadaje fabule bieg, czyniąc ją dynamiczną i wciągającą. W przypadku Megan zadania polegały na odwiedzeniu różnych zakątków świata, co jeszcze wzmogło ten efekt - przewracając kolejne kartki zastanawiałam się, dokąd jeszcze udadzą się bohaterki i jakie wyzwania będą tam na nie czekać. Akcja na zmianę przyspiesza i zwalnia, w zależności, na co w danym fragmencie położony jest nacisk - podróż fizyczną, czy tę w głąb serc i umysłów bohaterek. Ale chociaż z przyjemnością zwiedzałam najpiękniejsze zabytki świata razem z Megan i Crystal, to jednak najważniejszym elementem powieści była dla mnie relacja między nimi, to, jak stopniowo otwierały się na siebie nawzajem, jak bardzo ta wyprawa zmieniła je obie, ich postrzeganie siebie, ich życiowe priorytety.
Chociaż Megan i Crystal są bliźniaczkami, to diametralnie się od siebie różnią. Megan jest spokojna, wycofana i zadowala się nijakim życiem, nie mając odwagi sięgnąć po swoje marzenia. Jej życiem rządzi strach - przed nawrotem choroby, przed wyjściem ze swojej strefy komfortu, ale i przed tym, że nigdy nie odważy się na zmiany. Energiczna, pewna siebie Crystal jest z kolei cenionym architektem w Nowym Jorku, na progu kolejnego awansu. Ma piękne mieszkanie, przystojnego męża, dobrą pracę, ale jej z pozoru sielankowe życie wcale nie jest tak szczęśliwe, jak mogłoby się wydawać - jej pęd ku karierze zagraża jej małżeństwu, a przy okazji ograbia ją z pasji, jaką do tej pory miała do swojego zawodu. Bardzo podobało mi się, jak wraz z kolejnymi odhaczonymi zadaniami i przemierzonymi kilometrami jedna z sióstr nabierała rozpędu, a druga zwalniała, jedna zyskiwała pewność siebie i wiarę w swoje możliwości, a druga zaczynała kwestionować swoje dotychczasowe życie, aż spotkały się w punkcie, w którym mogły szczerze porozmawiać o tym, co zniszczyło ich relacje kilka lat wcześniej. Lindsay Harrel powołała do życia odrobinę schematyczne, ale mimo to złożone bohaterki, a stopniowy proces ich przemiany jest wiarygodnie przedstawiony, nic nie dzieje się z dnia na dzień, a czasem mały krok do przodu wymaga dużego kroku w tył.
“Oddać serce” bardzo dużo mówi także o odwadze. Jakie skojarzenia pierwsze przychodzą wam na myśl, kiedy słyszycie to słowo - dzielni żołnierze, spotkanie oko w oko z dzikimi zwierzętami, stanie na krawędzi dachu wieżowca? Harrel w swojej powieści pokazuje, że czasem największym aktem odwagi jest zaakceptowanie własnych słabości oraz oddanie kontroli nad swoim życiem Komuś, Kto prawdziwie ma nad nim władzę i Kto pragnie, żebyśmy z ufnością przychodzili do Niego ze swoimi troskami. Pisałam wcześniej, że używając popularnego motywu autor powinien dodać do niego unikatowy element - za taki uważam główną bohaterkę po przeszczepie serca, realizującą marzenia zmarłej dziewczyny, której serce bije teraz w jej piersi - oraz przelać w swoją powieść cząstkę siebie. Ten drugi warunek spełnia moim zdaniem wiara autorki, pięknie przekazana na kartach jej książki, niosąca przesłanie o nadziei wbrew nadziei, o zaufaniu mimo bezsilności, o zdaniu się na Boga, kiedy nie możemy rozwiązać problemu własnymi siłami, i o prawdziwym pokoju, który odnaleźć można tylko w Jezusie.
Zaczynając ten tekst nie byłam do końca pewna, co chcę napisać, a w tym momencie, chociaż jest już bardzo długi, przychodzą mi na myśl kolejne rzeczy, o których powinnam wspomnieć, jak wzruszające wpisy z pamiętnika Amandy - dziewczyny, która wiele przeszła, a gdy w końcu zapragnęła żyć naprawdę, to życie zostało jej odebrane; jak zawarte w powieści ostrzeżenie przed stawianiem na pierwszym miejscu rzeczy, które nie są w stanie dać nam trwałego szczęścia; jak pokazanie, że w rodzinie, gdzie jeden z członków jest ciężko chory, nie ma wygranych - także ci zdrowi zmagają się z ciągłym lękiem, czy nawet poczuciem winy, że to nie ich życiu zagraża niebezpieczeństwo.
Może to dziwne, ale głębia tej powieści dotarła do mnie w pełni dopiero w trakcie pisania niniejszego tekstu. Mam nadzieję, że ten wywód zachęci kogokolwiek z was do przeczytania książki “Oddać serce” i że, tak jak ja, znajdziecie w niej coś, co was poruszy i zainspiruje.