Drugi tom cyklu z Norą Kelly czyli "Ogon skorpiona" jest zdecydowanie kontynuacją "Starych kości", ale czytać można na spokojnie w dowolnej kolejności, nie ma problemu żeby zrozumieć o co chodzi i nie grozi czytelnikowi pogubienie się w zawiłościach zahaczających o poprzednią część. JA po nią sięgnęłam ze względu na to, że czytałam pierwszy tom, który mi się podobał i wchodził mocno w moje ulubione rejony, czyli śledztwa FBI. Tutaj też szumnie zapowiadano, że ponownie spotkam agentów, więc nie mogłam sobie odmówić. Zwłaszcza, że duety w literaturze, to zdecydowanie to, co lubię sprawdzać!
Preston i Child nie od dziś tworzą razem thrillery przygodowe i do tej pory wychodziło im to naprawdę dobrze, choć zdarzały się momenty, kiedy miałam ochotę zacząć rwać włosy z głowy czytając ich pomysły. Ale tak to już jest z duetami, gdzie trzeba pójść na jakiś kompromis lub pisać na zmianę. Jednak Nora Kelly w pierwszej części wydawała mi się świetną postacią, dobrze wykreowaną, taką z krwi i kości. Czy drugi tom utrzymuje poziom?
Nasza główna bohaterka Nora ma tym razem współpracować z Corrie, agentką FBI, która wcześniej nieco dała ciała i teraz potrzebuje sama sobie udowodnić, że to był jednorazowy błąd. Wtedy doszło do rozlewu krwi, więc wyrzuty sumienia nie dają jej spokoju. To nie ich pierwsze wspólne rodeo, bo miały już okazję razem pracować. A mają one za zadanie stwierdzić co było przyczyną zgonu mężczyzny, którego ciało zmumifikowane znaleziono pięćdziesiąt lat po jego śmierci. W tym momencie zaczyna się jazda bez trzymanki niczym z Indianą Jones, bo odkrywamy razem z bohaterkami mnóstwo tajemnic! Górnicza osada, która nie widnieje w przewodnikach, łowcy skarbów i trup, który kryje wiele sekretów. No i oczywiście sam skarb... a na jego tropie nasze dwie bohaterki.
To taka powieść, z której faktycznie wyszedłby niezły film przygodowy. Dzieje się bardzo dużo, ale za to czyta się lekko i szybko mknie się przez akcję. Nie ślimaczy się, nie ma się wrażenia, że znów pełno opisów, których mogłoby nie być. A bohaterki, znane jeśli czytało się poprzedni tom, faktycznie nadal są charakterne i uparte.
Choć nie spodziewałam się, że dostanę Indiana Jones'a na tacy w kobiecym wydaniu, to faktycznie nie da się przy tej książce nudzić i aż chciałoby się zobaczyć ekranizację pełną efektów specjalnych. Zwłaszcza, że zagadka wcale nie jest tak prosta do rozwikłania, jak by się mogło na początku wydawać. Zakończenie jest zaskakujące, niby zamknięte, ale zostawiające nadzieję, że będą tworzone kolejne części.
Już nie wspominając o tym, że w trakcie czytania zupełnie zapomniałam, że to duet stworzył tę fabułę, co uważam za wielką zaletę.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Agora.