Tym razem w mojej recenzji pozycja naprawdę oldschoolowa bo książka Janiny Broniewskiej „Dawno i jeszcze dawniej” to publikacja aż z 1975 roku! Czytałam ją… cóż – dawno, albo jeszcze dawniej 😉 Niemniej jednak wracam do niej po latach, bo nie znajdziecie jej raczej dziś na półkach topowych księgarni, a szkoda, bo to literatura warta uwagi. Sama trafiłam na nią w ciemnych zakątkach słabo wyposażonej w tamtych czasach lokalnej miejskiej biblioteki. Nie wyglądała zachęcająco, nie miała bajecznie kolorowej okładki, którą aż chce się trzymać w dłoniach, ale po prostu… BYŁA. A więc wypożyczyłam, a doświadczenie bibliotecznego szperacza nieraz nauczyło mnie, że warto zaryzykować i wybrać taką książkę, która w innych okolicznościach pewnie nigdy nie trafiłaby w moje ręce.
„Dawno i jeszcze dawniej” to tytuł kierowany do dzieci starszych i młodzieży, chociaż osadzony jest w trudnych czasach. Przedstawia końcówkę wojny oraz pierwsze lata tuż po niej. Oczywiście odnaleźć w nim możemy sporo elementów i wątków politycznych oraz ideologicznych, co ściśle związane jest z samą postacią autorki, która przecież była, między innymi, korespondentką wojenną, majorem Wojska Polskiego, ale też propagatorką komunizmu. W książce pojawia się zatem między innymi postać Bieruta. Całość opisana jest na tle wartego uwagi zarysu społeczno-ustrojowego tamtych czasów i przedstawiona na przykładzie konkretnej rodziny. Mała Jadwisia oraz jej babcia stają się w powieści Broniewskiej świadkami powstania warszawskiego, które zastaje je na Pradze podczas rutynowych, codziennych czynności i zmienia losy Warszawy i Polski na ich oczach.
„Dawno i jeszcze dawniej” to tytuł, w którym autorka koncentruje się na zobrazowaniu rekonstrukcji i odnowy świata po trudach wojny. Przedstawia próby powrotu do normalności po latach niewyobrażalnego cierpienia, przemocy i szerzącego się zniszczenia. Chociaż ciężko się pogodzić z tym co się wydarzyło, to jednak trzeba żyć dalej i wrócić do rytmu dnia codziennego dźwigając na plecach ciężar i konsekwencje minionych wydarzeń. Jadwisia wraz z babcią po miesiącach okupacji i walk na ulicach Warszawy wracają do swojej rodzinnej dzielnicy w nadziei na spotkanie z członkami rodziny, którzy zostali odizolowani po drugiej stronie miasta. Takie obrazki, i towarzysząca im niepewność czy aby na pewno jest do kogo jeszcze wracać, zapadają mocno w pamięć, a w świetle ostatnich wydarzeń na arenie politycznej ożywają na nowo przypominając o okrucieństwach wojny.
Szczególnie wartościowym aspektem tej książki jest sam fakt, że możemy zapoznać się po latach z perspektywą osoby dorastającej w tamtej, jakże innej rzeczywistości. Jest to zatem, mimo kontrowersyjnych poglądów politycznych, całkiem wartościowy kawałek historii. Narracja, w której możemy obserwować Warszawę budzącą się z powojennych zgliszczy oczami małej dziewczynki jest mocno poruszająca. Z pewnością jest to lektura skłaniająca do refleksji o tym jak bezcennym darem jest możliwość życia w wolnym, wyzwolonym kraju. Warto takie tytuły czasem odkurzyć po latach i wyciągnąć z tego lekcję.