Światło w środku nocy recenzja

TYTUŁ : Światło w środku nocy
AUTOR : Jojo Moyes
WYDAWNICTWO : Wydawnictwo Znak
OCENA : 10🌟/10🌟
"Bogactwo książek, wśród których mogła myszkować, ile tylko chciała, przeistaczało bibliotekę w krainę szczęścia"
_______
"Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. Bywa brzydkie. Może wywołać wrażenie, że ziemia osuwa ci się spod nóg. Ale nigdy nie jesteś w pułapce, Alice. Słyszysz? Każde kłopoty można przezwyciężyć."
_______
"-Dotarło to do mnie, kiedy tu siedziałem. Może właśnie to powinniśmy zrozumieć, Alice. Że pewne rzeczy są darem, nawet jeśli nie można ich zatrzymać - Zamilkł i dokończył dopiero po chwili. - Może sama świadomość, że coś tak pięknego istnieje, jest wszystkim, na co tak naprawdę możemy liczyć."
_______
Nie byłam chyba przygotowana na to, co przeczytałam. Ta historia była tak piękna, że już wiem, że będzie w TOP10 książek tego roku. Dlaczego? Już wam mówię.
Akcja książki dzieje się w roku 1937. Bardzo bardzo wcześnie. Alice, angielka, chcąc wyrwać się z nudnego życia, z domu w którym nikt jej nie rozumiał, wzięła szybki ślub z przystojnym Amerykaninem. Była pewna, że właśnie teraz w końcu zacznie żyć. Niestety. Można powiedzieć, że trafiła z deszczu pod rynnę. Zamiast prowadzić życie prawdziwej żony w dużym amerykańskim mieście, w pięknym ogromnym domu, Alice trafia do małego miasteczka. Tutaj każdy każdego zna i każdy ze sobą rozmawia o wszystkim. Życie głównej bohaterki jest proste wręcz nudne. Mąż słucha się jedynie swojego ojca. Zniknęły czułe słówka, pocałunki, dotyk. Pojawiła się niechęć, zakłopotanie. Wszystko się zmienia, gdy Alice zgłasza się do pomocy przy rozwożeniu książek. Dołączyła do kobiet do końskiej biblioteki. Tam poznaje wspaniałe kobiety, a dzięki jednej z nich, Alice rozumie, że jej małżenstwo to pomyłka. Bohaterka przez długi czas obwinia się o to, że jej małżeństwo jest pomyłką. Za namową Margery czyta pewną niebieską książeczkę która pomaga świeżo upieczonym małżonkom w sprawach łóżkowych. Niestety, mimo ogromnej chęci i determinacji, nie udało się. Na dodatek teść okazał się skurczybykiem jakich mało.
Kobieta w bibliotece poznaje pewnego mężczyznę. Frederick był prostym mężczyzną i to na terenie jego posesji powstała biblioteka. I jego jak i Alice ciągnie do siebie, jednak blokuje ich jedno. Alice miała męża. Czy mimo problemów, zawirowań, będzie Happy End?
Nie chcę trzymać was w niepewności. Tak. Jest Happy End i to taki, że aż poczułam niedosyt. Miłość w końcu znalazła swoje miejsce, kobiety spełniły swoje marzenia i pokazały, że nie są stworzone jedynie do haftowania i siedzenia w domu. Fabuła jest tak piękna, że nie raz płakałam wraz z bohaterkami i przeklinałam z nimi na tych wszystkich mężczyzn. Bardzo ciesze się, że mogłam poznać tą historię.❤️Z czystym sumieniem, polecam wam tą książkę.❤️