Obok powieści Davida Rosenfelta "Pomocna łapa" nie można przejść obojętnie. Śliczny szczeniaczek goldena retrievera ufnie spoglądający z okładki rozczuli i poruszy serce chyba każdego czytelnika. Ja również przepadałam w jego rozbrajającym spojrzeniu...
"Pomocna łapa" to kolejna już powieść z cyklu o "Andym Carpenterze" po wcześniej wydanych u nas książkach "Świadek na czterech łapach" i "Świąteczny trop", więc jeśli czytaliście już którąś z nich, to nie muszę Was jakoś szczególnie zachęcać do lektury. Dla mnie było to pierwsze, całkiem udane spotkanie z piórem autora i już mogę powiedzieć, że na pewno nie ostatnie.
Tym razem adwokat Andy Carpenter podejmuje się obrony emerytowanego policjanta, byłego chłopaka swojej żony Laurie, oskarżonego o zabójstwo - Dave'a Kramera. Mężczyzna utrzymuje, że został zaatakowany nożem i działał w obronie własnej. Czy dowody rzeczywiście na to wskazują? Ciężarówka wypełniona psami stojąca na parkingu przy autostradzie budzi zdziwienie. To jej kierowca Kenny Zimmer stracił życie przewożąc psy z południa na północ Stanów Zjednoczonych. Do akcji wkracza Andy - miłośnik psów i działacz fundacji "Tara" zajmującej się wyszukiwaniem domów adopcyjnych dla czworonogów. Po szczegółowym rozpoznaniu okazuje się jednak, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż się początkowo wydawało, a jej macki sięgają daleko poza zwykłe porachunki pokłóconych mężczyzn...
"Pomocna łapa" to ciekawa i dobrze napisana powieść kryminalna, w której drugoplanową rolę odgrywa spora grupa psich obywateli. Sposób rozwiązywania zagadki, poszukiwanie kolejnych tropów, wyciąganie wniosków, metodyka działania, przygotowania do sprawy i sam proces bardzo mi się podobały. Czułam się niczym bierny obserwator na sali sądowej, który zbiera informacje np. do pracy magisterskiej. Naprawdę jestem pod wrażeniem! Historia jest bardzo wiarygodna, napisana z dużą dbałością o szczegóły, rzetelna i prawdziwa.
Jeśli więc gustujecie w powieściowych fabułach opisujących procesy sądowe, to powieść Davida Rosenfelta na pewno Was zaciekawi.
Ja osobiście liczyłam na zdecydowanie większe zaangażowanie psiaków w całej tej opowieści i mówiąc szczerze jestem trochę rozczarowana faktem, że rola moich ulubieńców została zmarginalizowana. Oczywiście trzeba przyznać, że psy miały swój udział w całej intrydze, ale było tego zdecydowanie za mało.
Powieść szybko i łatwo się czyta. Rozdziały są bardzo krótkie, czasem aż za krótkie, ale rozbudowana intryga w żaden sposób na tym nie traci. Mamy sporą grupę bohaterów, którzy pojawiają się czasem dosłownie na chwilę, a mimo to cała opowieść jest zwięzła, spójna i kompletna. Zwróciłam też uwagę na umiejętne połączenie tła obyczajowego z elementami kryminalnymi i sensacją. Dodatkowo w warstwę obyczajową wpleciony został humor sytuacyjny i słowny, który dodaje lekkości, rozładowuje napięcie i uprzyjemnia lekturę. Ciekawe dialogi, riposty słowne i zarciki wiele mówią o prawdziwej naturze bohaterów. Pierwszoosobowa narracja daje czytelnikowi możliwość niemal bezpośredniego uczestnictwa we wszystkich wydarzeniach. Akcja posuwa się dość wartko, liczne momenty zaskoczenia i zwroty powodują, że zainteresowanie nie słabnie do ostatniej strony.
Biorąc pod uwagę te wszystkie elementy muszę przyznać, że jestem usatysfakcjonowana. Pozostaje mi jeszcze tylko podziękować Wydawnictwu Kobiecemu za egzemplarz książki, dzięki której miło spędziłam dwa wieczory i poznałam kolejnego autora, którego opowieści intrygują i ciekawią na tyle, że będę po nie sięgnąć systematycznie. Polecam serdecznie.