Dosyć to smutna książka o polskiej starości, ale temat też niewesoły... Słusznie pisze autorka, że starzy ludzie, których coraz więcej jest dookoła, traktowani są, jakby byli przezroczyści, niewidzialni. Młodzi ich ignorują, a w mediach panuje kult młodości, urody, zdrowia: „Spychamy seniorów na margines, uważamy, że jedyne, co może ich czekać, to tylko śmierć.” Zauważamy ich tylko, gdy zatrzymują kolejkę w supermarkecie, z trudem wysupłując monety z portmonetki, albo gdy agresywnie przepychają się do miejsc siedzących w tramwaju czy autobusie. A przecież ci ludzie to obraz naszej przyszłości (jeśli dożyjemy...).
Opisuje pani Węglarz różne tematy związane ze starością, mamy też w książce parę wywiadów ze specjalistami zajmującymi się seniorami. Początkowe rozdziały znalazłem słabymi, pisała autorka o oczywistych oczywistościach, ale potem rzecz cała się rozkręciła.
I tak pisze pani Węglarz o wcale częstych przypadkach agresywności osób starszych, takie wieloletnie napastliwe zachowanie może zmienić życie opiekunów w piekło. To problem, o którym się nie mówi, oficjalnie nie istnieje tak jak wiele tematów związanych ze starością.
Pisze o tym, że w naszych domach jest wielu pacjentów leżących, którymi system opieki zdrowotnej praktycznie się nie zajmuje: pielęgniarki środowiskowe, przychodzą raz na kilka dni. A taka osoba potrzebuje opieki przez całą dobę, ten obowiązek spada na opiekunów, z reguły dzieci; prawdziwa to gehenna, bo opiekowanie się pacjentem leżącym, odwracanie go, mycie, to jest bardzo trudna praca.
Mamy też rozmowę z radcą prawnym, Piotrem Pawłowskim o fatalnym traktowaniu ludzi starszych w szpitalach. Mówi Pawłowski: „Najważniejsze jest zapewnienie sobie pomocy osoby bliskiej. Kogoś, kto oceni i sprawdzi warunki, jakie panują w szpitalu, kto zawsze zjawi się z interwencją, kiedy dowie się, że dochodzi do nadużyć.” No właśnie, no właśnie...
Bardzo ciekawa jest rozmowa z Magdaleną Niewęgłowską, psychoseksuolożką o życiu seksualnym osób starszych. W szczególności mówi pani Niewęgłowska ważne słowa: „niestety nadal wielu Polaków uważa, że emerytura to czas odpoczynku rozumianego jako prawie całkowita bezczynność, rezygnacja z wysiłku fizycznego czy intelektualnego. A tymczasem jest odwrotnie: do utrzymania w zdrowiu ciała i ducha, do bycia jak najdłużej niezależnym, potrzebujemy szeroko rozumianej aktywności: ruchu, kontaktów międzyludzkich, intelektualnych wyzwań.” Dlatego wszelkie inicjatywy aktywizujące seniorów, na przykład uniwersytet trzeciego wieku są tak ważne i potrzebne.
Bardzo podnosząca na duchu jest rozmowa z Pauliną Braun – pomysłodawczynią „Dancingu międzypokoleniowego”, organizatorką eventów międzypokoleniowych. Okazuje się, że jeśli się ma dobry pomysł i chęci to wspaniale można zintegrować starych i młodych.
To ważna i potrzebna książka o trudnym i dotykającym nas wszystkich temacie. Po jej lekturze zacząłem uważnie i z pewną empatią patrzeć na seniorów – pokazują mi moją przyszłość...