"Toczyła się we mnie bitwa między samokontrolą, pragnieniem zachowania profesjonalizmu i pulsującą potrzebą przebywania bliżej niej. Samokontrola przegrywała, a ja zastanawiałem się, czy nie wypalić po prostu... że co? Że ona mi się podoba? Że jej pragnę? Że kończę nasze relacje zawodowe, bo zamierzam zaprosić ją na randkę i trzymać za rękę?"
🏃♀️🏃♀️🏃♀️
W dzisiejszych czasach dużo mówi się o samoakceptacji. Tymczasem każd* z nas ma kompleksy i dostrzega w sobie wiele niedoskonałości. Zmagamy się z krytyką i hejtem. Staramy się dopasować do innych, do ich wymogów, do standardów.
Bardzo ciężko, jest nam stanąć przed lustrem i powiedzieć: "jestem idealn*", "lubię siebie taką/takim jaka/jakim jestem", "kocham siebie i w pełni siebie akceptuję".
Znacie to?
Ja także.
Bo stając przed tym lusterem, nie dostrzegamy swoich zalet, ale doszukujemy mankamentów.
Wciąż coś nam nie pasuje.
Czegoś mamy za dużo, czegoś za mało.
I wiele chcielibyśmy w sobie zmienić.
Nie myślcie, że książka "Aplikacja na miłość" jest poradnikiem w stylu jak wyrwać się z kompleksów, czy jak pokochać siebie.
To powieść o dziewczynie, która ma do siebie dystans, która potrafi spojrzeć w lustro i powiedzieć, że właściwie się sobie podoba. Lubi w sobie to czy tamto.
A teraz stoi przed możliwością otrzymania awansu.
Nie oszukujmy się, do lasek typu fit nie należy.
Ale się tym nie przejmuje.
Teraz ma wypróbować, opisać i ocenić aplikację do fitnessu. FitMi plasuje na wysokim poziomie i lansuje ciałopozytywne trendy.
To właśnie dzięki niej Britta poznaje swojego trenera Wesa.
Wzajemne wiadomości bardzo zbliżają ich do siebie.
Z czasem łamią wszelkie zasady i spotykają się na treningach twarzą w twarz.
Oboje mają jednak przed sobą tajemnice.
Ich wyjawienie może mocno zachwiać rodzącą się między nimi relacją.
Czy tak się właśnie stanie?
"Aplikacja na miłość" to ciepła książka, która porusza bardzo trudne tematy.
Jest o akceptacji siebie, swojego wyglądu, charakteru, ale też o ludziach, którzy potrafią tą naszą samoakceptacją zachwiać.
Autorka przekazała w niej wiele ważnych kwestii. Ukazała główną bohaterkę, jako silną, niezależną kobietę, która nie wstydzi się własnego ciała, która jest szalona, energiczna i spontaniczna, której nie ograniczają nadprogramowe kilogramy. I to jest piękne. Bo każd* z nas powinien przede wszystkim czuć się dobrze we własnym ciele I żyć w zgodzie z samym sobą.
Bo każd* z nas jest wartościowym człowiekiem. A nasza waga nie jest wyznacznikiem naszego piękna. Nie jest wyznacznikiem szczęścia i miłości. A jak wiemy, kochanego ciała nigdy za wiele 🙂
Tak samo Wes. On nie patrzy na wygląd. Dla niego nie ma on najmniejszego znaczenia. Patrzy na Brittę przez pryzmat jej charakteru, zachowania, siły, determinacji. I to jest piękne. Bo nie patrzy na nią powierzchownie. Dla niego nie liczy się to, jak wygląda, czy ma więcej kilogramów, czy nie. Dostrzega piękno dziewczyny w każdym aspekcie.
Naprawdę cudownie, że autorka poruszyła tak ważną kwestię. Tak mało jest powieści, których główną bohaterką jest kobieta plus size. Mam nadzieję, że to się zmieni 🙂
"Aplikacja na miłość" to książka naprawdę urocza książka, która potrafi rozbawić, ale też skłonić do refleksji.