Jana Oliver to amerykańska autorka, która ma na swoim koncie sporo książek między innymi z gatunków fantasy, romans i historyczne zagadki. Swoje umiejętności pisarskie szlifowała pisząc powieści wchodzące w skład serii „Time Rovers”. Jednak największy sukces osiągnęła, gdy w 2009 roku jedno z większych wydawnictw w Stanach Zjednoczonych podjęło się wydania jej najnowszej serii „Łowcy demonów”. To właśnie ten cykl otwiera „Córka łowcy demonów”.
Riley Blackthorne jest córką legendarnego łowcy demonów – Paula Blackthorna; sama również poszła w jego ślady i rozpoczęła specjalne szkolenie na koniec, którego stanie się pełnoprawnym łowcą. Dziewczyna na każdym kroku stara się udowodnić, że jest lub niedługo będzie równie dobra jak jej ojciec. Kolejną rzeczą, która jeszcze bardziej motywuje ją do osiągnięcia wyznaczonego celu jest fakt, że jest jedyną dziewczyną pośród łowców. Wszystko układa się w miarę normalnie, do momentu, gdy w demonicznym świecie zaczyna się coś dziać. Co dziwne wszystko ma jakiś związek z Riley, ale dziewczyna i pozostali łowcy nie wiedzą, dlaczego. Co z tego wyniknie?
Nim dorwałam się do swojego egzemplarza „Córki łowcy demonów”, naczytałam się na jej temat sporo pozytywnych recenzji. Z tego też powodu poprzeczkę dla tej książki miałam ustawioną naprawdę wysoko. Szkoda tylko, że nie do końca sprostała moim oczekiwaniom. Już od pierwszych stron odniosłam wrażenie, iż książka jest w kilku wątkach podobna do książki Sarwat Chaddy „Pocałunek anioła ciemności”. Tam również nastoletnia dziewczyna poszła w ślady ojca i podjęła się walki z demonami, starając się zachować przy tym, chociaż pozory normalnego życia nastolatki, tak samo jak Riley. Na szczęście powieść Pani Oliver jest znacznie ciekawsza i bardziej wciągająca.
Jeżeli chodzi o akcję w książce, to muszę powiedzieć, że jest ona dość szybka, chociaż nie brakuje także momentów, które mogą nudzić i irytować czytelnika. Dużym plusem, wyrównującym te mankamenty jest fabuła. Została ona zbudowana na wielu tajemnicach i domysłach, przy czym autorka nie uchyliła nawet rąbka, najmniej ważnej tajemnicy. Jak dla mnie jest to doskonałe posunięcie, ponieważ w ten sposób Jane Oliver zasiała w swoich czytelnikach ziarno ciekawości, które spokojnie można porównać do jakiegoś okruszka pod bluzką wywołującego irytację, że od razu nie można go odnaleźć. To samo tyczy się książki. Czytelnik może się irytować, iż nie otrzymała żadnych konkretnych informacji, więc nic go nie powstrzyma przed sięgnięciem po kolejne tomy, aby do końca rozwikłać każdy zawiły wątek, jaki autorka rozpoczęła z „Córce łowcy demonów”.
Podsumowując. Książka napisana jest zwięzłym i prostym językiem, który jest po za tym także bardzo barwny i plastyczny. Dzięki temu wszystkie wydarzenia zostały opisane bardzo realnie i szczegółowo. Co za tym idzie, śmiało mogę stwierdzić, iż pomimo kilku niedociągnięć, powieść czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Polecam każdemu miłośnikowi urban fantasy, jednak zastrzegam, aby „Córkę łowcy demonów” traktować z lekkim przymrużeniem oka.