Ostatnio przekonałam się, że polska literatura dobrym thrillerem stoi, a to za sprawą fenomenalnej prozy Ewy Przydrygi. Pani Ewa posiada dar przelewania emocji na papier, a co się z tym wiąże również na czytelnika. Jej najnowsza książka „Topieliska” miała premierę 19 maja i już cieszy się mianem bestsellera. Nie wyobrażam sobie, by wielbiciele thrillerów psychologicznych mogli pominąć ten tytuł w swoich czytelniczych planach. To jest pozycja obowiązkowa! Ja jestem tym tytułem oczarowana i dosłownie brak mi słów, by wyrazić, to co czuję.
"Topieliska" już od pierwszych stron złapały mnie w swoje sidła. Pochłonęły całkowicie i sprawiły, że straciłam poczucie rzeczywistości. Wsiąknęłam w fabułę i stałam się jej częścią, zanurzyłam się w mrocznej atmosferze i dałam dojść do głosu emocjom, o jakie się nie podejrzewałam. Z główną bohaterką połączyła mnie nierozerwalna, duchowa więź. Przejęłam na siebie jej ból, cierpienie i niepewność. Razem z nią śniłam koszmary o psychodelicznych krukach i walącej się kamienicy. Razem z nią odkrywałam mroczne tajemnice i sekrety z przeszłości. Razem z nią poszukiwałam prawdy i popadałam w obłęd. Gdy poznałam zakończenie tej historii, moja dusza rozpadła się na milion kawałków, a buzujące we mnie uczucia rozwaliły mnie emocjonalnie. Czuję się jak po zderzeniu z lokomotywą. Mimo iż od zakończenia lektury upłynęło już kilka dni, wciąż śnię na jawie sen o topieliskach.
Ta historia jest bolesna i trudna. Pełno w niej cierpienia, ból i emocji, które targają bohaterką. Nie sposób oprzeć się dusznemu klimatowi, który trzyma nas w swoich mackach od pierwszych do ostatnich stron. Wątek oniryczny i niezwykle obrazowe senne koszmary nadają tej powieści psychodeliczny charakter, który mrozi krew. Trudne dzieciństwo, psychiczna manipulacja, samotność, wyparcie, ból, żałoba, to dramaty, które budują tragizm tej historii. Życie jest brutalne, a nasze błędy mogą mieć katastrofalne skutki, których nie da się już cofnąć.
„Topieliska” to perfekcyjnie skrojony thriller psychologiczny. Zarówno fabuła jak i wykonanie są dopracowane, w każdym nawet najmniejszym szczególe. Portret psychologiczny głównej bohaterki jest dogłębny i realistyczny, w pełni oddający jej charakter. Brak tu przypadkowości i zbędnych detali, które rozpraszają. Historia stworzona przez Panią Ewę przenika do serca i umysłu, pozostawiając trwały ślad. W magiczny sposób rozpieszcza czytelnicze zmysły i sprawia, że chcemy więcej, więcej i więcej.
Historia osadzona jest w czasach współczesnych. Poznajemy Polę Szulc, która w jednej chwili traci wszystko, co kocha. W nieszczęśliwym wypadku ginie jej ukochany mąż Kuba i synek Jaś. Kilka dni później z rzeki zostają wyłowione zwłoki męża, ale ciało dziecka nie zostaje odnalezione. Pogrążona w żałobie Pola wierzy, że jej synek wciąż żyje. Ta historia na tym się nie kończy. Pojawiają się poszlaki, które szykanują dobre imię Kuby, a sprawą wypadku zaczyna interesować się policja, która dokonuje wstrząsającego odkrycia w piwniczce na wina znajdującej się na posesji Szulców. Pola odkrywa sekrety męża, które wiodą do odległej przeszłości i tajemniczej dziewczyny. Wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy Poli, która prowadzi nas za rękę przez meandry swojego życia i umysłu.
Polecam!