To już niestety ostatnia część serii o Dollangangerach, choć w zasadzie nie wiele tam treści na ich temat. Dowiadujemy się tylko dlaczego dzieci zostały zamknięte na strychu i ... dlaczego babcia nawet nie próbowała ich pokochać. No właśnie! Jakim trzeba być człowiekiem, by nie dać szansy wnukom? Przecież to były bardzo urodziwe, mądre i grzeczne dzieci. Jakie były przyczyny tego, że serce Olivii na ich widok nie zabiło mocniej?
Książka jest opowieścią o Olivii, jej małżeństwie z Malcolmem i życiu w Foxworth Hall. Od początku nie było jej łatwo. Postrzegana jako stara panna dziewczyna nie posiadała się z radości gdy poznała Malcolma, a ten szybko wyznał jakie ma względem niej zamiary. Olivia nie mogła uwierzyć własnemu szczęściu - taki przystojny, bogaty i mądry człowiek i zainteresował się właśnie nią! Zaślepiona własnym szczęściem nawet przez chwilę nie przeczuwała, że coś może być nie tak. Nie zdziwił jej pośpiech i bardzo kameralny ślub. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyła zastanowić się nad przyszłością... Gdy w kilka godzin po ślubie wyjechali do Foxworth Hall myślała, że czeka na nią wspaniałe życie pełne szczęścia, spokoju i ... miłości. Niestety jej wyobrażenia niekoniecznie znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tak naprawdę dopiero wtedy zaczęła się jej wieczna samotność. "Ogród cieni" to spowiedź Olivii dotycząca małżeństwa, macierzyństwa i uczuć, które szybko nauczyła się trzymać w sobie. Nie było to łatwe życie, ale czy aby na pewno nie była w stanie go zmienić? Przecież mogła odejść! Nie godzić się na krzywdy, obojętność i zasady męża. Dla mnie Olivia jest współwinna temu co spotkało ją, jej dzieci i wnuki. Gdyby tylko się sprzeciwiła, potrafiła mówić o tym co czuje i czego oczekuje wszystko mogło potoczyć się inaczej.
To smutne, ale książka jest dowodem na to, że historia lubi się powtarzać, zataczać kręgi i zbierać żniwa. Wyjaśniły się tu pewne treści z poprzednich części i jak się okazuje wszystko mogło potoczyć się inaczej. Początkowo żałowałam Olivii, ale potem uznałam, że jej wygodnie z takim życiem. Przyjęła wszystko, jak jest nie próbowała nic zmienić, a przecież nie była osobą słabą, strachliwą i naiwną. Skąd więc takie decyzje? Każdy czytelnik wyciągnie z tej historii własne wnioski.
Bardzo cieszę się, że miałam okazję przeczytać wszystkie pięć części. Dla mnie niezmiennie najlepszą jest druga część, ale wszystkie one coś w sobie mają. Przede wszystkim losy kolejnych pokoleń się przeplatają, wynikają jedne z drugich. Dzieci powielają błędy rodziców, odreagowują noszące w sobie piętno i wszyscy płacą karę za grzechy rodzinne. Niesamowita historia. Jestem pełna podziwu dla nieżyjącej już autorki. Zadbała o najmniejsze szczegóły i stworzyła niewiarygodną historię. Uważam, że każdy wielbiciel książek powinien poznać tę serię. Nie jest to zwykła, banalna, kolejny raz powielona historia, a szczegółowo przemyślana opowieść. Ponownie jestem pod wielkim wrażeniem.