Jako dziecko, zaczytywałem się w tak legendarnych seriach włoskiego pisarza Baccalario, jak Ulysses Moore czy Century. Gdy pojawiła się jego kolejna książka, uznałem, że z pewnością zabiorę się za nią od razu. Los chciał, aby przeczytanie tej lektury odwlekło się w czasie o ponad rok... Ale w końcu, gdy wpadła mi w ręce, nie odpuściłem. Dzięki temu teraz mogę ocenić tę książkę w sposób, jaki zaraz poznacie.
Po śmierci dziadka, Otto jest bardzo przygnębiony. Ojciec jego taty był dla niego kimś więcej niż członkiem rodziny, był przyjacielem. Teraz, jedyną pamiątką po dziadku jest dziwne pudełko i wiadomość "Idź ty". Ale dokąd? Aby zgłębić tę zagadkę, Otto wraz z ciocią wyruszą w świat ale czy dotrą do legendarnego miasta?
Pierdomenico Baccalario to dobrze znany wśród dzieci i młodzieży pisarz, urodzony w 1974 roku w Acqui Terme. Dzięki niemu rozpocząłem tak kwiecistą przygodę z książkami. Być może, gdyby nie jego seria Ulysses Moore, nie czytałbym teraz oraz nie pisał tej recenzji na takowym blogu. Stąd przede wszystkim uznałem, że warto przeczytać jego kolejną, przetłumaczoną na język polski, książkę. Już od pierwszych stron odczułem ten niepowtarzalny sposób pisania autora. W Cyborii bowiem, prawie tak samo jak w Century czy Ulysses Moore, było budowane napięcie. Poza tym podobny sposób opisu czy przedstawienia postaci.
Zastanawiałem się, jak wyglądać będzie fabuła Cyborii. Miałem swoje podejrzenia i sprawdziły się one praktycznie w stu procentach. Baccalario, jak to Baccalario, napisał zawiłą historię, w której można się pogubić i czasem wręcz trzeba wracać to poprzednich rozdziałów aby jeszcze raz, dokładniej doczytać co się tam wydarzyło. Bardzo lubię sposób, w jaki włoski autor prowadzi akcję i buduje kolejne szczeble fabuły. W jego książkach nierzadko, zdarzenia następują po sobie tak szybko, że można oszaleć. A jest to dość dziwne, bo lektury jego są kierowane do dzieci i młodszej młodzieży. Jak oni sobie radzą, kiedy ja często nie mogę?
Kolejnym plusem powieści byli oczywiście bohaterowie. Znudził mi się już stary i dobrze znany nam format grupki przyjaciół, którzy razem, nie wiadomo jak i czemu, podróżują odkrywając nowe to tajemnice. Tym razem, Baccalario pokusił się o zmienienie tego schematu na coś bardzo realistycznego i przyziemnego. A mianowicie podróż chłopaka z ciocią oraz jej chłopakiem. Był to o tyle dobry pomysł, że Pierdomenico nie musiał zastanawiać się, jak "kryć" chłopca przed rodzicami. Wystarczył telefon od cioci o wspólnym wyjeździe i tyle. Poza tym, nie wyobrażam sobie kilkunastolatka podróżującego samemu po świecie, np. z Włoch do Paryża. Niby jak i za czyje pieniądze? Ponadto, nierzadko pisarz ukazywał wyższość umysłu dziecka nad umysłem dorosłego, czym również nie pogardziłem. Nie będę opisywał dokładnie każdego z bohaterów, gdyż niestety są to standardowe postacie z takimi samymi cechami jak w każdej innej książce przygodowej, co niestety jest minusem ale czego można się spodziewać? Główny bohater - odważny, zaciekły, nieustający w walce o zwycięstwo, nieuważny... Natomiast ciocia - opiekuńcza, zaradna, ostrożna, roztrzepana. A wujek jak wujek - nerwowy, emocjonalny i kłamliwy aczkolwiek dobry i kochający. Jak widać, dokładnie taki format, jaki już znamy.
Wspomniałem wcześniej o zawiłej fabule. Zawiłej, przede wszystkim dlatego, że jest bardzo dużo wątków pobocznych, nierzadko krzyżujących się w sposób nachalny i destrukcyjny z główną linią fabularną. W książce nie mogło przecież zabraknąć złego charakteru starającego się zniszczyć plany naszych przyjaciół. Jak zwykle, Baccalario zrobił z niego podłego drania pojawiającego się akurat wtedy, gdy Otto i wujostwo są już prawie u kresu rozwiązania zagadki. Mimo to, sprawa komplikuje się o wiele bardziej niż bym pomyślał. Otóż okazuje się, że wujek Otta (niedoszły, jest to raczej chłopak jego cioci) jest kimś, kogo nie moglibyśmy się spodziewać. Zmienia to prawie całkowicie bieg zdarzeń i robi czytelnikowi mętlik w głowie. Zaczynamy współczuć bohaterce co jest swego rodzaju wątkiem miłosnym, którego również nie mogło przecież zabraknąć. Aczkolwiek inne jego wydanie jest kuszące; wreszcie główny bohater jest wolny od uczuć.
Póki co moja recenzja jest bardzo zachęcająca. Tak, zachęcam do przeczytania książki. Ale jak każda inna, ta również nie ustrzegła się od błędów oraz wątków, które zdecydowanie nie przypadły mi do gustu. Czas spojrzeć na lekturę z innej strony. Niekiedy, czytając kolejną stronicę "Cyborii" miałem wrażenie, że jest ona trochę naiwna i zbyt prosta jak na mnie. I taka jest. Serie, takie jak Ulysses Moore, zachwyciły mnie ale zapomniałem, że miałem wtedy dwa czy nawet trzy lata mniej. Teraz, gdy zaczytywałem się w kolejnej książce tego autora, nie znalazłem już tej samej magii i niesamowitości. Co nie znaczy, że wy jej nie znajdziecie. Może ja się już wypaliłem?
W każdym razie, chciałbym wam szczerze polecić "Cyborię". Jest ona krótka, ma nieco ponad 300 stron dość dużym drukiem. Jest pisana w sposób ciekawy i na pewno wciągnie was fabuła, która nie jest taka prosta, jak wydawać by się mogła. Z pewnością zaprzyjaźnicie się z głównym bohaterem Ottem i razem z nim będziecie szukać drogi do tajemniczego miasta. Jeśli jeszcze nie spotkaliście żadnych książek pana Baccalario, ta będzie dobrym wyborem na start aczkolwiek nie najlepszym ,gdyż takowym będzie zdecydowanie seria "Century". Książkę oceniam dobrze - na 7 na 10.