„Czas krótki, niepewny, świętość daleka, czyń, co czynisz”.
Maksymilian Maria Kolbe
Na przestrzeni wieków Kościół Rzymskokatolicki, wyniósł na ołtarze wielu zarówno zacnych i prawych ludzi, jak i tych, którzy wgłębiając się w ich historię, w ogóle na to nie zasłużyli. Skupiając się, jednak na tych naprawdę godnych uwagi, którzy swoją postawą wnieśli coś w życie innych, warto tutaj wspomnieć np. o Św. Maksymilianie Marii Kolbe, czy Andrzeju Bobolim.
Maksymilian Maria Kolbe, a właściwie Rajmund Kolbe, co myślę, że wiadomo nawet tym, którzy nie są z religią, rzymskokatolicka za pan brat, 29 lipca 1941 r. podczas apelu w niemieckim obozie Auschwitz franciszkanin Maksymilian Kolbe zgłosił się, by dobrowolnie oddać życie za współwięźnia Franciszka Gajowniczka, jednego z dziesięciu skazanych na śmierć głodową w odwecie za ucieczkę Polaka. Ten bohaterski czyn zasługuje na pamięć w kolejnych dekadach naszej polskiej historii. Jeśli zaś chodzi o Andrzeja Bobolę, jest on świętym odwiecznego sporu, a co za tym idzie niezwykle ciekawą postacią. Święty Andrzej Bobola – jezuita i kaznodzieja został zamordowany 16 maja 1657 roku. 17 kwietnia minęła zaś kolejna rocznica jego kanonizacji. Choć w dokumentach Kościoła katolickiego Andrzej Bobola przedstawiany jest jako niezłomny obrońca wiary, prawosławni uważają jego kult za wykwit polskiego nacjonalizmu i katolickiego prozelityzmu.
Książek o Świętych dla dzieci powstało bardzo wiele, kultura katolicka chce, aby najmłodsi brali przykład z postaci, które wpisały się w szczególny sposób na karty kościelnej historii i super. Faktycznie bohaterski czyn Kolbego, czy męczeńska śmierć za wiarę, jest godna pochwały i służy za przykład miłości do Boga i bliźniego.
W duchu tych wartości powstała pozycja Rycerze Jezusa Pani Renaty Czerwińskiej, którą przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Cóż tu dużo mówić, pozycja ta przedstawia opisy świętych, którzy przyczynili się do krzewienia wiary w Jezusa Chrystusa, o ile są tutaj nazwiska naprawdę zacne i godne uwagi jak np. o. Józef Kozłowski, o tyle już Ignacy Layola napawa mnie wstrętem i obrzydzeniem, całkowicie nie rozumiem, dlaczego znalazł się w książce dla dzieci, Autorka chyba nie zna związanych z nim krwawych historii.
Generalnie uważam, że bardzo fajnie czyta się publikacje dla dzieci, które zawierają w sobie wzór dla młodego czytelnika. Jeśli chodzi o książkę Rycerze Jezusa, mam ambiwalentne odczucia. Zestawienie postaci naprawdę zacnych z tymi, które kojarzą się tylko z brutalnym wyrzynaniem ludzi, myślących inaczej niż kościół rzymski kazał, jest nie dla mnie. Jeśli pominiemy te postacie, książka, jest naprawdę warta uwagi, jednak raczej mieszanie światła z ciemnością mi nie odpowiada.
Z całą pewnością jednak pozycja ta spodoba się głęboko wierzącym Katolikom, którzy nie znają historii np. Ignacego Loyoli.