Książka nawiązuje do znakomitej pracy Martela 'Sodoma' opowiadającej o lobby homoseksualnym w Kościele Katolickim, przy czym autorzy koncentrują się na polskim kościele, a tytuły rozdziałów odpowiadają siedmiu grzechom głównym. Mamy więc do czynienia z katalogiem grzechów naszego kościoła.
Książka ustępuje dziełu Martela, które jest poważną pracą opartą na wieloletnich badaniach socjologicznych. Pozycja Nowaka i Obirka jest bardziej naskórkowa, publicystyczna, przynosząca fakty znane już z innych książek lub publikacji prasowych. Niemniej parę rozdziałów robi duże wrażenie.
Słusznie twierdzą autorzy, że podstawowymi problemami polskiego kościoła są: „ panujące w nim stosunki władzy i feudalizm, a także brak finansowej przejrzystości.” Niemniej nie mają złudzeń, że ta instytucja sama się zreformuje, po co hierarchowie mają cokolwiek zmieniać, skoro prowadzą wygodne życie? Zatem według autorów będzie następował proces dalszej degeneracji.
Piszą autorzy, że próżno oczekiwać, iż któryś z polskich biskupów przejedzie się po cywilnemu komunikacją miejską czy odwiedzi raz w tygodniu hospicjum. We Włoszech jest ktoś taki: kardynał Bolonii Matteo Zuppi żyje we wspólnocie księży i jeździ rowerem. Polski biskup na rowerze?! Skandal i granda! Tylko limuzyna!
Dobry jest rozdział o kompletnie nieprzejrzystych finansach naszego kościoła. Co ciekawe, w Europie już dawno stworzono transparentne mechanizmy finansowania kościoła, autorzy podają przykłady Włoch i Niemiec, a więc można. Tylko u nas nic nie wiadomo, można tylko robić grube szacunki na temat obrotów i dochodów; według ostrożnych estymacji obroty kościoła wynoszą około 17 mld zł rocznie.
Piszą ciekawie autorzy o wiernych jako konsumentach potrzeb religijnych, tu kościół jest monopolistą, ale ten monopol powoli się łamie. To oryginalna idea, ale niestety w książce tylko zasygnalizowana, brakowało mi głębszej analizy.
Bardzo dobry jest rozdział o osobach wierzących, ale nie chcących mieć nic wspólnego z kościołem, kiedyś się na takich mówiło: wierzący – niepraktykujący; w książce nazywani są z angielska 'nones'. Myślę, że takich osób jest u nas sporo, ale nikt nie wie ile, bo nie prowadzi się żadnych badań. Za to nones są przedmiotem badań socjologicznych w Ameryce, w jednym ze studiów jako przyczyny odejścia od kościoła podają skandale pedofilskie oraz ścisły sojusz polityków prawicy z kościołem, przypuszczam, że podobnie jest i u nas. Piszą autorzy: „często się okazuje, że właśnie ci, którzy zaprzestali praktyk, stanowią grupę o najbardziej pogłębionej świadomości religijnej.” Coś jest na rzeczy... Oczywiście 'nones' są mocno atakowani przez kościół z oczywistych względów.
Z drugiej strony sporo w książce rzeczy znanych z innych książek i publikacji prasowych, ile razy można czytać o skandalach pedofilskich, o ekscesach Głodzia czy sprawie Paetza? Poza tym często mamy dosyć emocjonalną i jednostronną publicystykę rodem z GW, trochę szkoda.
Zatem rzecz jest nierówna, ale parę rozdziałów robi wrażenie.