Związani układem recenzja

Asia postanowiła zabrać czytelników w inny świat. Chociaż wcześniej czytałam tylko dwie książki Autorki, to śmiało mogę powiedzieć, że ta przypadła mi do gustu najbardziej.

Zacznę przede wszystkim od tego, co nie spodobało mi się przy Jej ostatniej książce. Może pamiętacie, jeśli nie, to przypomnę. Zwróciłam wtedy uwagę na to, że było mi za mało bohaterki (tak, wiem - Asia skupiała się na mężczyznach). W przypadku książki "Związani układem" odczułam to wszystko już zupełnie inaczej. Dostałam dwie dobrze wykreowane postacie. Dwójkę bohaterów, o których czytało mi się z przyjemnością. Przyciągnęły mnie rozdziały napisane z każdej perspektywy. Ruda i McCann są ciekawie złożonymi charakterami. Nie są to osoby płaskie, nie można przewidzieć, co im nagle wpadnie do głowy.

Asteria to bardzo silna postać, która nieprzypadkowo pojawia się w życiu dziedzica brazylijskiej mafii. Miała do zrealizowania plan, który trochę wymknął się spod kontroli. Odwaga bohaterki nie pozwala jednak na to, żeby się wycofać. Zarówno ona, jaki i Saint zostali wychowani w sposób, który nie pozwala na odpuszczanie. Gdy cel został wybrany, należy zrobić wszystko, aby go osiągnąć. Ich indywidualne cele prowadzą do układu, który ma przynieść obopólne korzyści. Sęk w tym, że więcej może być w tym kopania pod sobą dołków niż rzeczywistych efektów. Całą rozgrywkę chłonęłam z dużym zainteresowaniem i przede wszystkim - z emocjami. Tak, należę do grona, które zżyło się z tą dwójką od pierwszych stron, a to zawsze sprawia, że przeżywam wszystko z bohaterami. Uwierzcie - jest co przeżywać 😉

Ostrzeżenia, które można przeczytać na samym początku są bardzo słuszne. Sięgając po tę książkę należy spodziewać się kilku brutalnych scen, które mogą wzbudzić różne odczucia, a na pewno nie zostały napisane dla wrażliwych osób. Kolejny raz wychodzi na jaw moja mroczną strona, bo mnie oczywiście takie teksty tylko zachęcają i dodają dodatkowego smaku.

Pod koniec jeszcze mój "subiektywny minus" tej książki. Po raz kolejny przeczytałam zbyt wiele razy o czynnościach wykonywanych językiem (nie mam oczywiście na myśli świetnie napisanych scen erotycznych). Nie było to co prawda "klikanie", które tak mnie drażniło w innej książce, ale to dla mnie taki mały, zbędny, ale nieco rozpraszający zapychacz.

Przyznaję, że Asia wciągnęła mnie w ten świat i zdecydowanie przekonała mnie do tego konkretnego stylu w Jej wydaniu. Gratulacje! Zakończenie było dla mnie sporym zaskoczeniem i śmiało mogę napisać, że potrzebuję kontynuacji na już.