"Love, Rosie" (tytuł oryginalny to "Na końcu tęczy") to książka autorstwa Cecelii Ahern ( "PS kocham cię"). Z pewnością o tej książce jeszcze dużo usłyszycie, ponieważ niedawno ukazała się jej ekranizacja w gwiazdorskiej obsadzie. Wcale się temu nie dziwię. "Love, Rosie" to jedna z tych niesamowitych urzekających historii, przy których czas płynie nieubłaganie szybko. Nie pozostaje Wam nic innego, jak usiąść w te zimne dni, z kubkiem gorącej herbaty i oddać się absorbującej lekturze.
Alex i Rosie znają się od dzieciństwa i są praktycznie nierozłączni. Inni ludzie przyglądają się im ze zdziwieniem - w końcu czy to możliwe, aby chłopak i dziewczyna stworzyli przyjaźń? Nie taką zwyczajną, ale silną więź do końca życia. Pewnego dnia jednak Alex wyprowadza się z pięknej Irlandii do Dublina i zostawia swoją najlepszą przyjaciółkę. Rozłąka dla dwóch osób, które potrafiły spędzać ze sobą każdą minutę swojego życia jest czymś niewyobrażalnie trudnym. Czy ich związek przetrwa próbę czasu i mieszkania na innych kontynentach?
"Love, Rosie" to tak naprawdę książka o życiu. O rodzinie, o przyjaźni, o miłości. To prawdziwy misz-masz doświadczeń każdego człowieka. Same te motywy są wszystkim molom książkowym świetnie znane, były przerabiane w końcu przez wielu pisarzy na wiele rozmaitych sposobów. Wydawałoby się, że ta powieść to nic specjalnego, ot, kolejne tego rodzaju dzieło poruszające utarte schematy, o którym równie szybko, co się przeczytało, zapomni. Jak się zapewne domyślacie - nie jest to prawda. Same ponadczasowe wartości nie gwarantują udanej lektury, ale już ich forma - tak. "Love, Rosie" zostało napisane przez Cecelię Ahern w dosyć nietypowy sposób, ponieważ składa się jedynie z listów, e-maili czy zapisków z czatu. Muszę przyznać, że na początku dosyć ciężko było mi się wbić w rytm w tej powieści, ale gdy już to zrobiłam... Nie potrafiłam się oderwać i skończyłam ją w ekspresowym tempie! Tak mnie pochłonęła, że nawet nie zerkałam na zegarek, bo wiedziałam, iż w spokoju mogę oddać się tak cudownej książce.
Recenzje "Love, Rosie" nie są przesadzone ani trochę. Wysokie oceny tej powieści są po prostu zrozumiałe i każdy, kto ją przeczytał wie, że nie można ocenić jej inaczej. To absolutnie niesamowita historia, od której wręcz bije ciepło i magia. Cecelia Ahern pisze w taki sposób, że trzyma emocje czytelnika w garści i nie wypuszcza go aż do ostatniej strony. To jedna z niewielu pisarek, które potrafią wywołać autentyczne emocje. Do tego nietypowa forma listów, wręcz gwarantuje autorce zaangażowanie ze strony czytelników. Chwilami czułam się, jakbym wręcz została wrzucona w wir wydarzeń, nie tylko tych teraźniejszych, ale też przeszłych. Ponadto bohaterowie są tak żywi, jakby zostali wyrwani z kart powieści. Są pełnokrwiści, pełni wad i zalet, posiadający poczucie humoru. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że pokochałam ich wszystkich. A Rosie i Alex... są postaciami, które znalazły sobie wygodne miejsce w moim sercu.
"Love, Rosie" to jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek miałam okazję przeczytać. Każda jej strona jest nacechowana emocjami, a czytelnik wraz z bohaterami przeżywa ich wzloty i upadki. Słodko-gorzkie chwile, urocze wpadki i piękne wspomnienia. Prawi o tym, że miłość można odnaleźć w każdym wieku, o tym, że każdy człowiek w swoim życiu otrzymuje drugą szansę na szczęście. Świetnie mi się czytało tą powieść i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zapoznać z innymi dziełami Cecelii Ahern. Polecam!
"W każdym razie chciałam powiedzieć, że nie chcę być jedną z tych osób, o których tak łatwo się zapomina, kiedyś niezmiernie ważnych, wpływowych i cenionych, które po latach stają się wyłącznie bladym wspomnieniem i niewyraźnym zarysem w pamięci. Ja chcę być zawsze twoją przyjaciółką, Alex".