Gregor, który zarzekał się, że nie wróci już do Podziemia, wedle zapewnień swoich fioletowookich przyjaciół, wrócił tam zaciągnięty siłą. Kiedy Botka zostaje porwana w dziwnych okolicznościach, starszy brat, a zarazem wojownik, musi stawić czoła kolejnej przepowiedni. Przed nim stają trudne wybory: ocalenie życia siostrze i przyjaciołom, stawienie czoła nienawiści mieszkańcom Regalii. Musi zaufać tym, którym nie ufa nikt i nie wyglądają na godnych tego zaszczytu. Nowe umiejętności, trudności, przyjaciele, sekrety i obowiązki, spadają na niego jak lawina, ale czy się spod niej wydostanie cały?
Jeśli na tym świecie istnieje człowiek, który nie lubi Collins, to powinien się zastanowić kim jest, albo przeczytać jej książki, albo po prostu jest obcym antygenowo tworem. No w każdym razie, niech sięgnie po przygody Gregora. Po Igrzyskach śmierci, a może raczej przed, bo wtedy powstały Kroniki Podziemia, nie spodziewałam się serii książek dla dzieci, która poruszy nawet mnie. Jako, że jestem zagorzałą fanką romansów - można powiedzieć, że książka ma w sobie to COŚ, co ciągnie mnie do jej treści jak pszczołę do miodu. Niewiele jest książek fantastycznych, które jestem w stanie przeczytać, a nie ma to wątku romantycznego.
Po pierwszym tomie nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdzie kolejna historia Gregora. Moim jedynym zdziwieniem było to, że akcja Przepowiedni Zagłady dzieje się zaledwie kilka miesięcy po poprzedniej wizycie w Podziemiu. Myślałam, że główny bohater będzie już o rok starszy i autorka wzięła przykład od swoich kolegów po fachu. Nic bardziej mylnego, ale jest to miła odmiana. Nie jest żaden wytyk czy krytyka, tylko bardzo miła niespodzianka.
Gregor jest jednym z najlepszych bohaterów książkowych płci męskiej. Mimo młodego wieku ma jasno określone zasady i się ich trzyma - nawet za cenę życia. Przyjacielski, odważny i całkowicie oddany przyjaciołom, lojalny i honorowy - oczywiście na tyle, na ile może być jedenastolatek. Nie zostawi towarzysza wyprawy na pewną śmierć. W pierwszej części odrobinkę mnie wkurzał, ponieważ teoretycznie cały czas był na nie i wszystkiemu się sprzeciwiał. Tutaj był bohaterem, na jakiego przystało. Jeszcze jedna część i go pokocham.
Co do innych bohaterów, to przeważnie jest ten sam skład. Kilka bohaterów doszło, kilku odeszło, ale przeważnie najważniejsi byli: Luksa, Botka i Ares. Każdy z nich miał do odegrania ważną rolę i zaczęłam przekonywać się do młodszej siostry Gregora, ponieważ trochę wydoroślała, jak na małą dziewczynkę i bardziej zajmowała się spaniem, niż wkurzaniem wszystkim. Ares na samym początku trochę mnie odrzucił, ale później wszystko ułożyło się w miarę spójną całość. Luksa jak to Luksa, wszystko robiła na przekór. Najpierw robiła, później myślała a na końcu pytała - nie można jej nie lubić!
Moja miłość do Suzanne Collins, jeśli była do tej pory wątpliwością, teraz mam nadzieję, że już nie jest. Długo zabierałam się do tej powieści, ale jak widać niesłusznie. Polecam ją bardzo gorąco, ponieważ może się łatwo oderwać od rzeczywistości. Jest to również idealna pozycja dla fanów fantastyki, J. K. Rowling i Ricka Riordana. Nic dodać, nic ująć - tylko brać się za czytanie. Ostrzegam, lepiej zarezerwować jeden weekend, bo bardzo trudno się oderwać!