„Zła miłość” autorstwa K.N.Haner, to już czwarty, a zarazem finałowy tom serii Niebezpieczni Mężczyźni, na którego premierę czekałam z wielką niecierpliwością. Jest to również tytuł, który wręcz kipi od pożądania, toksycznej miłości oraz porachunków mafijnych. Jestem świeżo po przeczytaniu i do tej pory nie potrafię uwierzyć, że to już koniec historii Blaire oraz Phix'a.
Phix i ja kompletnie się pogubiliśmy. Manipulacja stała się naszą najgroźniejszą bronią. Miłość i nienawiść dzieli cienka linia, którą ja oraz mój mąż już dawno przekroczyliśmy. I naprawdę nie mam pojęcia co czuliśmy bardziej. Chciałam nas uratować, ale w pojedynkę nie miałam na to szans. Wszyscy wiedzieli, że najgroźniejszego płatnego mordercę, mojego męża, może zbić jedynie prawdziwa miłość. I tak: to ja go zabiłam.
Spotkaliśmy się w najbardziej nieodpowiednim miejscu i czasie, jedna zła chwila doprowadziła do wojny, ale nasza zła miłość sprawia, że przestaliśmy istnieć.
I dalej nie było już nic...
Po skończeniu tej książki śmiem twierdzić, że takiego zakończenia serii pozazdrości Kasi niejeden autor. „Zła miłość” posiada wszystko co wymagam od ostatniego tomu - autorka wyjaśniła mi dręczące mnie kwestie oraz zakończenie nie spowodowało u mnie mieszanych uczyć, wręcz kupiło mnie w zupełności.
Dopiero po skończeniu tej pozycji zrozumiałam relację, która połączyła Phix oraz Blaire - wcześniej ich związek był dla mnie mocno toksyczny, jednak po tym tomie patrzę na niego zupełnie inaczej. Teraz jak spojrzę na naszych głównych bohaterów to zauważam zmianę jaką przeszli w trakcie tych czterech tomów. Phix (najbardziej znienawidzony przeze mnie bohater) przeszedł chyba największą przemianę - przestał być dupkiem i w końcu stał się kochanym mężczyzną. Jego postać doskonale udowadnia nam, że każdy może się zmienić jeśli tylko tego chce. Natomiast jeśli chodzi o naszą Blaire... z niezrozumiałej, lekko naiwnej jak dla mnie dziewczyny, stała się silna oraz pewną siebie kobietą.
Jak możecie się domyślić - jest to romans mafijny, dlatego też autorka zaserwowała nam sporo scen erotycznych, jednak ich ilość nie przyćmiła ilości akcji, o której chcę trochę opowiedzieć. Haner nadała dość szybkie tempo całej fabule - spokojnie, początek zaczyna się bardzo niewinnie, jednak z każdą przeczytaną stroną poczujecie jak historia nabiera rozpędu. Do tej pory jestem zaskoczona jakim cudem Kasia wprowadzając tak liczne zwroty akcji nie popełniła gafy przy pisaniu tej historii - wszystkie elementy łączą się wzajemnie w jedną spójną całość. Co tu dużo mówić - pod względem akcji autorka pobiła poprzednie tomy tej serii.
Czy książkę polecam? Kasia napisała już wiele książek, jednak każda jej kolejna zaskakuje mnie coraz bardziej. Haner po raz kolejny udowodniła mi jak genialna jest z niej pisarka. Ten tom to istny wulkan emocji. Kiedy zaczęłam czytać tę część nie spodziewałam się, że w trakcie czytania ostatniego rozdziału będę ryczeć jak bóbr - jednak czy były to łzy szczęścia, czy smutku tego musicie dowiedzieć się sami.