Każdy z nas lubi piękno. To ono pozytywnie nastraja nas do działania, cieszy nasze oko i rozbudza w nas nadzieję. Ma w sobie coś takiego, co automatycznie sprawia, że chce się żyć. Otula nas swoją magią i energią, a my stajemy się bardziej radośni i szczęśliwi. Oczywiście piękno jest również pojęciem względnym, a to, co wydaje się nam być istnym cudem, może się okazać czymś złudnym. Pewne niepozorne rzeczy potrafią nam dać w kość. A piękno potrafi być zabójcze…
Jari niedawno skończył 18 lat i nigdy nie radził sobie dobrze z dziewczynami. Teraz postanawia to zmienić. Najpierw ma zamiar odbyć wędrówkę przez las – ot taki kaprys na posmakowanie wolności, a potem zdobyć dziewczynę. Jednak być może czysty przypadek, a może jednak przeznaczenie, sprawia, że jego życie wywraca się do góry nogami. Z uporządkowanego świata trafia do domku położonego w samej głębi lasu. Zabiera go tam nowo poznana dziewczyna – Jascha. Dziewczyna – cud. Z pięknymi długimi włosami, błyszczącymi oczami i idealnym ciałem. Jari jest całkowicie oczarowany urodą i sposobem bycia dziewczyny, jednak już wkrótce przekona się, jaką mroczną tajemnicę skrywa ten las i piękna istota, która go do niego sprowadziła.
„Dopóki śpiewa słowik” to druga powieść Antoni Michaelis, która pojawiła się w naszym kraju. Niektórzy zapewne znają dzięki jej cudownej historii zawartej w „Baśniarzu”. Ponieważ ta powieść była naprawdę urzekająca i chwytała za serce, to z wielce pozytywnym nastawieniem zabierałam się za słowika. Jednakże okazało się, że tych dwóch książek nie ma co porównywać, bowiem są zupełnie różne. „Dopóki śpiewa słowik” to historia nieco psychodeliczna, podczas czytania której nasz mózg może przestać rozróżniać rzeczywistość od fikcji – zarówno w przypadku historii Jariego, która na pozór jest zwykłą obyczajówką dla młodzieży, a z drugiej nieco magiczną baśnią - jak i w przypadku otaczającego nas świata. Na myśl przychodzi mi jednak istotny fakt – najlepszy efekt wywołałoby czytanie książki od początku do końca, bez odrywania się od niej.
Nie jest to ten typ literatury, gdzie mamy do czynienia z szybkim tempem akcji, zaskakującymi jej zwrotami czy wbijającymi w fotel chwilami napięcia. Historia Jariego toczy się swoim rytmem, a my jesteśmy biernymi obserwatorami jego poczynań. Z czasem możemy starać się rozwikłać tajemnicę skrywaną przez las i Jaschę, a na końcu przekonać się, czy mieliśmy rację. Książka jest jednak nieco zawirowana, przez co nasz umysł szaleje – jak już mówiłam jest tutaj nieco szaleństwa. Samo porównywanie bohaterów do ptaków (czyżyk i słowik) jest już czymś niespotykanym. Na pozór delikatny i piękny słowik okazuje się być egoistyczny i zabójczy. Swoim głosem i urodą potrafi owinąć sobie wokół palca zdesperowanego czyżyka, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że znalazł się w pułapce.
Język, którym posługuje się pani Michaelis jest głęboki, bogaty w epitety, porównania i wiele innych zabiegów stylistycznych, jednak przy tym wszystkim lekki i delikatny w odbiorze. Opisy są na tyle wystarczające, że czytelnik oczami wyobraźni może zobaczyć książkowy świat i las, w którym Jari bez mała traci zmysły. Książkę czyta się naprawdę szybko, mimo tego, że historia Jariego może wydać się nudna i nieciekawa. Osobiście uważam jednak, że w tej książce nie chodziło o przeżycie przygód pełnych napięcia, bowiem tutaj mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. To tak na dobrą sprawę bardzo smutna opowieść o tym, jak przeszłość potrafi za nami iść przez całe życie, a my nie potrafimy się od niej uwolnić. To powieść o tym, że nawet najbardziej niepozorna istota potrafi być zabójcza, a piękno potrafi być mylące.
Do tej pory napotkałam się z wieloma niezbyt pochlebnymi opiniami na temat tej książki. Sama też nie przyznam, że jest ona wybitna, ale pod względem wykonania nie można jej nic zarzucić. Rozumiem, że fabuła niekoniecznie spodoba się każdemu, a niektórym będzie brakować szybszego tempa akcji i ciekawszych wydarzeń. Ta książka jest po prostu nieco dziwna i szalona, toteż uważam, że nie do końca można do niej pochodzić jak do każdej innej. Ma ona w sobie po prostu elementy, które wypierają to, co jest obecne w wielu innych powieściach. To sprawia, że jest nieco inna, ale niekoniecznie gorsza. Spowodowało to również jeszcze jedną rzecz – mam problem z jednoznacznym ocenieniem jej, więc po prostu tego nie zrobię. Myślę, że osoby, które poczuły już jakiś czas temu, że chcą się z nią zapoznać, powinny to zrobić. Chociażby dlatego, żeby zobaczyć, co odnajdą w tej historii i jakie przesłanie im przyniesie.